marca 11, 2013

SAFIRA (żel chłodzący)

Dawno nie pisałam nic o Safirze. Przyznam, że zapomniałam.
Ostatnio pakując się po weekendzie do Krakowa wygrzebałam gdzieś z szafki żel, który w końcu doczekał się sprawdzenia i... pochlebnej recenzji.
Safira zaliczona z wynikiem pozytywnym 2/3.

Testowałam od nich w sumie 3 produkty:
3.) i żel chłodzący.

OPAKOWANIE: Opakowania Safiry absolutnie mi się nie podobają. Mam wrażenie, że plastik który trzymam w dłoni zaraz się rozleci. Wydaje się kruchy, a zarazem bardzo miękki i nietrwały. Naklejka na wierzchu jakby wyciągnięta spod zwyczajnej drukarki. Z takim designem na 101% nie zwróciłabym w sklepie nawet sekundy uwagi na taki produkt... a mogłabym tego żałować.


ZAPACH: Pachnie mroźno... Mięta wypełnia całe nozdrza, aż chce się oddychać pełną piersią. Bardzo lubię ostre, przenikliwe zapachy, więc Safira była chyba robiona pod moje wymagania. Żałuję trochę, że nie dostałam możliwości testowania tego samego żelu w wersji aloesowej. Za numer jeden produktów naturalnych uważam te zrobione z aloesu właśnie. Połączenie mięty i aloesu musi być czymś niezwykłym.


KONSYSTENCJA: Cóż... żel po otworzeniu pudełka może nieco przerażać. Nie da się go określić innym wyrażeniem niż po prostu 'niebieski glut', a ma z nim wiele wspólnego. Nie mniej jednak uważam, że pod względem konsystencji dla tego typu chłodzących specyfików jest idealny. Po nałożeniu na skórę rozpływa się i delikatnie ześlizguje. Po przemianie w niebieską ciecz momentalnie się wchłania, nie to co żele, czy balsamy, które trzeba długo wcierać, aby wsiąknęły w całości.


EFEKT: Sprawa jest bardzo prosta. Boli Was kolano, ręka, noga, mózg? Nie ma sprawy smarujcie i poczujcie efekt chłodzenia. Nie podchodźcie do tego tylko zbyt ambitnie, zwłaszcza teraz kiedy jeszcze jest trochę zimno. Wczoraj po kąpieli chcąc poczuć niezwykłe odświeżenie, mięte nanosiłam żel na nogi ręce, mięśnie brzucha... Efekt? Przez godzinę trzęsłam się opatulona kocem i kołdrą. DZIAŁA! 
Już mam co do niego letnie plany. Wyobrażam sobie nieznośne upały, pot lejący się ciurkiem i... trochę żelu Safiry. To będzie moje wybawienie! Trochę jednak odeszłam od głównego założenia żelu... Tak, kolana mniej bolą, są mniej obciążona, super pachną, a efekt długo się utrzymuje. Moje obie ręce wędrują w górę i krzyczę: JESTEM ZA!


I choć wygląd może odstraszać, a zapach niektórych razić.
Żel Safira jest super ukojenie, odświeżeniem, a czasem nawet mogę mu 
zawdzięczyć noce bez kataru.
Wchłania się super, jest baaaardzo wydajny, a do tego tani!
Polecam!

Zaryzykowałybyście?

8 komentarzy:

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje