KONKURS Z MOJEMUSLI.PL

maja 28, 2013

KONKURS Z MOJEMUSLI.PL



Regulamin konkursu: KLIK
Strony, które należy polubić:

 




Powodzenia wszystkim!



MOJEMUSLI.PL (o tym jak stworzyć własne musli)

maja 27, 2013

MOJEMUSLI.PL (o tym jak stworzyć własne musli)

Troszkę ostatnio zaniedbałam bloga. 
Potrzebowałam kilku dni na wdrożenie się do szarej polskiej rzeczywistości 
po powrocie z upalnego i błogiego Egiptu. 
Pokój tradycyjnie wypełniły paczuszki, które piętrzyły się pod sam sufit, 
dziś jednak dla przełamania kosmetycznej opowiem o ostatniej współpracy 
ze stroną...


Sprawa była dziecinnie prosta. 
Wystarczyło skomponować własne musli i zabrać się za testy.
Kiedy jednak weszłam na stronę stwierdziłam, że łatwo nie będzie.

OPAKOWANIE: Każde komponowane przez nas musli zapakowane jest w szykowną, elegancją tekturową i przede wszystkim ekologiczną tubę, którą świetnie chroni musli przez utratą wartości odżywczych, a także wszelkimi uszkodzeniami mechanicznymi. Łatwe do przechowywanie, kolorowe i przyciągające uwagę, zamykane wieczkiem spokojnie utrzymującym świeżość i chrupkość musli. 


SMAK: To chyba kwestia bardzo zindywidualizowana. Moje musi smakowało wybornie, starałam się łączyć ze sobą elementy nieprzesadnie abstrakcyjne - takie, które w moim wyobrażeniu świetnie do siebie pasowały smakowo. Niemniej jednak wchodząc na stronę mojemusli.pl do wyboru mamy aż 12 baz i ponad 50 różnych dodatków. Musimy natomiast pamiętać, że w puszce znaleźć się może 10 składników wliczając podstawową mieszankę.


JAK TO SIĘ JE: Kiedy nasze musli jest gotowe nic innego nam do roboty nie zostaje jak tylko nadać mu unikalną nazwę i wysłać pocztą prosto do naszego domu. Kiedy jednak nie mamy ochoty na tworzenie własnych mixów, albo nie jesteśmy pewni czy dane połączenia będą dobrze razem smakować zawsze możemy skorzystać z już gotowych kompozycji.
Mojemusli.pl połączyło walory zdrowego żywienia z odrobiną kreatywności i własnej pasji dając nam możliwości wyboru dokładnie tego co chcemy zjeść i jak chcemy, żeby to wyglądało.


Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym co otrzymałam w tubie.
Orzechy laskowe naprawdę były całe, czekolady było tyle ile powinno być - 
nie za mało nie za dużo.
Plasterki bananowe bardzo smaczne i... całe - nie pokruszone (!).
W odróżnieniu od musli kupowanego w sklepie 
mogę cieszyć się dużymi świeżymi kawałkami musli, 
a nie tylko pokruszoną papką.


Mam nadzieję, że czujecie się zaintrygowane mojemusli.pl?
Mam dla WAS niespodziankę! 
Specjalnie dla Was - moich czytelniczek
storna mojemusli.pl przygotowała 3 vouchery na zamówienie w ich sklepie.
Jak je zdobyć? Dowiecie się jutro...



Tymczasem pozdrawiam 
znad pysznego musli ;-)


WHAMAKU.PL (fotel hamakowy)

maja 24, 2013

WHAMAKU.PL (fotel hamakowy)

A dzisiaj prosto i klarownie, choć nie krótko.
Jakiś czas temu dostałam maila od firmy whamaku.pl 
z propozycją testów jednego z ich hamaków.
W głowie miałam piękną wizję wiosennych zdjęć, tym bardziej
że pogoda akurat zaczęła się poprawiać.


W związku z tym, że testy wiązały się z małą domową demolką stwierdziłam, 
że najlepiej będzie zrobić je w weekend majowy.
Hamak czekał cierpliwie w szafie, zamkniętej na cztery spusty, 
żeby komuś przypadkiem nie zachciało się testować go beze mnie i aparatu.




A majówka... sami wiecie. Pogoda wypięła się na mnie ty... drugą stroną, już myślałam, że ze zdjęć nici, aż uświadomiłam sobie, że to nie to co chcę Wam pokazać.
Firma whamaku.pl to nie tylko hamaki. To fotele hamakowe, a te z kolei to niesamowite wiszące dzieła sztuki do montażu wewnątrz. Testy się udały, mimo brzydkiej pogody opowiem Wam co nieco o moich doświadczeniach.

WYGLĄD: Jak wygląda hamak wie pewnie każdy dorosły, każde dziecko. Dwa drzewa, kawałek materiału pośrodku. A jak wygląda Waszym zdaniem fotel hamakowy? Myślę, że niewielu z Was nie doświadczyło jeszcze tego błogiego kołysania. Miałam to szczęście, że mogłam wybrać sobie dowolny model. Moją uwagę zwrócił właśnie ten - kremowy, lekko dziergany, delikatny, subtelny. Od razu skojarzy mi się z jakimś odległym krajem, małym domkiem na plaży i relaksem nie do opisania.



Bardzo solidnie wykonany! Mimo, że może sprawiać inne wrażenie. Węzły są bardzo mocne i raczej nie do pokonania. Całość prezentuje się nad wyraz efektownie, kremowe sznureczki, drewniany drążek. Nic tylko zatopić się w nim i odpłynąć z jakąś ciekawą książką, ale zanim to jednak nastąpi czekała nas mała demolka.

KILKA SŁÓW O DEMOLCE: Decydując się na hamak w domu wcale nie potrzebna jest nam duża przestrzeń. Jeszcze przed montażem usłyszałam kilka razy, że w domu mało miejsca, że nie pasuje, że lepiej w ogrodzie. Tylko, że relaks w ogrodzie jest oklepany, uzależniony od pogody, a ja w domu spędziła kilka godzin w hamaku obserwując deszcz za oknem! 


Demolka trwała krótko i była mała demolka polegającą jedynie na 
wywierceniu dziury w suficie.
Trzeba się wcześniej zaopatrzyć w porządny sprzęt i najlepiej jakiegoś mężczyznę, któremu nie straszne przygody z wiertłem. Potem już szybciutko, wkręceniu sztyftu, 
wkręcenie haka i montaż liny. Banalnie, prosto, a efekt świetny!


Co w tym hamakach jest piękne? Że nie trzeba ich montować na stałe. Hamak można swobodnie zdjąć, założyć, zmienić jego miejsce, wynieść na pole. 
Co prawda hak zostaje, ale jest on praktycznie niewidoczny. 
Każda z Pań zasługuje na relaks w domu, a w takim fotelu ma go pod dostatkiem.


EFEKT: Nie da się chyba nie być zadowolonym z takiego hamaku! Nawet Ci którzy początkowo trochę narzekali na moje małe przemeblowanie po chwili spędzonej w fotelu zmienili swoje zdanie. Hamak wytrzymuje obciążenie do 160 kg, a i dwie osoby spokojnie się na nim zmieszczą. Whamaku.pl na swojej stronie posiada bogatą ofertę nie tylko kolorystyczną, ale także wymiarową i kształtową. Z pewnością każdy znajdzie swój wymarzony hamak, a przez dobór odpowiednich poduch spersonalizuje go idealnie pod siebie.



Jeśli więc macie w domu choć co przestrzeni i chcecie nadać swojemu wnętrzu niezwykłego klimatu, a dodatkowo sprawić sobie relaksacyjne lokum, z które będzie mogli podziwiać nawet wirujące płatki śniegu to nie ma lepszej opcji niż whamaku.pl.
Hamak nie musi być nudny!


Czujecie się już wystarczająco zrelaksowani, żeby wziąć udział w naszym konkursie?
Chyba nawet spodziewacie się co będzie można wygrać!
Wszystko to sprawka firmy whamaku.pl, która chciałaby jednym ze swoich produktów obdarować którąś czy któregoś z Was, trzeba będzie jedynie wysilić nieco swoją kreatywność.
Czekajcie na więcej szczegółów jutro ja tymczasem wracam... do relaksu! :)


i film...



 Kto ma chrapkę na hamak?




STREFA RZECZY ULUBIONYCH (podkładka pod garnek)

maja 17, 2013

STREFA RZECZY ULUBIONYCH (podkładka pod garnek)

Leżę i się opalam, ale nie zapominam o czytelnikach.
Dziś jednak też trochę o gorącu, ale w kuchennym wydaniu.
STREFĘ RZECZY ULUBIONYCH już znacie, więc nie muszę dodatkowo ich przedstawiać.


Dziś pokaże Wam kolejnego z kuchennych umilaczy.
Poręczna, wygodna i bardzo przydatna, a mowa o silicownowej podkładce.

Przyznam, że trochę czasu zajęło mi przerzucenie się z 
metalowych podkładek na te siliconowe.
Dlaczego? No dlatego, że metal zawsze kojarzył mi się z elegancją i szykiem i nawet stawiając gorący garnek na podkładce chciałam, żeby tak wyglądał.
Okazało się jednak, że przecież wszystko można ze sobą połączyć, 
a dodatkowo dodać kuchni nieco koloru.


Podkładka pochłania ciepło garnka, ale sama w sobie się nie nagrzewa. Odmiennie do tych metalowych, gdzie oprócz garna musiałam jeszcze chłodzić podkładkę. 
Teraz już nie mam takiego problemu.
Druga ważna sprawa - dobrze trzyma się podłoża i garnka
Mam pewność, że nic się nie zsunie, że nikt nic nie zrzuci.


Do tego wszystkiego jest zgrabna i poręczna, można ją zawiesić, złożyć.
Zmieści się wszędzie, a do tego nie odkształci.
Na dobre pożegnałam się już z metalowymi podkładkami, które zamiast chronić przed gorącem powodują jeszcze więcej niebezpieczeństwa.


Życzę Wam słońca w tym tym tygodniu, 
bo mnie akurat konkretnie spiecze! :)


AURA HERBALS (srebro koloidalne)

maja 10, 2013

AURA HERBALS (srebro koloidalne)

Mija już wystarczająco dużo czasu, żebym mogła zdradzić Wam kilka słów 
o jednym z moich wieczornych kompanów. 
Jakoś z miesiąc temu nawiązałam kolejną z kosmetycznych współprac –
 tym razem z firmą Aura Herbals.


Spodziewałam się jednego kosmetyków, którym od pewnego czasu byłam zaintrygowana 
i który koniecznie chciałam przetestować na sobie – srebra koloidalnego. 
Dostała mi się także czerwona glinka. Firma chyba czytała mi w myślach, bo szukałam dokładnie czegoś co oczyści mi twarz, a do tego zniweluje brzydkie przebarwienia. 
Dziś jednak co nieco o srebrze.

OPAKOWANIE: Duża butla, dość nieporęczna jeśli chodzi o kwestie transportowe i wycieczkowe, jednakże z racji, że jest to ciecz bardzo łatwo przelać ją do czegoś mniejszego. Plus oczywiście za przezroczystość, a co za tym idzie łatwość oceny kończącego się kosmetyku.

  
ZAPACH: Srebro od Aura Herbals jest substancją bezwonną. Nazwa sama w sobie brzmi dość intrygująco i szlachetnie, każdy chyba jest ciekawy jak może pachnieć srebro w płynie, niestety, albo i stety zapachu brak. Jak to się sprawdza w trakcie przemywania? No jak dla mnie super, srebro ma odświeżać i oczyszczać i nie zostawiać po sobie zapachowego filmu.

EFEKT: Zaprzyjaźniłam się ze srebrem na dobre. Stosuję go tak jak tonik. Nie dość, że świetnie oczyszcza skórę to nie ma też problemu z jej wygładzeniem. Srebro radzi sobie ze wszelkimi bakteriami, wirusami, wspomaga walkę z trądzikiem i opryszczką, a do tego wszystkiego łagodzi zaczerwienienia i niweluje wydzielanie sebum.



A w tym co producent napisał na opakowaniu nie ma żadnego kłamstwa. Jest to jeden z lepszych wspomagaczy w pielęgnacji twarzy z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia. Z pewnością  nie jest to moja ostatnia butelka. Jak to TŻ wspomniał ślicznie świeci mi się nosek, a ja z kolei baaardzo lubię mieć taka delikatną i gładziutką skórę. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie blaknięcie przebarwień. Stosuję co prawda na noc kremy i inne takie, jednak myślę, że jest też w tym jakaś mała zasługa srebra, bo nie szło mi z przebarwieniami tak dobrze przy równoczesnym stosowaniu kremu i innego toniku. 



Na wszystko jednak potrzeba czasu, zaangażowania i systematyczności. 
Choć w przypadku srebra od Aura Herbals jestem pewna, 
że zmianę zobaczycie już po pierwszym przemyciu.

Znacie srebro w takiej formie?




WYNIKI KONKURSU Z NUK cz.2

maja 06, 2013

WYNIKI KONKURSU Z NUK cz.2

Po pierwsze chciałam powiedzieć, że jestem zaskoczona ilością zgłoszeń jakie spłynęły!
Nie daliście się majówkowemu lenistwu i w konkursie wzięło udział 108 osób!
Po drugie w odpowiedziach przechodziliście sami siebie!
Nie wiedziałam, że macierzyństwo można opisać na tyle sposobów!
Po trzecie trochę Was przytrzymałam z wynikami, 
więc do puli nagród dorzucam 2 dodatkowe zestawy
Nie przedłużając jednak...



Oto 6 osób, które moim skromnym zdaniem oddały w tych kilku słowach
 prawdziwą istotę macierzyństwa.
...

1. AGNIESZKA MIELENIEWSKA - "Bóg to wymyślił wspaniale, bo choć czasem mam ochotę uciec daleko to wiem, że to najwspanialsza sprawa jaka mnie w życiu spotkała, miłość bez końca, magiczna siła i wszechogarniające szczęście."

2.IWONA JANIEC - "To coś, czego nigdy nie będą mieć faceci, bo nie są w stanie zrozumieć intensywności i różnorodności uczuć i emocji jakie każda matka odczuwa."

3. JOLANTA WOŹNIK - "Macierzyństwo to przystań nieskończonej miłości i dzieło natury szlifowane jestejstwem człowieka."

4. HELENA SKOWROŃSKA - "Macierzyństwo to dla mnie magiczna siła, siła posiadająca twarz mojego dziecka i sprawiająca, że zawsze, gdy wszystkie przeciwności losu ciągną mnie w dół, ona nieprzerwanie i niezwyciężenie wznosi mnie znów na wyżyny życia."

5. MARIA KONIECZNY - "Macierzyństwo to najczystsza forma miłości, bez oczekiwania na coś w zamian, bez kalkulowania, bez warunków, za nic, za samą obecność."

6. HONIA KRZYŻAŃSKA - "To najmniej opłacalny i zarazem przynoszący najwięcej satysfakcji obowiązek życiowy, który jednocześnie nadaje sens naszemu życiu i wypełnia bezkres ludzkiego spełnienia."


Nagrodzonym gratuluję! Mam nadzieję, że zestawiki się przydadzą.
Czekajcie na maile ode mnie :)




STREFA RZECZY ULUBIONYCH (magnesy)

maja 06, 2013

STREFA RZECZY ULUBIONYCH (magnesy)

Trochę czasu podczas tego długiego weekendu spędziłam w kuchni.
Obdarowana różnymi rzeczami od STREFY RZECZY ULUBIONYCH przyznam szczerze, że gotowało i piekło mi się zdecydowanie lepiej niż zwykle.


O macie-stolicy już czytaliście, dziś o magnesach  - 
rzeczy na pozór mało ważnej w kuchni...
Która jednak potrafią z pomieszczenia wydobyć duszę i nieco ją ubarwić.


Każda z mam wie jaką zmorą dla lodówek są magnesy.
Mówię o tych dodawanych w ramach promocji czy innych pseudo nagrodach - made in China. 
Pamiętam jeszcze czasy naszej starej, białej lodówki całej oblepionej alfabetem od Danonków. 
Nie mówię, że wygląda to źle, bo dodaje kuchni dziecięcego uroku. Jednakże sposób wykonania magnesów pozostawia tutaj dużo ale. 


Magnesy od Strefy Rzeczy Ulubionych to takie małe dzieła sztuki
Pozostawione na tydzień w tym samym miejscu są 
łatwe do odklejenia i nie przywierają
Danonkowe mamy wiedzą, że z innymi magnesami często różnie to bywa. 
Magnesy też mają jakiś swój okres przydatności, bywa, że się kruszą, 
łamią no i tak jak napisałam przywierają. 
Te tutaj są dla mnie absolutnym hitem!


Nie dość, że są efektowne to jeszcze naprawdę mocno trzymają.
 Mój plik zakupowych karteczek został spokojnie utrzymany przez jednego ptaszka. Codziennie rano z Maksem liczymy czy wszystkie są. Nie wiem skąd mu się to wzięło, ale po przebudzeniu zawsze musimy sprawdzić czy żaden przez noc nie odleciał.
A więc uczą też maluchy liczb...


Trwałe, delikatne, przydatne i nadzwyczaj efektowne.
Co tu więcej mówić? 
U mnie w kuchni sprawdzają się rewelacyjnie!


W Strefie Rzeczy Ulubionych znajdziecie same kuchenne pomagacze!
Myślę, że nie muszę Was specjalnie zachęcać do odwiedzin :)
Przy okazji jak już odwiedzicie ich stronę
nie zapomnijcie zagłosować na nich w konkursie na najlepszy sklep internetowy


Co Wam pomaga 
w kuchennych rewolucjach?


Copyright © 2017 Pata bloguje