sierpnia 16, 2013

DOVE (żele pod prysznic go fresh - porównanie)

Od kiedy przyszło mi być ambasadorką Dove w mojej łazience roi się od ich produktów.
Kończąc jeden zaczynam kolejny i dalej nie widać końca.
Takie akcje pozwalając konsumentowi poznać całą gamę produktów danej marki, nie miałam pojęcia, że tak bardzo spodobają mi się ich niektóre ich produkty obok których kiedyś w drogerii przechodziłam obojętnie.


Dziś pokuszę się o porównanie 3 zapachów żelów pod prysznic z serii Go Fresh.
Czwarty z serii zostawię sobie na kiedy indziej.

Ochów i achów nie będzie. Opakowanie mimo, że schludne i w ogólnym wyrazie ładne to ciężkie do otworzenia pod prysznicem - zwłaszcza dla tych, które stronią od dłuższych paznokci. Mocny klik z jednej strony daje pewność, że zawartość nigdy nie wypłynie, zaś z drugiej prowadzi do podprysznicowej walki. 250 ml zawartości wystarcza przy przeciętnym używaniu w porywach do 3 tygodni - jak dla mnie optymalnie - jeszcze nie zdążę się przyzwyczaić na dobre do zapachu, a jednak zachowam go w pamięci.


Do ostatnio osławionego mousse'u Dove żelom trochę brakuje. Nie mniej konsystencja jest prawie idealna (jak na żel do mycia). Nie przecieka przez palce i łatwo się ją aplikuje. Gęsta - choć bez bez przesady. Dobrze się pieni, tworzy na skórze przyjemną                                                                                                    kremową papkę.
  

Figa i kwiat pomarańczy

Raczej to nie moje klimaty. Zapach bez szału. Ponoć ma pobudzać, ale znam milion innych zapachów, które działają lepiej niż ten. W trakcie kąpieli zapach ginie w otchłaniach mojej łazienki, gdzieś ze środka wydziera się także ten typowy - Dove'owy zapach. Zdaję sobie sprawę, że funkcją żelu nie jest ładnie pachnieć, ale dobrze nawilżać i pielęgnować skórę, nie mniej nie zdecydowałabym się na jego zakup.


Śliwka i kwiat wiśni

Słodki i delikatny. Idealny na relaksacyjną kąpiel. Przywraca równowagę po zabieganym dniu, chętnie bym z nim odpłynęła. Zapach nie orzeźwia, a raczej otula zapachem, uspokaja i przygotowuje do dobrego snu. Śliwki nie czuję, raczej pierwsze skrzypce gra kwiat wiśni połączony z jakimś innym owocem.


Granat i werbena cytrynowa

Mój absolutny hit zapachowy. To co lubię - czyli pełne orzeźwienie. Z takim żelem warto rozpoczynać swój dzień - pobudza i daje kopa. Do tego przyjemnie odstresowuje i pozytywnie nastraja na cały ciężki dzień. Zakochałam się w obłokach pary wodnej nasyconej zapachem granatu, który kłębami unosi się w mojej łazience. Z pewnością ponowię zakup.


Dove w swoich wyrobach stawia przede wszystkim na pielęgnację ciała. To coś co u innych producentów zrzucane jest na drugi plan, a zapach tworzy zasłonę dymną przekonując nas do zakupu. Zapachy Dove są spokojne i delikatne, a skóra po aplikacji żelu dobrze odżywiona i nawilżona przez dłuższy czas. Udało mi się nawet zrezygnować z balsamowania po kąpieli. Uczucie komfortowo gładkiej i miękkiej skóry utrzymuje się zwykle do następnego ranka po kąpieli. Myślę, że spośród takiej gamy każdy znajdzie coś dla siebie.



Używałyście któregoś?





4 komentarze:

  1. Żadnego nie miałam okazji stosować. Z zapachami bym się chętnie zapoznała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też ich jeszcze nie znam. To prawda, że nawilżenie jest na pierwszym miejscu, choć ja mam skłonność do przesuszonej skóry i mimo wszystko nigdy nie rezygnuję z balsamowania.
    Z tej gamy najchętniej bym poznała granat z werbeną cytrynową, bo w tym zapachu zakochałam się ostatnio używając serii AA SPA.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie używałam żeli od Dove, ale gdybym miała, skusiłabym się na ten z granatem

    OdpowiedzUsuń
  4. Są one dostępne w sklepach??

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje