grudnia 30, 2013

Moje 2 tygodnie z Paulą Begoun...

Znacie Paulę? Pewnie jeszcze nie, ale w najbliższym czasie wszystko powinno się zmienić. Bo Paula to osoba wyjątkowa, ekspert w kwestiach kobiecego piękna, z kolei Paula's Choice to kosmetyki, które zostały stworzone aby zwalczać problemy skórne takie jak zmarszczki, trądzik, nadwrażliwość, przesuszenie, nadprodukcja sebum czy zniszczenia dokonane przez szkodliwe promieniowanie słoneczne. Wiem, brzmi banalnie, każdy kosmetyk po coś jest, niezależnie od składu i ładu.

Firma od jakiegoś czasu rozkręca się na naszym polskim rynku, niedawno otwarty został polski sklep, co wg mnie jest już ogromnym krokiem naprzód. Wcześniej nie dość, że ceny figurowały w dolarach to opisy kosmetyków były po angielsku. I mimo, że jego znajomość pozwoliła mi na przetłumaczenie opisów nie były one tak jasne i klarowne jak teraz. A co dostałam? CLEAR anti-redness (30ml/31zł) oraz krem Hydralight (60ml/109zł)



Bardzo ucieszyłam się z tego produktu. Kiedy poczytałam nieco o kwasach BHA, które zawiera, wiedziałam, że możemy się zaprzyjaźnić. Pojemność 30ml jest idealna na 2-tygodniową, czasem nawet 3-tygodniową kurację, która w moim przypadku okazałam się idealna pod względem długości trwania. Pod koniec skóra zaczęła się łuszczyć, tak jakbym nieco za długo siedziała na słońcu, jednak nowy naskórek był... po prostu perfekcyjny! Wszelkie stare ranki, wszelkie blizny, zaczerwienienia zeszło jak ręką odjął! Wreszcie miałam taki baby-face o którym marzyłam od dawna.


Płyn sam w sobie ma konsystencję zwykłej wody. Jest praktycznie bezzapachowy, łatwo rozprowadza się go po twarzy. Wymyśliłam sobie na niego sposób - przelałam buteleczkę do atomizera, a lekką mgiełkę wklepywałam opuszkami palców w skórę twarzy. Nie piecze, nie swędzi. Cała przemiana odbywa się jednak na naszych oczach, z dnia na dzień, jak gdyby zrzucając maskę z niedoskonałościami. Anti-redness'a nakładałam na wieczór tak, aby wszystko odbyło się bez niepotrzebnych nawilżaczy.



Myślałam, że i w przypadku kremu dostała mi się kilku tygodniowa kuracja, albo większa próbka. Okazuje się, że wspomniane 60ml to produkt pełnowymiarowy, a i wcale nie taki tani. Ale zdziałał! Będąc posiadaczką tłustej skóry zawsze myślałam, że nie ma potrzeby dodatkowo jej nawilżać. Hydralight jest dedykowany właśnie takim jak ja, którzy boją się, że każde dodatkowe nawilżenie zmieni naszą twarz w świecącą żarówkę.

 Krem od Paula's Choice świetnie sprawdził się jako baza pod makijaż. Wyrównał koloryt skóry, uzupełnił jakiś drobne ubytki, a malowanie jakoś tak gładko poszło. Skóra faktycznie była nawilżona od wewnątrz, cienie pod oczami wyraźnie rozjaśnione. Cena kremu jednak jest na tyle wysoka, że nie jestem pewna czy byłabym w stanie pozwolić sobie na taki wydatek. Może za 10 lat kiedy przybędzie mi jeszcze zmarszczek i innych skórnych problemów zainwestuje w kosmetyki od Pauli, bo wiem, że będą miały zbawienny wpływ na kondycję skóry mojej twarzy.






3 komentarze:

  1. Czytalam o tych kosmetykach na jednym z blogów, ale niestety, sama jeszcze nie miałam okazji próbować...

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że kosmetyki znajdą chętnych. Polki są ciekawskie i z tego powodu potrafią również słono przepłacić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz czytam o tych kosmetykach. Nie jestem pewna czy wypróbuję. Nic nie wiem o tej firmie, a ja lubię wiedzieć dużo o firmach, których produkty kupuję ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje