kwietnia 12, 2016

RIMMEL LASTING FINISH 25H - PODKŁAD IDEALNY?



Nie macie wrażenia, że z kosmetykami często jest tak, że ilekroć znajdujecie wreszcie produkt, który początkowo spełnia Wasze potrzeby i wydaje się prawdziwym dream of dream nagle czar pryska i zaczyna dziać się coś niedobrego?

Mam tak z szamponami, mam tak z kremami do twarzy. Choć z początku spisują się idealnie, to po jakimś czasie moje włosy i cera się do nich przyzwyczajają. Mówi się, że pierwszego wrażenia nie można zrobić dwa razy. A ja myślę, że można! I tak właśnie było w przypadku podkładu od Rimmel Lasting Finish 25h.

Zawsze mówili mi, że jestem... ciemna, że na pewno moje korzenie sięgają dalekich krajów. Wyobraźcie sobie więc moje zdziwienie, kiedy to podkład przyszedł w odcieniu Ivory! Myślałam, że to już sprawa przegrana, ale nie dając za wygraną postanowiłam, choć raz się z nim zmierzyć. I bam! Pasuje jak ulał! Jak to możliwe? Ano... po prostu - gama Lasting Finish jest raczej ciemna.

Co szczególnie zwróciło moją uwagę? Zapach! Zero alkoholu, fajny, przyjemny. Konsystencja idealna do pędzla - nie za gęsta, nie za płynna. Krycie? No i tu warto wspomnieć o tym podwójnym wrażeniu. Z początku za wszelką cenę chciałam zatuszować każdy mankament na mojej twarzy. Nałożyłam sporo produktu - szczególnie w strefie T i podkład totalnie się zrolował (nie nakładałam żadnej bazy ani kremu), powłaził w pory, w zagięcia - wyglądałam jak w sztucznej masce. Coś strasznego.

Przy następnej okazji nałożyłam go mniej, zamiast pędzlem delikatnie wklepałam go opuszkami palców - efekt był świetny! Lasting Finish świetnie stopił się z odcieniem skóry, stworzył idealną, gładką warstwę - dał uczucie nawilżenia skóry bez jednoczesnego świecenia. Kompletnie go na sobie nie czułam! Jego trwałość okazała się niebywała! Nawet "test telefonu"* zaliczył lepiej niż wszystkie! Moja cera wygląda promiennie i naturalnie!



Mam nadzieję, że za jakiś czas moja twarz będzie nadal tak ochoczo na niego reagować. Choć mam pewne zastrzeżenia co do krycia jestem w nim zakochana - właśnie za tę lekkość i naturalność. Dziewczyny! To podkład idealny na wiosnę!

Któraś już próbowała?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje