listopada 28, 2016

PHILIPS SAECO PICOBARISTO HD8927/09 - TEST, OPINIA I... NAJWIĘKSZE UZALEŻNIENIE


Kiedy byłam mała, reprezentowałam dumną postawę: "Nigdy nie będę pić kawy". Rodzina śmiała się pod nosem i tylko dodawała: "Oj poczekaj, aż dorośniesz, wtedy wszystko się zmienia". W swojej małe głowie zawsze miałam jednak milion argumentów przeciwnych, bo przecież kawa jest niedobra, a tak w ogóle to brzydko pachnie (żeby nie powiedzieć, że śmierdzi). A z mlekiem? Z mlekiem to pije się tylko kakao. Nagle...

... nagle dorosłam, choć to może za duże słowo. Zaczęłam mieć te naście lat, a wypady na miasto ze znajomymi ze szkoły stały się sposobem spędzania wolnego czasu. Do 18-stki jeszcze mi trochę zostało, więc wypad na piwo nie wchodził w grę. W mojej średniej głowie kawa była wtedy rodzajem swoistego lansu, pokazania się, hipsterstwa. Bo jadąc na wycieczkę do wielkiego wtedy Krakowa (do galerii, nie na rynek), punktem obowiązkowym było zaliczenie przez 16-latki modnych kawiarni, gdzie cena takich dobroci waha się w granicach 20 złotych, co było prawie połową miesięcznego kieszonkowego.

Dziś z perspektywy czasu uśmiecham się pod nosem i twierdzę, że bez kawy moja codzienność byłaby szara, a ja totalnie pozbawiona energii. Każdy z Was kiedyś był, albo nadal jest studentem - wiecie więc, że rzeczywistość nas nie rozpieszcza. Czasem każą nam siedzieć cały dzień na uczelni; mimo że zajęć jest niewiele, to przeplatane są "okienkami", podczas których trudno zrobić cokolwiek sensownego. Często za czymś się pędzi, długie godziny spędza nad książkami, a sesja raz na pół roku pociąga za sobą hektolitry kawy i innych kofeinowych wspomagaczy.

No właśnie... kawa.

Jakiś czas temu na naszym studenckim mieszkaniu zadomowił się nowy członek naszej rodziny - Saeco PicoBaristo. W momencie, kiedy uświadomiłam sobie, że w moich żyłach płynie kawa, wiedziałam, że jednym z większych marzeń będzie posiadanie w domu kogoś, kto czuje tak samo. 


KRÓTKO O EKSPRESIE

Jestem kobietą, więc nie będę się skupiała na kwestiach technicznych i szczegółowej specyfice urządzenia. Powiem tylko, że PicoBaristo robi dobrze aż ... 11 rodzajów kaw. Od mlecznych (idealnych na babskie popołudnie), przez Cafe Crema (która jest odpowiednią dawką kofeiny na rano), po podwójne espresso (jako ratunek w najbardziej kryzysowych sytuacjach).
Wszystko jest intuicyjne, proste w obsłudze, a żeby raczyć się kawą, wystarczy w zasadzie jedno kliknięcie. 

CO MNIE ZASKOCZYŁO?

Wiecie... zawsze kiedy wchodziłam do sklepu z asortymentem RTV/AGD, stawałam na chwilę przy ekspresach i mówiłam sobie: "O, taki będę miała kiedyś w swoim domu, jak już będę miała rodzinę, dobrą pracę.." itd. Ceny porządniejszych ekspresów zaczynają się od 2000 złotych wzwyż, to zdecydowanie nie jest kwota, którą dysponuje przeciętny student, zwłaszcza w polskich realiach. Ale z drugiej strony... na start do Pico Baristo dokupiliśmy 250 gramów 100% Arabici za bagatela 6,99 złotych w promocji, do tego 1 litr  mleka za 1,99 zł. Całość wystarczyła nam na zrobienie ok. 20 kaw, w tym chyba ok. 10 mlecznych. O czym to świadczy? Że za te wszystkie kawy, które w smaku zupełnie nie odbiegały od tych z dobrych i drogich kawiarni, wydaliśmy 9 zł!!! Tyle ile kosztuje jedna mleczna kawa kupiona na mieście, albo dwie zwykłe czarne!

Co za tym idzie, wydanie 2700 złotych na ekspres Pico Baristo jest absurdalnie śmieszną kwotą, jeśli spojrzymy na sprawę szerzej... Mówię to do osób, które są uzależnione od kawy jak ja, i które po prostu dobrze czują się z kubkiem w dłoni :)


CO ON ROBI EXTRA?

Dzięki ceramicznemu młynkowi mogę ustawić grubość mielenia ziaren i tym samym intensywność smaku, mogę ustawić temperaturę napoju, mogę wybrać samo spienione mleko, albo samą gorącą wodę. Dodatkowo, dzięki funkcji Memory, kawa idealnie dopasowuje się do kubka! Nie ma znaczenia czy zrobię kawę w filiżance, czy dużej szklance - mogę zaprogramować ekspres tak, aby zawsze napełnił ją do pełna. Magia! Sam się czyści, sam się płucze, a filtr AquaClean pozwala na zaparzenie 5000 filiżanek bez konieczności odkamienienia urządzenia.

JEDNYM SŁOWEM...

Bomba! Mimo że chodzi dość głośno, to przy jego dźwiękach rano łatwiej zwlec się z łóżka, a dzięki zapachowi świeżo zmielonej kawy nogi same niosą mnie do kuchni! Zobaczcie na filmie poniżej naszą małą demonstrację i dajcie znać, co myślicie o inwestowaniu w ekspresy z wyższej półki?



JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ TEKST, ZAJRZYJ TAKŻE:


To kto ma ochotę wpaść na kawę?


1 komentarz:

  1. Od kilku lat miałam ekspres na kapsułki, ale znudziło mnie już wydawanie kupy kasy na kapsułki właśnie ;) Dlatego też zakupiłam sobie "zwykły" ekspres, ale za o wiele mniejszą kwotę ;) Zobaczymy, jak się sprawdzi :D

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje