Moje 2 tygodnie z Paulą Begoun...

grudnia 30, 2013

Moje 2 tygodnie z Paulą Begoun...

Znacie Paulę? Pewnie jeszcze nie, ale w najbliższym czasie wszystko powinno się zmienić. Bo Paula to osoba wyjątkowa, ekspert w kwestiach kobiecego piękna, z kolei Paula's Choice to kosmetyki, które zostały stworzone aby zwalczać problemy skórne takie jak zmarszczki, trądzik, nadwrażliwość, przesuszenie, nadprodukcja sebum czy zniszczenia dokonane przez szkodliwe promieniowanie słoneczne. Wiem, brzmi banalnie, każdy kosmetyk po coś jest, niezależnie od składu i ładu.

O miłości od pierwszej... aplikacji - powitajmy EKOA!

grudnia 27, 2013

O miłości od pierwszej... aplikacji - powitajmy EKOA!

Kto choć nieco mnie zna, albo podczytuje czasem co tu wypisuje powinien być świadomy tego, że proponując mi do przetestowania masło Shea nigdy nie odmówię. I zanim przejdę do dzisiejszej recenzji przedstawiam Państwu debiut już prawie 2014 r, który launching miał przed Świętami, ale teraz nabiera tempa - firmę Ekoa.



Świąteczne przygotowania w pigułce

grudnia 24, 2013

Świąteczne przygotowania w pigułce

Zanim jeszcze na blogspocie pojawi się wysyp 'Świąt w zdjęciach' ja trochę na opak zaproszę Was do siebie na świąteczne przygotowania. A nuż komuś coś jeszcze wpadnie do głowy, może kogoś zainspiruje, albo choć wywołam uśmiech i rozmarzenie na Waszych twarzach.
Nie ma śniegu - jest mi przykro. Boże Narodzenie to taki okres kiedy zezwalam wewnętrznie matce naturze na trochę zimna. Jestem strasznym zmarźluchem i generalnie zima to taka pora roku, która dla mnie mogłaby nie istnieć. Uwielbiam topić się w +30C i wylegiwać na słońcu, ale Święta to Święta i jakoś dziwnie mi bez białych smyrających za oknem płatków.

Rzekomy mocny peeling z kwasami od BingoSpa okazał się...

grudnia 23, 2013

Rzekomy mocny peeling z kwasami od BingoSpa okazał się...


Zastanawiałam się dłuższy czas czy faktycznie jest sens pisać tę recenzję. Marka BingoSpa na moim blogu nie ma ani jednej pozytywnej opinii,  a zanosi się na to, że tylko doleję oliwy do ognia. Z drugiej strony to naprawdę nie lada wyczyn, żeby żaden z 6 różnych produktów firmy nie przypadł mi do gustu. Dziś o peelingu z kwasami do twarzy, który pośród reszty kosmetyków od BingoSpa i tak uchodzi za ponad przeciętny.

Wyniki świątecznego rozdania z Dove

grudnia 20, 2013

Wyniki świątecznego rozdania z Dove

Przepraszam tych, którzy w napięciu czekają na wyniki, wiem, że miały pojawić się ze 2 dni temu, ale w natłoku uczelnianych sprawy i zjazdu do domu na Święta trzeba było się spakować, zrobić ostatnie prezentowe zakupy. Do tego wszystkiego śliska nawierzchnia drogi ewidentnie nam nie sprzyjała, więc skasowaliśmy auto. Całe szczęście, że nikomu się nic nie stało. Przechodząc jednak do wyników - jest mi niesamowicie ciepło na serduchu kiedy czytam  powtórnie Wasze wypowiedzi. Usiadłam wczoraj po wszytskim z gorącym Gloggiem przy zapalonej choince i... nagrodziłam te wypowiedzi, które przeniosły mnie w magiczną otchłań dziecięcych wspomnień.

Nie przeciągając...

Pomysły na świąteczne prezenty!

grudnia 16, 2013

Pomysły na świąteczne prezenty!

Na krakowskim mieszkaniu pachnie Świętami, powiesiłyśmy lampki, Kora wzięła się za pieczenie muffinkowych choinek. Rozpoczyna się właśnie ostatni studencki tydzień w tym roku. I jakoś przerwa świąteczna nie przeraża mnie tak jak w tamtym roku. Mikroekonomia już dawno zdana, a tegoroczne przedmioty jakoś wyjątkowo mi spasowały. Zanim jednak o sesji będzie mowa przygotowałam kilka inspiracji świątecznych dla spóźnialskich.




Sylwestrowe inspiracje czyli Biedronka i młodzi adepci sztuki

grudnia 14, 2013

Sylwestrowe inspiracje czyli Biedronka i młodzi adepci sztuki

Jeśli ktoś z Was obserwuje mojego Instagrama (do czego oczywiście zachęcam) to wie, że ostatnio kurier przytargał mi na mieszkanie bardzo ładny prezent od Jeronimo Martins Polska. Prezent, nie prezent. Dwie sukienki wieczorowe w celu uzyskania opinii na ich temat. A że potraktowane zostały zarówno przeze mnie jak i przez sklepy jako kreacje typowo Sylwestrowe dobrze będzie Wam je pokazać zanim jeszcze trafią do sklepów.

Co dwa looki to nie jeden!

grudnia 12, 2013

Co dwa looki to nie jeden!

Nigdy nie potrafiłam przyzwyczaić się do jednej mascary. Nie wiem czy Wy też tak macie, ale chyba jeszcze nie znalazłam w tym życiu swojego ideału. Najczęściej jest tak, że używam 3 na raz. Nie, wcale nie żartuje. Etre Belle już jakiś czas temu sprawiło mi małą niespodziankę w postaci bardzo przyjemnej mascary 
1+1 Double Effect Maximizing.

O nietypowych skarpetkach...

grudnia 09, 2013

O nietypowych skarpetkach...

Fala Cosmabell FootPeel przeszła już przez blogosferę, nie będę więc ani pierwszą, ani pewnie ostatnią, która kilka słów napisze od siebie. A że skarpetki złuszczające brzmią niesamowicie bardzo byłam ciekawa ich efektu na moich małych stopach. Same zdjęcia podczas złuszczania faktycznie do najprzyjemniejszych nie należą, ale dla przedstawienia efektu są niezbędne...

Świąteczne rozdanie z obsuwą...

grudnia 07, 2013

Świąteczne rozdanie z obsuwą...

Tak jak obiecywałam będzie niespodzianka. W rolę Mikołaja tym razem wcieli się firma Dove, która postanowiła obdarować Was niezwykłymi zestawami Purly Pampering. A te sama mam i okresie zimowym są idealne pod prysznicem - delikatnie muskają zapachem, zostawiają mnóstwo pięknej piany, a do tego nad wyraz dobrze pielęgnują naszą skórę, zwłaszcza w okresie dla niej najgroźniejszym. Z racji, że jednak na dokładnie 6 grudnia się nie wyrobiłam (zwalam to na złośliwość rzeczy martwych, a w tym przypadku łącza internetowego i ogromnych wiatrów) dodaję mały i cudownie pachnący prezent od siebie. 
Wiele z Was na pewno nim nie pogardzi...



Mój drogi Siwobrody...

grudnia 01, 2013

Mój drogi Siwobrody...

Święta a pasem. I o ile ja poczyniłam już pewne kroki zakupowe to Wy może nie, a post będzie niejaką podpowiedzią co można i za ile. Co jak co, ale jestem zdania, że prezenty na Boże Narodzenie muszą mieć to coś. I naprawdę nie chodzi tu i o ich wielkość, albo o cenę. Na Święta fajnie dostać to o czym marzyło się przez cały rok!

Black Friday - wychodzić z domu czy przeczekać?

listopada 29, 2013

Black Friday - wychodzić z domu czy przeczekać?


Dziś 'Black Friday', dla tych, którzy nie wiedzą... 'święto' coraz bardziej zadomawia się w naszym polskim klimacie od sąsiadów zza oceanu. Z pewnością znajdzie się wielu zwolenników jak i oponentów amerykanizacji naszego państwa. Black Friday to po prostu Czarny Piątek - dziś, po Święcie Dziekczynienia rozpoczyna się sezon na asortyment świąteczny, sklepy wręcz wyprzedają swoje magazyny, ceny sięgają nawet -80%! i trzeba przyznać, że jest to najbardziej dochodowy dzień dla sprzedawców w Stanach.


Wyniki jesiennego konkursu ze Strefą Rzeczy Ulubionych

listopada 28, 2013

Wyniki jesiennego konkursu ze Strefą Rzeczy Ulubionych

Wiem, wiem...  Przeciągnęło się to niemiłosiernie. Najpierw moje wyjazdy, teraz zmiany na blogu. I choć jeszcze nie wszystko dopięte na ostatni guzik, to nie chcę trzymać Was dłużej w niepewności i ogłaszam wyniki Jesiennego Konkursu.

Ponoć złego diabli nie biorą... Citrosept Forte Acerola

listopada 27, 2013

Ponoć złego diabli nie biorą... Citrosept Forte Acerola

Raz pisałam o suplementach, wtedy kiedy opisywałam efekty mojej przygody z Slimette.
W sumienie spodziewałam się, że w związku z tamtą recenzją 
na blogu wytworzy się taki ruch. Skoro zainteresowało Was Slimette myślę, że chętnie przeczytacie także o mojej kuracji z Citrosept Fort Acerola.


O tym jak Dove lubi rozpieszczać kobiety... Weekend Piękna

listopada 25, 2013

O tym jak Dove lubi rozpieszczać kobiety... Weekend Piękna

Na początku chciałabym Was powitać na nowej stornie. Jeszcze nie wszystko dopracowane, ale w wolnej chwili zagrzebuje się w html i css-a, żeby na blogu było jeszcze bardziej przejrzyście. W każdy razie najważniejsze już jest - nowa nazwa. Clumsy Words to nieporadne i niezgrabne słówka... w moim wydaniu. Jakoś mi się to tak spodobało, że mam nadzieję, że już na dłuższy czas zagości na blogu.

Dziś kilka słów, kila zdjęć z ubiegłego weekendu. A dziaaaało się!
Jak wiecie już kila dobrych miesięcy temu zostałam Ambasadorką firmy Dove. Razem z setką innych dziewczyn otrzymałyśmy 3 paczki dobrodziejstw, które przyszło nam zrecenzować i kilka zadań, które trzeba było wykonać. Koniec końców wykonałam swoje zadania tak dobrze, 
że Dove zaprosiło mnie na Weekend Piękna.

Ostatnie paryskie tchnienie...

listopada 18, 2013

Ostatnie paryskie tchnienie...

Wspominałam o tym, że nadciąga fala zmian. Mam nadzieję takich na lepsze.
Jeszcze nieco ponad miesiąc i na blogu wspólnie będziemy świętować okrągły roczek. Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się już uporać, że wszystkim pomysłami na masę nowości.
Blog stał się dla mnie odskocznią od codzienności, miejscem, 
gdzie lubię dzielić się inspiracjami i opiniami.
Każdy jednak musi cofnąć się czasem krok w tył, żeby znowu ruszyć do przodu.


Jesienny strażnik stanu skóry - o FlosLeku słów parę...

listopada 15, 2013

Jesienny strażnik stanu skóry - o FlosLeku słów parę...

Na uczelni właśnie zaczyna się taki okres w którym wszyscy wykładowcy przypominają sobie o kolokwiach. Intensywny czas, bogaty w naukę i wojaże sprawia, 
że wpadam tu tylko od czasu do czasu.
Są jednak takie produkty, które muszę Wam pokazać właśnie teraz, 
bo jesień/zima to najlepszy czas dla ich promocji...

I nie, nikt mi nie płaci za posty sponsorowane, ale dziś kilka słów o kolejnym z serii osobistych KWC.


Naklejamy, odklejamy, naklejamy - przygoda z RoomMates Peel and Stick

listopada 08, 2013

Naklejamy, odklejamy, naklejamy - przygoda z RoomMates Peel and Stick

Kiedy opowiadałam Wam o naszym ostatnim krakowskim spotkaniu wspominałam, że obecnością zaszczyciła nas firma RoomMates. Miałyśmy możliwość zapoznać się z ich wyrobami, a dzieciaki frajdę z zabawy z naklejkami.
Każda z nas wróciła do domu z wybranym przez siebie zestawem na ścianę.
Maniek wybrał sobie autostradę, szukał z nadzieją pociągów, ale nie było.

Pomysł na słodką środę z Reypolem

listopada 06, 2013

Pomysł na słodką środę z Reypolem

Dawno nie było nic słodkiego na blogu, ba dawno nie było recenzji.
Krakowskie życie studenta nie obfituje w wolny czas. Ale taki typowo wolny. Bo ciągle śpię, albo wypoczywam. Siedzenie na uczelni od rana do nocy (teraz po zmianie czasu już można to powiedzieć) z kilkoma okienkami w trakcie skutecznie odsuwa mnie od pisania.
Zdjęć mam dużo, pomysłów masę, chcę mną blogu dokonać rewolucji, 
ale o tym innym razem.
Dziś część 2/3 od Reypola.


Długo zastanawiałam się jak wykorzystać duży słój prażonych jabłek.
Po głowie chodziła mi szarlotka, ale naoglądałam się "odmiennie wyglądających" ciast. I doszłam do wniosku, że warto może nieco poeksperymentować ze smakami.
Jesteśmy, całą rodziną, strasznymi łakomczuchami. Im bardziej słodko tym lepiej, więc...

 Za wiele pisać nie będę. Ciężko mi się rozwodzić nad wyglądem jabłek i brzoskwini, zwłaszcza teraz kiedy tutaj w zaciszu mieszkania dokładnie słyszę jak burczy mój brzuch, a wrześniowe postanowienia skutkują tym, że jedyne o czym mogę pomyśleć to skrobia kukurydziana i trochę słodziku. Wracając jednak do przysmaku od Reypola. Kawałki owoców są naprawdę duże i mięciutkie. Wyselekcjonowane tak, aby w słoiku znalazły się same pełnowartościowe smakołyki. Żadnych pestek, ogonków itd.


I choć początkowo myślałam, że po otwarciu słoika zastanę w środku owocową papkę byłam zaskoczona, że owoce wyglądają tak nieźle. Raz dwa przygotowałam ciasto. Umyśliło mi się także połączyć masę owocową z karmelem. My jesteśmy łakomi na słodkie, a połączenie karmelu z jabłkami, może nieco zalatuje filmami i bajkami, ale zawsze chciałam tego spróbować.


Jabłka jeszcze bez karmelu były baaaardzo słodkie. Trochę byłam rozczarowana, bo spodziewałam się odrobiny kwaskowatości. 
W tym wypadku brzoskwinie były "winne". Postanowiłam jednak, że do ciasta nie dodam ani grama cukru, żeby w miarę zrównoważyć smak.


Efekt był taki, że ledwo uchował się kawałek, który mogłam wziąć ze sobą do Krakowa i poczęstować dziewczyny (cześć Koraaa! :)). Ciasto, wiadomo, najlepiej smakowało jeszcze ciepłe. 
Choć się truje i od małego mówi, 
żeby nie jeść wyciągniętego z pieca była to wiecznie moja mała zbrodnia. 
Wyszło pyszni, puszyście i niesamowicie słodko! 
Następnym razem pokuszę się jednak o jabłka z cynamonem.


Zaprosiłabym Was na kawałeczek, ale już dawno nic nie ma.
Teraz zostaje Wam tylko zjeść oczami...









WYNIKI RODZINNEGO ROZDANIA

listopada 04, 2013

WYNIKI RODZINNEGO ROZDANIA

Podczas przerwy we Wszystkich Świętych umilałam sobie wieczór ciepłą herbatą przeglądając 
Wasze odpowiedzi w konkursie.
Najliczniej wedle moich przewidywań braliście udział w walce o nagrodę dla Pań.
Liczba uczestników znowu przerosła moje oczekiwania, 
a Wasze odpowiedzi były tak kreatywne,
że miałam problem z wyborem tych jednych jedynych.
Początkowo wybrałam 4 z każdej kategorii.
Przespałam się z nimi i wybrałam te jedne i jedyne zwycięskie odpowiedzi.












Zwycięzcom gratuluję!
Odezwę się do Was w przeciągu 3 dni na maile podane przy zgłoszeniach.






Magia na zębach? Oceńcie sami... Magic Smile Pen

października 29, 2013

Magia na zębach? Oceńcie sami... Magic Smile Pen

Zawsze chciałam mieć olśniewająco białe zęby, 
zawsze robiłam wszystko, żeby to osiągnąć.
Prezent, który razem z dziewczynami dostałyśmy na poprzednim Spotkaniu Blogerek
był więc ziszczeniem moich najskrytszych marzeń. Firma Best of Beauty podarowała nam czarodziejskie pisaki.

Pisaki nie byle jakie, a Magic Smile Peny.
Pisaki, które wybielają zęby.
Takie, niewielkie, srebrne skarby. Wreszcie po intensywnej aplikacji chcę Wam nieco przybliżyć zasady ich działania, a także podzielić się efektami.

 Pisak to tak naprawdę żel wybielający skryty w srebrnym aplikatorze. Sami dozujemy dawki przekręcając pokrętłem u nasady. Delikatnym pędzelkiem rozprowadzamy zębach. Tryb kuracji możemy wybrać w zależności od tego w jakim tempie chcemy uzyskać efekty:
1.) 14 dni - aplikacja codziennie przez snem
2.) 7 dni - aplikacja 2-3 razy dziennie


A żel w pisaku? Wytwarzany z najczystszych i najlepszych składników. Działa 3x szybciej niż preparaty wybielające zęby oparte na bazie nadtlenku karbamidu. Produkt rozpoczyna usuwanie molekuł plam na zębach niemal natychmiastowo. Aplikacja jest banalnie prosta, choć wymaga wprawy i cierpliwości. Po umyciu zębów nakłada się na nie cienką warstwę żelu. Przy zetknięciu z przebarwieniami tworzy się leciutka pianka. Widać naocznie jak żel zwalcza kolorowe plamki.

Dziewczyny, które oprócz mnie testowały produkt skarżyły się na jego smak. Fakt, nie powiem, żeby był smakowity, ale dla osób, które wcześniej jak ja korzystały np. z pasków wybielających nie będzie on niczym nadzwyczajnym
Nikt przecież nie każe się nam nim delektować, ani specjalnie zlizywać z zębów, prawda?


Nigdy nie miałam przesadnie żółtych zębów. To kwestie genetyczne warunkują odcień kości itd. Używałam pasków wybielających kilkakrotnie, stosowałam i nadal stosuje pasty wybielające. Konkluzja... być może efekt Magic Smile Pena na moich zębach nie będzie AŻ tak spektakularny jak w przypadku osób z prawdziwymi zębowymi problemami.


Nie mniej jestem zadowolona z efektu jaki uzyskałam. 7 dni to bardzo krótko jak na spektakularne efekty, ale cieszę się, że choć udało mi się wywabić przebarwienia znajdujące się bardzo blisko dziąseł - te, na których nie ma mocnych. Do tego wszystkiego mimo aplikacji żelu 2-3 razy dziennie przez tydzień pisak dalej działa, 
a żelu jeszcze zostało. Będzie na część kolejnej kuracji.


 Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to podrażnienie kącików warg. Chciałam aplikować żel perfekcyjnie, więc łaziłam przez kilka minut szczerząc się, starać uspokoić moje ślinianki mimo, że z ust toczyła mi się piana. Przez to moje kąciki były w opłakanym stanie. Ale daliśmy radę.
Polecam dla borykających się z problemami zębowymi.
Praktyczniejsze to niż paski i tańsze niż zabiegi laserowe!
Zajrzyjcie tutaj: KLIK









Copyright © 2017 Pata bloguje