Jakieś dwa tygodnie temu wrzuciłam na InstaStory Boomeranga, gdzie pokazywałam swoją hybrydową kolekcję. Chyba nigdy żadna z krótkich relacji nie zebrała tylu zachwytów, wyświetleń, pytań o szufladki i inne elementy mojej hybrydowej organizacji! Postanowiłam więc podzielić się z Wami moją historią na temat urządzania miejsca swojej pracy i dać kilka wskazówek dotyczących tego, co warto mieć pod ręką.
Pamiętam czasy, kiedy do "zabaw w paznokcie" miałam lampę, odtłuszczacz, aceton, bazę, top i ze 3 kolory. Nic więcej. Powoli zaczynałam łapać bakcyla i rozszerzać swoją kolekcję, która w pewnym momencie zaczęła wypełniać wolną i przeznaczoną dla niej przestrzeń. Wtedy zdecydowałam się na zakup wielkiego kufra kosmetycznego, w którym przez kolejne pół roku chomikowałam hybrydowe skarby. W pewnym momencie jednak przestawał dawać radę i nadążać za moim szaleństwem...
Kiedy całą kolekcję postanowiłam przenieść do Krakowa musiałam znaleźć nowe miejsce. Niestety standard wynajmowanych mieszkań sprawia, że ciężko znaleźć swoją przestrzeń, szczególnie w sytuacji, kiedy mieszkasz na kilkudziesięciu metrach kwadratowych z dwójką innych ludzi. Mam jednak to szczęście, że S. nie robi mi problemów, kiedy po kuchni walają się lakiery, a Agusia korzysta z moich zapędów artystycznych i świadomie się im poddaje.
Tak oto znalazłam swoje miejsce w naszej kuchni, czy raczej w przedpokoju połączonym z kuchennym aneksem. To na tym białym stole odchodzą największe artystyczne ekscesy, to ten blat zwykle brudzę milionem kolorów, a na tej podłodze osadza się pył po odpaleniu frezarki. Jadnak kocham to miejsce i czuję się tam rewelacyjnie!
Na parapecie trzymam kilka przydatnych rzeczy - płyn do dezynfekcji dłoni, balsam do rąk, higieniczne podkłady, które chronią mój blat przy kolorowym wariactwie, podłokietnik z ręczniczkiem oraz frezarkę.
Tuż obok stolika ustawiłam sobie dwie szafki z kółkami (jeszcze niedawno była jedna...) LENART z Ikei. Są lekkie, łatwo je przetransportować, a w mieszkaniu mam ich w sumie cztery. Aby zorganizować przestrzeń na szafkach wykorzystuję pudełka BeGlossy - trwałe i idealne na moje hybrydowe sprzęty. W jednym z nich trzymam wszystkie bazy, topy, Hardi, odżywki i oliwki od Semilac, w drugim pilniki, pędzelki, bloki polerskie, SemiHolder. Obok pudełko z SemiArtami, pojemnik z odtłuszczaczem, płatkami kosmetycznymi i wacikami bezpyłowymi. To najpotrzebniejsze rzeczy na start pracy z paznokciami i ich początkową obróbką.
Pod ręką mam także paczkę chusteczek oraz kalendarz, a w drewnianym pudełku po Semilacowych czekoladkach trzymam klipsy do ściągania hybryd.
To teraz zerknijcie, co trzymam w szufladkach! Obie górne przeznaczyłam na lakiery oraz pyłki. Jeśli kuszą Was szafki z Ikei, musicie wiedzieć, że szuflady mają swoją wytrzymałość - nie chcę ich przeciążyć lakierami, więc dzielę kolekcję na pół.
Gdybym miała wskazać Wam mój ulubiony kolor, to zdecydowanie postawiłabym na 103 Elegant Raspberry! Zabawny fakt - był to pierwszy lakier hybrydowy, którym kiedykolwiek pomalowałam paznokcie! Jak widać pozostaję mu wierna do końca!
W środkowych szufladach przechowuję nowe pilniki, bloczki polerskie, miniaturowe buteleczki idealne na wyjazdy i podręczne lampy, jak choćby limitowane jajo od Semilaca. W drugiej z szuflad mam zmalowane i czyste wzorniki, a także całą gamę produktów dedykowanych zdobieniom - kawiory, tasiemki, lakiery KADS do stemplowania, dwa organizery z płytkami, kleje do folii transferowych, naklejki wodne (mam ich ogromne ilość, a i tak wolę chwycić za stylograf i zmalować coś samodzielnie).
W małych pojemniczkach mam np. pokruszone cienie do powiek, brokat, a nawet rozbitą bombkę choinkową. Wszystkie te rzeczy inspirują do nowych stylizacji i improwizacji z wykorzystaniem niecodziennych produktów.
Dwie ostatnie dolne szuflady także obfitują w małe zapasy. W jednej płatki kosmetyczne, waciki bezpyłowe, a także najlepsze szablony do przedłużania paznokci. Dodatkowo rolka do czyszczenia ubrań, która pomaga mi zachować czystość stamperów.
W drugiej szufladzie zapas butelek z odłuszczaczem i removerem, tusze kreślarskie potrzebne do stylizacji ze stylografem (kupicie je w zwykłym sklepie papierniczym. Więcej informacji znajdziecie w tym wpisie), a także farbki akrylowe, które wykorzystywałam kiedyś do zdobień typu blur effect. Kiedyś... bo potem poznałam SemiArty. Mam tu też kilka stamperów i chyba użyłam ich tylko... raz.
Zostaje więc już tylko stół przy którym siadam, kiedy zaczynam tworzyć. Pierwszą rzeczą, o której musicie pamiętać jeśli chcecie tworzyć swoje paznokcie jeszcze lepiej i bardziej precyzyjnie to lampa bezcieniowa! Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak kiedyś mogłam bez niej funkcjonować.
Zawsze mam też na sobie fartuszek, a tutoriale paznokciowe nagrywam na specjalnej spersonalizowanej podkładce, którą otrzymałam od Semilaca. Jak na prawdziwą wielbicielkę hybryd przystało mam też kilka wzorników z próbkami kolorów. Przydają się szczególnie wtedy, kiedy w moich zapasach brakuje jakiegoś koloru, a komputer i telefon przekłamują kolory. Wzorniki od Semilaca są ręcznie malowane, więc kolor, który ostatecznie kupujecie jest w 100% taki jak na próbniku.
Dajcie znać gdzie Wy trzymacie swoje hybrydowe skarby! Nie wiem czy widziałyście, ale u Semilaca ostatnio pojawiło się piękne pudełko w kształcie serca idealne na prezent, lub właśnie do przechowywania lakierów. Będzie nie tylko praktycznym rozwiązaniem, ale i pięknym dodatkiem do Waszego wnętrza!
Jak Wam się podoba moja kolekcja?
Idealnie <3
OdpowiedzUsuńNie kryje tego :) wybieram najlepsze produkty :)
OdpowiedzUsuńwidac jaka marke preferujesz:D
OdpowiedzUsuń