Niby jestem dorosła, niby osiągnęłam pełnoletność jakiś czas temu, ale ciągle dużo we mnie dziecka. Moim zdaniem to dobrze, przy czym trzeba rozróżnić dziecięcą radość a infantylizm. I cieszę się, że w ostatnie dni sierpnia mogłam dać upust wszystkim zalegającym we mnie pokładom energii...
To będzie wpis dla tych wszystkich, którzy kochają adrenalinę, którzy w środku są trochę dziećmi, którzy lubią zabawę i codziennie poszukują nowych przygód. To będzie kilka słów ode mnie dla Was - z opinią i wskazówkami, które z pewnością przydadzą się Wam lub Waszym znajomym przed planowaną podróżą do świata zabawy!
O Energylandii - moje odczucia
Energylandia to największy park rozrywki w Polsce. Ogromny, bo położony na 26 hektarach, w ramach których funkcjonuje strefa familijna, ekstremalna, wodna, a także kompleks basenów i gastronomii. Szacunkowo co roku bramy Energyladnii przekracza ponad milion odwiedzających. Jeśli ktoś szybko liczy w pamięci, to łatwo sobie przekalkulować... jakim kapitałem obraca park.
Na podbój Enerygylandii wybraliśmy się chyba w najcieplejsze dni sierpnia. Podobny plan miało bardzo wiele osób, co dało się odczuć w długich kolejkach, ale...
"Wow, jak oni są zorganizowani! Jestem w szoku!" - to była moja reakcja. W parku przewija się codziennie tysiące osób, każdy spędza tam prawie cały dzień, każdy korzysta z usług gastronomicznych, a tam ani grama śmieci, zero kolejek do toalet (które są praktycznie na każdym kroku), zawsze papier toaletowy, odrębna kabina dla małych dzieci, porządek. Słowem: klasa!
"Wow, jaki rozmach!". Wszystko jest na najwyższym możliwym poziomie. Restauracje tematyczne, jakich tylko dusza zapragnie - włoska, turecka, amerykańska, kebaby, zapiekanki, lody, węgierskie kurtosze, kawa, granita, sałatki... Każda z knajp sygnowana logo Energylandii. Wszędzie sztućce, serwetki, tekturki - wszystko tu jest swoje, nie ma żadnych logo firm zewnętrznych.
"Wow, mają jaja!". Skończyłam zarządzanie i marketing, więc wiem, czym różni się przychód od dochodu. I uważam, że do inwestycji po prostu trzeba mieć duże... odwagę dużą. Szczególnie do REinwestowania, powiększania, unowocześniania, rozwijania, zamiast chowania zysków do kieszeni.
"Wow, możemy jeździć bez czekania w kolejce?!". Bałam się, że wizyta w Energylandii upłynie na czekaniu w długich i wijących się kolejkach, że będziemy usychać w słońcu spragnieni choć kropli wody. Tu jednak kolejne zaskoczenie, bo na terenie parku porozstawiane są wielkie ekrany, które na bieżąco wyświetlają szacowany czas oczekiwania do poszczególnych atrakcji. Można więc wybrać taką, gdzie czekać nie trzeba. A w upalne dni na każdym kroku ukojenie zapewniają kurtyny wodne.
Jednym słowem - "WOW!" - czyli okrzyk zachwytu, który przez te 2 dni towarzyszył mi bardzo często. Zaliczyłam całą strefę extreme i czułam jak po na koniec dnia dygota mi serce, mięśnie nóg bolą od ciągłego drżenia i zaciskania, w głowie huczało... To oznaczy tylko jedno - było cholernie warto!
"Wow, mają jaja!". Skończyłam zarządzanie i marketing, więc wiem, czym różni się przychód od dochodu. I uważam, że do inwestycji po prostu trzeba mieć duże... odwagę dużą. Szczególnie do REinwestowania, powiększania, unowocześniania, rozwijania, zamiast chowania zysków do kieszeni.
"Wow, możemy jeździć bez czekania w kolejce?!". Bałam się, że wizyta w Energylandii upłynie na czekaniu w długich i wijących się kolejkach, że będziemy usychać w słońcu spragnieni choć kropli wody. Tu jednak kolejne zaskoczenie, bo na terenie parku porozstawiane są wielkie ekrany, które na bieżąco wyświetlają szacowany czas oczekiwania do poszczególnych atrakcji. Można więc wybrać taką, gdzie czekać nie trzeba. A w upalne dni na każdym kroku ukojenie zapewniają kurtyny wodne.
Jednym słowem - "WOW!" - czyli okrzyk zachwytu, który przez te 2 dni towarzyszył mi bardzo często. Zaliczyłam całą strefę extreme i czułam jak po na koniec dnia dygota mi serce, mięśnie nóg bolą od ciągłego drżenia i zaciskania, w głowie huczało... To oznaczy tylko jedno - było cholernie warto!
15 RZECZY, KTÓRE POWINIENEŚ WIEDZIEĆ PRZED WYCIECZKĄ DO ENERGYLANDII:
- Na parkingu nie ma samowolki - nie przyjedziesz i nie zaparkujesz gdzie Ci się podoba. Zostanie Ci wskazane miejsce.
- Nie ubieraj śliskich spodni i... sukienek (ale to chyba oczywiste?) - Hyperion to bestia, jeśli zdecydujesz się na przejażdżkę na jego grzbiecie, oprócz przeciążenia i prędkości adrenalina skoczy Ci najbardziej przez to, że blokada trzyma jedynie twoje uda, a od pasa w górę jesteś całkowicie wolny. Śliskie spodnie sprawiają wrażenie, jakbyś za chwilę miał wyślizgnąć się z blokady.... no, zawał!
- Gumka do włosów to podstawa! (Drogie Panie, to tip dla Was, bez gumki ani rusz).
- Nie pchaj się do pierwszego wagonika - szczególnie jeśli mówimy o Speed Water Coaster.
- Jeśli chcesz uniknąć kolejek do atrakcji, przyjedź do parku po godzinie 13:00 - bo to taka pora, kiedy pierwsze rodziny po zjedzonym obiedzie zaczynają opuszczać park. Mniej więcej około godziny 17:00 jest już na tyle luźno, że dostęp do każdej atrakcji to maksymalnie 10 minut.
- Nie ma biletów czasowych, są tylko całodniowe - a to oznacza, że przyjeżdżając zaraz po otwarciu, zgodnie z punktem 1, pozostawisz auto na parkingu najbliżej wejścia, to oznacza też, zgodnie z punktem 2, że do godz. 13/14 odstoisz swoje w kolejkach. Więc pytanie na czym Ci zależy - być cały dzień, skoro płacisz za cały dzień, czy podejść do wyjazdu strategicznie?
- Możesz wziąć ze sobą plecak - przy każdej atrakcji znajdują się szafki/półki, na które możesz odłożyć swoje rzeczy podczas przejażdżki.
- Ale najlepiej mieć nerkę - jest mała, zgrabna, zmieścisz do niej telefon i kartę płatniczą.
- Ze strefy wodnej nie wejdziesz na teren parku w stroju kąpielowym - to punkt dla Januszy.
- Nie warto na siłę brać ze sobą dzieci - byłam świadkiem jak matki prowadziły swoje pociechy na karuzele, które są dostępne od 130 cm wzrostu. Jeśli dziecko miało mniej, każdy pan z obsługi odsyłał je z kwitkiem (przy KAŻDEJ atrakcji jest miarka, więc sprawdzają wzrost w razie wątpliwości). Wtedy rozpoczynała się awantura i matczyne błagania, bo dziecko zawiedzione... Serio - regulamin to regulamin.
- Eneryglandia działa podczas deszczu (nie ulewy) - mogą być co prawda wyłączone niektóre atrakcje, które przy mokrej nawierzchni są po prostu niebezpieczne, ale nawet jeśli przewidują opady, nikt Wam nie zamknie bram przed nosem.
- Na niektórych atrakcjach robione są zdjęcia - możecie je potem kupić w kasie. Uprzedzam... jest kupa śmiechu!
- Osoby, które nie lubią ekstremalnych atrakcji znajdą też coś dla siebie - wiem, że wydanie 120 zł na bilet dla osoby, która w zasadzie z niczego nie skorzysta, może wydawać się dużym wydatkiem, jednak zapewniam, że oprócz zjeżdżalni czy rollercoasterów mamy jeszcze do dyspozycji baseny, pokazy kaskaderskie, kino 7D, tatry, amfiteatry i inne atrakcje.
- Bilet warto kupić ze zniżką - najbardziej opłaca się wejście dwudniowe wraz z noclegiem w pobliskim Western Campie.
- W ogóle... WARTO! - jeźdźcie, próbujcie i doświadczajcie. Wybawiłam się za wszystkie czasu, spędziłam genialny czas i na pewno wrócę jeszcze nie raz!
O Western Campie
Stwierdziłam, że jeden dzień w Energylandii nie starczy nam na poznanie wszystkich atrakcji, więc zafundowałam chłopakom nocleg w prawdziwym westernowym wozie (do dyspozycji także indiańskie tipi oraz domki). Każdy miał frajdę i przeżył niesamowitą przygodę.
Początkowo bałam się o to, że w nocy zastanie nas mróz, więc chciałam pakować koce, ciepłe bluzy. A jak okazało się... każdy z namiotów i wozów jest klimatyzowany. Na terenie Western Campu w wakacje odbywają się plenerowe projekcie filmowe, jest staw, są boiska, miejsce do samodzielnego grillowania, a do tego serwują przepyszne śniadanie w cenie noclegu. Przygoda idealna dla małych i dużych.
Uprzedzam, że w wozach ani w tipi nie ma łazienek, ale są zlokalizowane bardzo blisko. Czyste, piękne, wykończone drewnem, osobne dla Pań i Panów. Nie ma się do czego przyczepić.
Dajcie znać, czy planujecie wyjazd do Energylandii, a może już byliście i macie jakieś swoje uwagi, o których nie wspomniałam, a są dość istotne i mogą być przydatne dla innych? Koniecznie odezwijcie się w komentarzu!
Dopóki słońce nie odpuszcza... korzystajcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*