Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lifestyle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lifestyle. Pokaż wszystkie posty
A TY JAKIM POTWORKIEM JESTEŚ? ZRÓB TEST!

grudnia 10, 2019

A TY JAKIM POTWORKIEM JESTEŚ? ZRÓB TEST!


Jestem taką najprawdziwszą z bab. Z krwi i kości. Z darcia, tupania nogą, strzelania fochów. Składam się w 20% z czekolady, a w 80% z niewiemcochcealechce. Wściekam się i krzyczę, potrafię nawet zapłakać na zawołanie. Jestem jednak średnim potworem, a Ty?

Podstępny czas

Znacie to, dziewczyny. Kilka dni w miesiącu wyglądacie jak dorodna kuleczka, w każdej pozycji bolą Was plecy, żołądek chce pochłaniać rekordowe ilości słodkiego, a z trawieniem ma ogromne trudności. Kilka dni, podczas których zaparzona mięta z kawałkiem cytryny nie pachnie jak mięta. Jej zapach Was drażni, choć na ogół pijecie ją w hektolitrach. Znasz to? Jeśli nie, zazdroszczę i gratuluję jednocześnie – jesteś w ok. 20% żeńskiego społeczeństwa, których PMS nie dotyka… ale nie, że w ogóle. Po prostu nie odczuwasz tak bardzo jego skutków. 


5 historii z mojego życia wziętych, czyli test dla Ciebie!
(Wszystkie opisane niżej sytuacje rozgrywają się w okresie PMS).


Euforia, wahania nastrojów

Wracasz z pracy, właśnie zaczyna się robić cieplej. Ja wiem, kwiecień może. Drzewa zaczynają kwitnąć. Idąc drogą patrzysz na gołębia, który zbiera przed Tobą drobne patyczki. Co robisz?
  • „No spoko, gołąb. Nie zwracam na niego nawet uwagi, idę dalej” - 0 pkt
  • „A kto to jest takim pięknym ptaszkiem? A kto zbiera takie patyczki? Tititit” - 1 pkt
  • „Jaki mądry gołąb, jaki dojrzały! Dom buduje ! Zbiera dla dzieci! Ja mu jeszcze znajdę patyczków! Co za wspaniałe stworzenie” - 2 pkt

Mocniejsze odczuwanie zmian temperatury, stany depresyjne

Pełnia zimy, temperatura na poziomie -15 stopni. Ludzie wyciągnęli z szaf najgrubsze kurtki i płaszcze. Wyglądają jak dorodne sumo, a Ty?
  • „Najgrubsza kurtka – jest, ciepły szal – jest! Zimno – jest! Nie ma problemu, ogarnę to!” - 0 pkt
  • „Kurde, zimno… Może jednak nie będę wychodzić? Śnieg? Nie cieszy mnie to” - 1 pkt
  • „Nigdzie się nie wybieram. Łóżko my love!” - 2 pkt

Brak skupienia

Właśnie wyszedł nowy odcinek Twojego ulubionego serialu, a Ty akurat masz wolny wieczór. Jak będzie wyglądał?
  • „Szybki prysznic, wieczór dla siebie z maseczką i nowym odcinkiem, plan idealny” - 0 pkt
  • „Niech będzie kąpiel, tylko potem od razu będzie chciało mi się spać, ale włączę, niech leci w tle” - 1 pkt
  • „Wezmę prysznic rano chyba… a może nie. Serial? No, skoro już go oglądam… Zaraz… o czym oni w ogóle mówią? Kompletnie nie mogę się skoncentrować” - 2 pkt

Obniżony nastrój, puchnięcie, brak pewności siebie

Dziś jest ten dzień, firmowa impreza, chcesz pokazać się z jak najlepszej strony, bo mocno liczysz na awans:
  • „Wszystko mam, jestem gotowa na podbój świata!” - 0 pkt
  • „Czuję, że wszystko mnie boli, spać mi się chce. To starość? Jeszcze ekspres w sukienka mi się nie dopina!” - 1 pkt
  • „Wyglądam okropnie, nie chce mi się nigdzie iść. Pewnie i tak zrobię z siebie idiotkę, nie mam na co liczyć. Są lepsi ode mnie. Lepsi, ładniejsi i chudsi” - 2 pkt

Irytacja, rozdrażnienie błahostkami

Wynoszenie śmieci podczas PMS to jest często w moim przypadku najdalsza destynacja, jeśli chodzi o wychodzenie na zewnątrz, a ile radości z niej mam! Którą z poniższych osób jesteś?
  • „Wyniosę śmieci, w sumie to nawet ładnie je posegreguję. Wezmę jeszcze z kosza od starego. Lubię porządek” - 0 pkt
  • „Dobra, wyniosę te śmieci. Ale te starego to ostatni raz tykam. Do cholery, mógłby to sam robić. Moje biurko - moje śmieci, jego biurko - jego śmieci” - 1 pkt
  • „#$%^$, jak zwykle! Typowe! To wspólne śmieci, a tradycyjnie muszę wynosić je ja! #%%## Serio?! Włożył plastik do papieru?! Jak MOŻNA WŁOŻYĆ PLASTIK DO PAPIERU?!” - 2 pkt



Wyniki:

10-8 pkt – jesteś strasznym potwoooorem. PMS potrafi porządnie dać Ci w kość. Doświadczasz co najmniej trzech jego symptomów (a wiesz, że istnieje ponad 300?). Często nie panujesz nad swoimi emocjami, potrafisz w jednej chwili zabić wzrokiem za głośne kichnięcie i płakać z powodu głodu w Afryce. Podczas PMS czujesz się jak bombka na świątecznej choince – jesteś krucha, okrągła, kręcisz się dookoła i tak naprawdę nie wiesz do końca, o co Tobie samej chodzi.

7-4 pkt – potworek umiarkowany. Często poddajesz się humorom uzależnionym od Twoich hormonów. Niby panujesz nad sytuacją dookoła, ale jedna rzecz nie po Twojej myśli potrafi na chwilę zbić Cię z tropu. Walczysz ze sobą i z innymi, czasem zapłaczesz, przez chwilę poużalasz się nad swoim losem, ale masz świadomość, że wszystkie Twoje zachowania mają źródło w zmiennym stężeniu hormonów.

3-0 pkt – zdecydowanie #NieTraciszDni na PMS. Masz ważniejsze rzeczy do roboty! Nawet jeśli czujesz wszechogarniające i wciągające dołki, to podajesz się im, by wyjść z jeszcze większą determinacją. Masz na PMS swoje sposoby: aktywność, zdrowe odżywianie czy tabletka leku Castagnus. Jesteś świadoma swojej wartości i nic nie stanie Ci na drodze do podboju świata!


Dajcie znać, co Wam wyszło?


PS Każda z nas jest czasem potworkiem. Szczególnie podczas PMS. Mam nadzieję, że takie określenie nikogo nie uraziło. Miało ono na celu humorystyczne podejście do tematu, trudnego tematu, który dla zbyt wielu kobiet, młodszych i starszych, jest comiesięcznym koszmarem. Zespół napięcia przedmiesiączkowego to realny problem. Pamiętajcie, że na trudny PMS istnieją proste rozwiązania. Także farmakologiczne. Dbajcie, aby potworek nigdy nie zamienił się w potwora!

Powyższy test ma jedynie charakter informacyjny. Nie jest formą diagnozy - ma jedynie na celu zwrócenie uwagi na objawy PMS. W przypadku jakichkolwiek niepokojących objawów należy skonsultować się z lekarzem. Wpis powstał we współpracy z marką Castagnus w ramach akcji #NieTracęDni.



KRADZIEŻ ZDJĘĆ W INTERNECIE - PRZYKŁADY Z ŻYCIA WZIĘTE

października 03, 2019

KRADZIEŻ ZDJĘĆ W INTERNECIE - PRZYKŁADY Z ŻYCIA WZIĘTE


Miałam ten post napisać już w ramach akcji #TworzęNieKradnę, ale to był intensywny okres i nim się zebrałam, to trochę mi zeszło. Chciałabym Wam dziś pokazać na przykładach jak w Internecie kradnie się dorobek intelektualny innych, będą konkretne przykłady, które dotknęły mnie. Zależy mi, żeby uczulić Was na pewne sytuacje i pokazać, że nawet zwykłe pożyczenie celem inspiracji nie jest okej, dlaczego? Zapraszam na post...
JAK W WIELKIM MIEŚCIE BYĆ BLIŻEJ NATURY - MOJE MAŁE TRICKI

lipca 26, 2019

JAK W WIELKIM MIEŚCIE BYĆ BLIŻEJ NATURY - MOJE MAŁE TRICKI

sposoby na relaks

Śledzicie mojego Instagrama? Jeśli tak, to na pewno zauważyliście TEN post. Ostatnio social-mediowe życie mocno mnie przytłacza, dlatego kiedy pojawiła się opcja wyskoczenia za miasto choć na chwilę, nie wahałam się ani sekundy. 

Przy okazji wizyty na wsi pojawił mi się w głowie temat na wpis. Bo zawsze wydawało mi się, że jestem bardzo miastowa, że kocham Warszawę ponad wszystko, że czerpię z jej energii, że uwielbiam pęd, ale... wieś uświadomiła mi, że na przestrzeni ostatnich lat trochę zmieniło się moje nastawienie. Jednak lubię "wypaść z obiegu", stracić dostęp do internetu, czuć ten niepokój, że nie wiem, co dzieje się na skrzynce mailowej… To natura, to wieś tak działają. Czuję spokój, czuję nic-nie-muszenie, czuję się dobrze.

Jak więc zachować choć trochę takiego wewnętrznego luzu, kiedy po weekendowym chillowaniu trzeba wrócić do miasta? Mam na to kilka sposobów. Liczę, że któryś z nich zainspiruje też Ciebie, żeby na moment zwolnić, zatrzymać się i spojrzeć na swoje tu i teraz z nieco innej perspektywy.

MOTYWY ROŚLINNE - kocham i uwielbiam się nimi otaczać. Mam rośliny na ścianach, na wszelkich przedmiotach użytkowych, a często także i... na paznokciach. Zieleń sprawia, że zwyczajnie czuję się lepiej.

antyrama biała
rośliny w domu

KWIATY I ROŚLINY W DOMU - Jeśli tylko, mogę kupuję nowe rośliny. Wiadomo, moje mieszkanie nie jest z gumy, ale miejsce na nową roślinkę przecież zawsze się znajdzie. Obecnie w mojej kolekcji znajduje się jakieś 35 roślin... i ciągle ich przybywa. Całe szczęście, że w tym roślinnym szaleństwie nie jestem sama, bo S. często wraca ze sklepu z nową zdobyczą. (Właśnie piszę do Was spod mojej dużej draceny. Słońce miło smaga po twarzy, a ja stukam w klawiaturę).

jakie rośliny do domu
sukulenty kompozycja

ROŚLINY W KOSMETYCE - uwielbiam małe, domowe SPA! Kiedy brakuje mi natury, sięgam po nią w kosmetyce. I wiecie co? Dotyczy to naprawdę całego ciała. Może nie uwierzysz, ale myślę też o... zębach. A dokładniej o dwóch nowych produktach od Białej Perły, przeznaczonych do higieny jamy ustnej, bez SLS i parabenów. Sądzę, że tej marki nie trzeba nikomu przedstawiać, ale nowości z 100% olejkiem kokosowym, aloesem i węglem z bambusa już chyba tak?
  • Biała Perła pasta Bamboo Carbon & Aloe - węgiel bambusowy, organiczny aloes, mięta i bisabolol - czy to już samo w sobie nie brzmi obiecująco? Pasta pomaga usunąć zanieczyszczenia ze szkliwa zębów, pochłaniając przebarwienia i działa regenerująco na dziąsła.
  • Biała Perła pasta kokosowa - słyszałeś już o paście do zębów z olejem koksowym? A wiesz, że ma działanie antybakteryjne, antyoksydacyjne i wybielające? Dodatkowo pomaga utrzymać naturalne pH w jamie ustnej. O skuteczność i odświeżenie nie musisz się martwić!
Pastę węglową możecie dorwać w drogeriach Natura, Super-Pharm oraz Wispol.
Pastę kokosową znajdziecie z kolei w drogeriach Hebe, Super-Pharm, Jasmin i Wispol.

nowe pasty biała perła
biała perła kokos

SPACERY, PARKI, SKWERY, OGRODY - w każdym mieście na pewno uda nam się znaleźć kawałek zieleni. W parku, ogrodzie botanicznym, na skwerze. Sama, o ile to możliwe, zawsze zbaczam z głównych asfaltowych dróg. Choćbym nadkładała dwa razy więcej drogi, wybieram ścieżkę z dala od samochodów i mieszczańskiego gwaru. Ostatnio na przykład o 22 wracałam BOSO przez krakowskie Błonia.

zielone tereny w mieście

KUCHNIA ROŚLINNA - jeśli mnie śledzicie, to doskonale wiecie, że kocham mięso, ale są takie dni, kiedy ono po prostu nie smakuje. Są dni z fazą na owoce albo sałatki. Ba... są nawet takie tygodnie! Zielono na talerzu, zielono w sercu. A taki pyszny lunch najlepiej zjeść w otoczeniu roślin z naturalną maseczką na twarzy oczywiście.

Ciekawi mnie, czy wewnętrznie sami jesteście takimi zielonymi duszami i czy zwracacie uwagę na rzeczy i produkty, którymi się otaczacie? Czy potrafią one choć trochę pomóc Wam na co dzień w wielkim, betonowym świecie?

Co dodalibyście od siebie?

TE QUIERO BARCELONA! - KRÓTKIE MIGAWKI I OPINIA NA GORĄCO

września 12, 2018

TE QUIERO BARCELONA! - KRÓTKIE MIGAWKI I OPINIA NA GORĄCO

co zwiedzić w barcelonie

Celowo w tytule użyłam zwrotu „te quiero”, a nie „te amo”. Nie ma różnicy? No w sumie jest, bo w Barcelonie poczułam się jak u siebie, u rodziny, u kogoś, kogo dopiero poznałam, ale czuję jakbym znalazła go całe wieki. To nie jest młoda, gwałtowna miłość pełna sensualności i głębokich wyznań, to coś... przyjacielskiego, na długie lata.
5 RZECZY, KTÓRE ZASKOCZYŁY MNIE W PRACY W KORPORACJI

lipca 07, 2018

5 RZECZY, KTÓRE ZASKOCZYŁY MNIE W PRACY W KORPORACJI

korpo praca

Niedługo stukną dwa lata, odkąd zaczęłam swoją przygodę w korporacji. Nie miałam wcześniej doświadczeń związanych z tego typu pracą. Dziś wiem już więcej i chcę Wam opowiedzieć o 5 rzeczach, które mnie w tym czasie zaskoczyły. 
5 RZECZY, KTÓRYCH PRAWDOPODOBNIE NAUCZYSZ SIĘ WYJEŻDŻAJĄC NA STUDIA

czerwca 14, 2018

5 RZECZY, KTÓRYCH PRAWDOPODOBNIE NAUCZYSZ SIĘ WYJEŻDŻAJĄC NA STUDIA

pata bloguje studia

Niektórzy z Was, po ukończeniu szkoły średniej, stoją właśnie przed życiowymi wyborami, które mogą wpłynąć i dobitnie zaważyć na całej przyszłości. Wiem jak to jest, też przez to przechodziłam. I wybrałam... zarządzanie jak najbezpieczniejszą opcję, która nie zamykała mi żadnej furtki. Ale ja dziś nie o tym. Myślałam ostatnio o mojej ponad 6-letniej przygodzie ze studiowaniem i wybrałam 5 rzeczy, których nauczyłam się dzięki wyjazdowi z domu. Może któraś z tych rzeczy pokrywa lub pokryje się z Twoimi doświadczeniami? 
TOP OF THE MONTH #1 - LWÓW, NOWOŚCI, WARSZAWSKI HIGHLIFE I... SCHUDNĘ!

maja 01, 2018

TOP OF THE MONTH #1 - LWÓW, NOWOŚCI, WARSZAWSKI HIGHLIFE I... SCHUDNĘ!

meet beauty

Możecie bić i narzekać, bo posty z cyklu Top Of The Week totalnie zniknęły z bloga. Uznałam, ze pisanie co tydzień o tym, co się u mnie dzieje jest jednak bez sensu, bo zdarzają się tygodnie, gdzie od poniedziałku do niedzieli siedzę na tyłku przed komputerem, a moja trasa kursowania to Kraków-Tesco-Tarnów. Nie jest ciekawym człowiekiem, a moje życie po prostu jest nudne.

W taki sposób Top of The Week ewoluuje do Top of The Month. Podsumowywanie miesiąca jest nieco prostsze, choć też muszę mieć na uwadze to, żeby całkowicie Was nie zanudzić i nie stworzyć miesięcznego tasiemca.

Początkiem miesiąca razem z S., Anią i Agą wybraliśmy się do Lwowa. To była moja pierwsza i na pewno nie ostatnia wyprawa na Ukrainę. Powinnam w tym momencie zapuścić Wam link do tekstu na temat naszego krótkiego wypadu tak jak robiłam to w przypadku Wilna, Pragi czy Mediolanu, ale żadna ze mnie blogerka, bo... nie chciało mi się nosić aparatu, ograniczyli mi dostęp do neta, a pogoda była tak ładna, że wolałam korzystać z tego citybreaku i chłonąć, niż oglądać wszystko przez obiektyw. Do Lwowa jednak na pewno wrócę, a wtedy z pełną świadomością polecę Wam najfajniejsze miejsca.

wycieczka do lwowa
kawa w lwowie
panorama lwów

W kwietniu rozpoczęłam też sezon morski witając się z Bałtykiem po raz pierwszy w tym roku, a także trafiłam na miesięcznicę, a dokładniej rocznicę smoleńską celem doświadczeń społeczno-kulturowych. Na blogu nie poruszam tematów politycznych i daleko mi do jakichkolwiek osądów, ale zwyczaje jest mi przykro, że z wypadku robi się taką szopkę, tworzy się swojego rodzaju sektę wierzących w zamach, a to wszystko... za nasze pieniądze (bo nie byłabym cebulą, gdybym przecież o tym nie wspomniała).

bałtyk
tescofamily

Po drodze były urodziny S., które spędziliśmy w papugarni. A potem narodziło się w nas marzenie posiadania papugi Żako! Wszelkie informacje na ten temat mile widziane. Na razie musimy się zadowolić jednak innymi prezentami - S. książką o czerpaniu mocy z przyrody, a ja nową prostownicą Remington od neo24 (mistrzowska - kręci i prostuje szaloooona!). No cóż... jaka aparycja, takie prezenty. Ewidentnie więc wszyscy wiedzą, że mam ostatnio same badhairdays, a S. brakuje zieleni.

loki na prostownicy
papugi kraków

Pod kątem bloga kwiecień był obfity i zakręcony. Poczułam warszawski highlife uczestnicząc w kilku eventach. Na Guerlain, na promocji My Rouge G dostałam piękną spersonalizowaną szminkę, ucieszyłam się też z maki Tresemme, która wkracza do Polski (miałam ich kosmetyki ściągane ze Stanów), ostatnio z kolei Ania wzięła mnie do Escape Roomu na spotkanie z marką Element Cosmetics i stałam się posiadaczką kosmetyków z jadem żmiji. Wpadłyśmy też spotkać się z La Roche Possay by sprawdzić stan ochrony naszej twarzy przed promieniowaniem UV. Swoją drogą było to genialne doświadczenie zobaczyć ja te kremy działają w realu (ciemna plama na moim nosie poniżej to krem z filtrem UV, w rzeczywistości bezbarwny oczywiście!). Z tego spotkania wracałyśmy tramwajem... z dwoma ogromnymi balonami w kształcie psa. Ostatni event to marka Mane'n Tail, która do Polski wprowadziła kosmetyki do włosów stosowane pierwotnie... do końskich grzyw. Międzyczasie zaczęli ich jednak używać jeźdźcy i marka zmuszona była do dostosowania produktów do ludzkiego pH. Cudo!

pomadki guerlain
la roche filtr uv
tresemme event
kosmetyki z jadem żmiji
kosmetyki do włosów mane 'n tail

W przedostatni weekend udało mi się także być na Meet Beauty i spotkać z przenajświętszą trójcą paznokciową. Dziewczyny to arcymistrzynie - jeśli jeszcze ich nie śledzicie, koniecznie musicie to nadrobić! Ania i Aga!

aga lorynowicz

Z ciekawostek... wymieniłam swoją garderobę na letnią i okazało się że nie wchodzę w 80% swojej szafy. Na przestrzeni roku dzięki uprzejmości mojej tarczycy i mojej nieposkromionej miłości do niezdrowego jedzenia przybyło mi co najmniej 15 kilo. Dlaczego o tym piszę? Bo trochę wierze, że publiczne przyrzeczenie do "ogarnięcia się" bardziej zmotywuje mnie do walki o siebie. Prawdopodobnie będę miała też fajnego partnera do mojej wielkiej-małej metamorfozy. W każdym razie... IDĘ NA NOŻE! Nie odpuszczę tym centymetrom! Ostatnio nawet wsiadłam na rower, żeby zrobić trasę na Balice. Co z tego, że dostałam mandat, bo wieża lotnicza nasłała na nas policję, jakobyśmy wtargnęli na teren lotniska. Oj...

samoloty kraków

Nie mam pojęcia czy taka forma relacji z tego,co u mnie się przyjmie. Tym bardziej nie wiem czy mogę Wam obiecać regularność, ale na próbę wrzucam, bo w ramach ostatniego konkursu na Instagramie na pytanie co chcielibyście przeczytać na blogu dostałam kilka próśb o... trochę prywaty :)

Trzymajcie kciuki, żeby maj był dla mnie łaskawy, a pizza... nie pachniała tak dobrze!

Dajcie znać, że tu jesteście!

TOREBKA WITTCHEN Z LIDLA - CZY WATRO JĄ KUPIĆ? CAŁA PRAWDA O JAKOŚCI GALANTERII Z DYSKONTU I MOJA KOLEKCJA

listopada 28, 2017

TOREBKA WITTCHEN Z LIDLA - CZY WATRO JĄ KUPIĆ? CAŁA PRAWDA O JAKOŚCI GALANTERII Z DYSKONTU I MOJA KOLEKCJA

wittchen w lidlu

Jestem wielką fanką naszej polskiej marki Wittchen. Stronę internetową mam w ulubionych, a przy każdej wizycie w galerii handlowej odwiedzam jej firmowy sklep. Ale żeby od początku było jasne - ani Wittchen, ani Lidl, ani nikt nie płaci mi za to, żebym tu na blogu napisała cokolwiek. W torebkowej bitwie uczestniczyłam trzy razy - tylko raz biegłam, ale tylko dlatego, że ludzie za mną chcieli mnie zabić... Tylko czy było warto?

Spekulacje dotyczące torebek i ich jakość sięgają już kilku lat. Doskonale pamiętam pierwszą akcję Wittchena z Lidlem. Pamiętam, bo ją przespałam. A torebkę, którą początkowo chciałam kupić ostatecznie kupiłam, ale na Allegro. I zapłaciłam za nią dwa razy tyle, bo myślałam, że akcja była jednorazowa.

Jakość torebek Wittchen z Lidla


Mówi się, że marka wpuściła do dyskontów torebki drugiej jakości, takie z gorszego sortu. Tylko logicznie rzecz biorąc - czemu miałaby to robić? Przecież jeśliby tak było, to naraziłaby się na rekordową ilość reklamacji, a cała wizja upłynnienia towaru i szybkiego zarobku przerodziłaby się w cyrk na kółkach. O opinii, pijarze, sympatii konsumentów nie wspominając.

Nie. Torebki z Lidla nie są gorszej jakości. Materiał, szycie i detale torebek nie pozostawiają złudzeń. Majstersztyk! Do tego klasyczny design i cała feeria barw - to rzeczy, które ucieszą niejedną kobietę.


Torebki z Lidla po kilku latach


Mój najstarszy egzemplarz ma 3,5 roku, to chyba całkiem sporo jak na torebkę, nie? A wiecie co jest najlepsze? Że ciągle mi się podoba - jest ponadczasowa, klasyczna, kobieca. Choć akurat ją czas nie oszczędził - to naturalna skóra licowa, mój jedyny egzemplarz bez sztywnego spodu i nóżek. W tym przypadku zmiany temperatury i codzienne "wypychanie" sprawiły, że materiał się rozciągnął, pozaginał. Nie wygląda już jak na początku, ale nadal świetnie mi służy. Z rączek zeszła lamówka, ale praktycznie tego nie widać. Dziś kupiłabym ją jednak w skórze Saffiano, która jest o wiele sztywniejsza.

jak wygląda torebka z lidla?

Kolejne dwa modele dorwałam już w Lidlu, nawet pisałam kiedyś na blogu o tym boju. Biegłam po nie, ale tylko dlatego, że znowu obawiałam się, że tym razem akcja Wittchena z Lidlem jest już ostatnią. Ruda świetnie sprawdzała się podczas wypraw na uczelnię, mieści A4 i po trzech latach nie widać na niej ani grama zniszczenia. Czarna jest idealna na co dzień - pasuje zarówno do klasycznych, eleganckich stylizacji jak i... Conversów. Skóra Saffiano jednak jest nieco sztywna, a kiedy się zegnie, widać na niej załamania.

duża ruda torebka
ładna torebka czarna

W międzyczasie akcji w Lidlu, po oddaniu krwi i zdaniu sesji, zrobiłam sobie prezent w postaci kolejnej małej czarnej. Z salonu! Torebka służy mi do dziś, a chodzę z nią praktycznie codziennie! Mieści portfel, telefon, powerbanka - najważniejsze podręczne rzeczy! A w gratisie dostałam jeszcze małą, malutką, z jakiegoś materiału na wzór skóry. Potem jeszcze S. zrobił mi niespodziankę zamawiając jedną ze sklepu internetowego - podobał  mi się model, choć bardzo chciałam go w skórze. Niestety to skóra ekologiczna, która w całym tym zestawieniu wygląda najgorzej po tych kilku latach.

skórzana torebka
gratis wittchen
jakość skóry ekologicznej

Rok później ponownie wybrałam się po torebkę do Lidla, bo "w takim rozmiarze i kolorze jeszcze nie mam!". Dorwałam co chciałam, beż, naturalna skóra i format mieszczący laptopa. Idealna do ręki, bardzo pojemna. Do dziś - ZERO śladów użytkowania.

beżowa torba na laptopa wittchen

Kolejny rok odpuściłam Lidla. Ale torebki śniły mi się po nocach i aż z ciekawości przeglądałam szemrane aukcje internetowe. I wpadłam. Znalazłam kolejną, oczywiście taką, jakiej jeszcze nie miałam, wystawioną przez lombard i to jeszcze taniej niż w Lidlu. Ponownie - nówka sztuka do dziś.

brązowa torebka wittchen

W tym roku poszłam na lajcie godzinę po otwarciu. Była kultura, szacunek, zero bitw i gonitw, a torebek do wyboru, do koloru. Wzięłam tę, na której zależało mi najbardziej, a o którą Wy tak często pytaliście na Instagramie.

klasyczny czarny kuferek


Czy warto kupić torebkę Wittchen w Lidlu?


Oczywiście rozumiem, że dla niektórych 250-280 zł za torebkę, nawet skórzaną, to ciągle za dużo. Nie neguję tego, bo faktycznie to sporo pieniędzy. Ale patrząc z perspektywy czasu i biorąc pod uwagę stan torebek dziś, co macie udokumentowane na powyższych zdjęciach, byłabym skłonna zainwestować w nie nawet jeszcze więcej. Uwielbiam polskie marki i zawsze z ochotą będę je wspierać. Jestem dumna, że Wittchen jest jedną z nich. Dorzucam do tego świetną jakość, szyk, klasę - to jest to, na co chcę wydawać swoje pieniądze. I... tak, w najbliższą sobotę wybieram się do Lidla :)

wittchen w lidlu



Co myślicie o tej akcji i torebkach?



CELEBRUJMY PRZYJAŹŃ! CZY JESTEŚ DOBRYM PRZYJACIELEM?

listopada 25, 2017

CELEBRUJMY PRZYJAŹŃ! CZY JESTEŚ DOBRYM PRZYJACIELEM?

jak dbać o przyjaźń

Już dawno chciałam napisać mocny, lifestylowy tekst o sile prawdziwej przyjaźni. Taki wiecie... poruszający serca, przenoszący góry, ale ciężko pisać o przyjaźni, kiedy każda relacja jest mocno indywidualną sprawą dwojga ludzi. W tle leci właśnie "Burning in the sky" i nucę za Chesterem "I'm swimming in the smoke of bridges I have burned, so don't apologize - I'm losing what I don't deserve", bo faktycznie w swoim życiu mostów spaliłam wiele i zaprzepaściłam przyjaźnie, na które nie zasługiwałam.


Z wiekiem doceniasz bardziej


Nie wiem jak u Was, ale moje nastoletnie przyjaźnie nie przetrwały (poza jedną!) próby czasu. Okazuje się więc, że człowiek niedojrzały - psychiczne, emocjonalnie zmieniał towarzystwo jak rękawiczki i frajdę sprawiały mu przelotne znajomości (bez podtekstów!).

Z biegiem czasu zauważyłam, że ciężko mi pogadać z kimś głębiej z anegdotkami, bo poruszane są jedynie bieżące tematy. Ciężko wtrącić "A pamiętasz jak 6 lat temu...", ciężko porównywać problemy, ciężko mówić o zmianach i pomysłach na zmiany rozwiązujące dany problem, kiedy jedynie znamy kogoś tu i teraz. Podczas rozmów padają wtedy oklepane frazy, a rozmowa najczęściej zaczyna się od "No co tam nowego/ciekawego/słychać/u Ciebie"?


Nadmiar relacji


Niby to trochę dziwne, że mimo takiej sieci kontaktów i ogromnej liczby znajomych często czujemy się samotnie. Wydawać by się mogło, że poznawanie coraz to nowych ludzi powinno sprawić, że nigdy się w takiej sytuacji nie znajdziemy. Mnogość relacji nie wpływa jednak korzystnie, bo w żadną nie angażujemy się dostatecznie, żadna nie jest relacją głęboką, a sami chyba też trochę okłamujemy siebie? 

To normalne, że poznając ludzi chcemy zawsze pokazać się z jak najlepszej strony. Czasem wręcz za bardzo. Często udajemy, a żeby utrzymać (jako-tako) relację, bardziej i bardziej popadamy w spiralę małych kłamstewek. W końcu chwytamy się na tym, że "Lol, ja tu chyba nie pasuję".

Face to face, nie fejs


Miałam na ten rok mocne postanowienie poprawy, a że zbliża się jego koniec chcę się z niego rozliczyć:

  • Obiecałam sobie poznać nowych ludzi, wartościowych ludzi - to mi się nie udało, relacje które budowałam nie były jak się okazało warte zachodu. Sama też trochę zamknęłam się na nowości, a poznając kogoś od razu przypinałam mu łatkę.
  • Obiecałam sobie odbudować spalone mosty - kiedy to po czasie zdałam sobie sprawę, że szkoda było przesądzać definitywnie sprawę. 1:0 dla mnie - udało się!
  • Obiecałam sobie odrzucić to co materialne i interesowne - a takich relacji miałam kilka. Czułam jak rośnie we mnie frustracja, irytacja, kiedy czasem spotykałam pewne osoby. Co najśmieszniejsze wiedziałam, że utrzymują ze mną kontakt TYLKO dlatego, że mają w tym jakiś interes. Wiele razy wychodziło to czarno na białym. Z klasą się więc odcięłam, choć niejedno przekleństwo nadal wymyka mi się pod nosem.
  • Obiecałam sobie pielęgnować - postanowiłam częściej się spotykać i nie odwoływać umówionych meetingów zwalając na zmęczenie. Postanowiłam zamienić fejsa na face to face. Nasze studenckie mieszkanie wprawdzie nie jest przystosowane do dużej ilości osób, ale staram się spotkać z ludźmi. Oczywiście w akompaniamencie dobrego jedzenia, no bo jak? (jeśli szukacie naczyń do podawania przekąsek  - moje są z Tescomy i sprawdzają się świetnie - nic na nich nie zostaje haha).

tescoma naczynia na przekąski
impreza tescoma naczynia
w czym podawać przekąski
przekąski na wieczór

Kiedy myślę nad puentą czytając jeszcze raz ostatnie zdanie stwierdzam, że fajnie ludzie i dobre jedzenie zdecydowanie idą ze sobą w parze. Grono bliskich mi osób w tym roku mocno się zawęziło, ale wiem, że ważni dla mnie ludzi są warci każdej mojej minuty. Część z nich poznałam dzięki blogowi - to nie mogło się lepiej poskładać. Ania, Justynka - darujcie mi główne :*


A jak Wy celebrujecie Wasze przyjaźnie?


Copyright © 2017 Pata bloguje