maja 07, 2018
NEW'S CORNER #9 - OSTATNIE DUŻE CIUCHY, OBIECUJĘ...
Dawno nie wrzucałam postów z cyklu New's Corner, choć wiele z Was się o nie dopominało i mówiło to tym głośno przy okazji ostatniego konkursu, ale powinnyście domyślić się dlaczego. Tak jak pisałam w poprzednim poście - tarczyca i całokształt, moja waga, słodkości... Przestałam lubić zdjęcia i dobrze czuć się przed obiektywem.
A kiedyś było zupełnie inaczej, serio! Idąc jednak za ciosem, walcząc z niskim poczuciem własnej wartości, z własnymi kompleksami postanowiłam jednak wyjść ze swojej strefy komfortu i wrzucić Wam kilka zdjęć moich dwóch ulubionych ostatnio setów. Ciuchy zamówiłam z Bonprix, buty z Footway. I... obiecuje... to ostatnie duże rozmiary (choć w przypadku stóp to nie obraziłabym się gdyby jednak trochę urosły...).
Zamówiłam dresowe spodnie. Lubię ten workowy typ, bo on dużo ukrywa, choć S. stwierdził, ze robi mi z tyłka szafę. A ja po prostu cenię je za wygodę i wiem, że są super na spacer i na rower. Zestawiłam to z nowymi Airmaxami. To już moja druga para i przysięgam - nie ma wygodniejszych butów sportowych.
W zeszłym tygodniu byłam z Anią na konferencji Trablin, więc postawiłam na klasyczną czerń. Spódnica jest idealnej długości - dokładnie zakrywa mi to co powinna, nie opina ud. W ogóle to jest dwustronna - nosiłam ją zarówno ze srebrnymi guzikami z przodu jak i z tyłu Jedyny mankament - trochę się mnie i elektryzuje. Zestawiłam ją z prostym podkoszulkiem z długimi rękawami i falbanką - cienki, przewiewny i ukrywa.... skrzydełka.
Na nogach mam Crocsy. Najwygodniejsze buty świata. Obawiałam się, że noga będziecie się w nich pocić, ale nic z tych rzeczy - pod warunkiem, ze dobrze się na nodze zassają. Ponieważ mój rozmiar 36 jest nieco za duży to wystawiłam balerinki na mocne słońce, pod wpływem którego guma się skurczyła i idealnie dopasowała do mojej małej stopy (dzięki za pomysł Czarszka!). W domu mam dwie pary chodaków, a w planach jeszcze sandałki.
Z Bonprix zamówiłam jeszcze sukienkę i spodnie, ale wzięłam... za duże rozmiary. Za duże jak na siebie! A to dowodzi temu, że sklep ciągle szanuje prawdziwe plus-size. Nie to co większość sieciówek kończąca na rozmiarze XL, w który nie potrafię wcisnąć tyłka (i nie potrafiłam nawet jak było mnie ciut mniej).
Miałam zawsze mieszane uczucia co do zamawiania ciuchów przez internet, bo nie lubiłam bawić się w zgadywanie, który rozmiar będzie mi fitował i późniejsze odsyłanie produktów. Ale muszę przyznać, że w tym przypadku trafiłam we wszystko perfekcyjnie. Jestem ciekawa jakie macie podejście do tego typu sklepów?
Którą stylizację wolicie? Elegancko czy sportowo?