września 04, 2013

Bzzzzz...det! - o kosmetyku małej wartości HONEYMANIA - masło do ciała od The Body Shop

Właściwie miała to być przyjemna recenzja, którą by czytało się jednym tchem,
przerodziła sie jednak w zlepek moich wewnętrznych frustracji i 
wielki WNERW na marketing firmy.
Wiele z Was czytało mój post na Aferkowie dotyczący wycieku danych.
Gdzieś niejednokrotnie ktoś wspomniał, że być może to ja zaliczyłam wtopę, bo printy zrobiłam i szastam Waszymi danymi na prawo i lewo.
W tym miejscu więc oświadczam, że NIC na komputerze nie przechowuje, a zdjęcia były po to, żeby naświetlić Wam ogrom tej sytuacji... kontynuując...
Masełko otrzymałam w połowie sierpnia. Potem wyjechałam na tydzień.
Wróciłam kilka dni temu i zabrałam się za testy.



3 dni temu chcąc wejść do aplikacji na facebooku żeby zostawić swoją opinię i "powalczyć" (o tym potem) o wyjazd na Mazury patrzę... brak wejścia. 
Szybki wgląd w regulamin. Etap 2 do 31.08!
No chol**a!
Myślałam, że organizatorzy dadzą nam przynajmniej miesiąc na dodatnie opinii.
Wiem, że masełko to miniaturka i wystarcza tak naprawdę na kilka aplikacji, ale chyba nikt nie wystawia opinii po jednym użyciu? Jakaś masakra.
Co więcej. Wszystkie jak jeden mąż zachwalają masełko. 
Każda recenzja brała udział w boju o weekend na Mazurach - no super. 
Ale to co ja bym napisała i co napiszę o masełku z pewnością nagrody głównej by nie zgarnęło.
Bo mi masełko do gustu nie przypadło. A przecież takie opinie nie są zbyt wygodne dla firmy i nikt na pewno mi ni zaklaska i nie pogłaska po głowie za "rzetelność".
Nie mniej... źle się czuję z myślą, że nie dodałam opinii do aplikacji.
 Już abstrahując od konkursu. 
Mam wewnętrzne poczucie, że zobowiązałam się do czegoś, a tego nie zrobiłam. 

Akurat co do tej miniatury to pudełeczko świetnie będzie sprawdzać się w podróży, na pewno zostanie ze mną na dłużej. Może już nie z zawartością w postaci miodowego masełka, ale z kolejnym apetycznym mazidłem.


Jestem przyzwyczajona do maseł-maseł. Lubię kiedy są tłuste, kiedy pod wpływem dotyku, ciepła dłoni się rozpływają. Od momentu pierwszego spotkania z balsamem E-fiore, poprzez Nagietkowe Pole od Alba Thymentu. Po prostu. Dla mnie masło to masło i tyle. Ma być tłuste! W tym przypadku konsystencja jest kremowa, lekka, ciut tłusta i raczej galaretkowata, a nie mocno zbita.


 No i to jest punkt, na który chyba wszyscy czekali. Absolutnie nie ma wielkiego wow! Masełko pachnie chemią! Ma bardzo ostry i wyrazisty zapach, naładowany zapewne milionem substancji zapachowych nieudolnie próbujących imitować miód. Żeby nie być zbyt ostra powiem, że po nałożeniu na skórę zaczyna mieć coś wspólnego z prawdziwym pszczelim wyrobem i całe szczęście traci na intensywności.


Znam masełkowe wyroby TBS. Niejednokrotnie spędzałam w Sephorze kilka godziny by powąchać masła, pomadki, żele i inne specyfiki. Masełko fajnie się wchłania, zdecydowanie szybciej niż moje lube tłuste masła-masła. Nawilża skórę i przyjemnie ją odżywia. Jednak wrażliwce i posiadacze nadmiernie suchej skóry wyrzucą pieniądze w błoto decydując się na jego zakup. Moja skóra nie jest wymagająca toteż spełnia swoje funkcje w 100%.



Teraz miodkowa akcja kojarzy mi się tylko z aferami. Nie jestem typem, który po takim czymś zaprzestaje interakcji z firmą, a ich półki omija szerokim łukiem, bo w tym przypadku nie zawiniła firma sama w sobie, która produkuje fantastyczne kosmetyki, ale ludzie z agencji ogarniającej całą akcję. Ten kosmetyk nie trafił w moje gusta, ale z pewnością wśród asortymentu TBS znalazłabym coś dla siebie.






19 komentarzy:

  1. Mi masło przypadło do gustu, nie wiem tylko czemu mam wrażenie, że jest cięższe od innych maseł z TBS, bo u wszystkich dziewczyn czytam, ze jest lżejsze. No cóż, ja czuję inaczej. A tym weekendem n Mazurach się nie martw- jakbyś nie uzbierała 20 głosów, to jury i tak by się nie natrudziło i nie przeczytałoby twojej recenzji ;) Aby w ogóle na nią łaskawie zerknęło i abyś miała szanse na ten wyjazd, musiałabyś ubłagać 20 osób aby zagłosowało na twoją recenzję, dlatego ja odpuściłam bo uznałam, ze ta firma jest jakaś niepoważna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już inna kwestia. Zakładam, że koszty wyszły ich nie duże, a promocje zapewnili sobie na bardzo szeroką skalę. No cóż...

      Usuń
  2. nie używałam, ale czytałam mnóstwo recenzji i masz racje chyba wszystkie były pozytywne, wiem, ze zdarzają się buble, nawet najlepszym, ja natomiast póki co ( odpukać;) się na ich kosmetykach nie zawiodłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, to już nawet nie chodzi o buble, a bardziej o kwestie indywidualne no i pisanie recenzji pod konkurs. Nie wiem, ja oczekiwałam najwięcej od zapachu i to on najbardziej mnie zawiódł. Za to masełko gejpfrutowe - omnomomo... :)

      Usuń
  3. masz racje,bardzo dużo dziewczyn go recenzowało pozytywnie,ja nie lubię takiego czegoś,tak samo z chusteczkami cleanic,odrzuca mnie to od produktu:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na wizażu nie jest lepiej. jeśli już jakiś produkt wysyłają za darmo do testów, to jest pod nim litania pozytywnych komentarzy

      Usuń
  4. Ja rowniez nie zdarzylam napisac recenzji, bo nie zobaczylam do kiedy to trzeba zrobic a spodziewalam sie dluzszego czasu na testy..

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam już drugą negatywną opinię i dotyczy ona głównie zapachu. Tu również konsystencji i słusznie. Bo masło ma być zbite i konkretne. Inaczej niech się nazywa balsam lum emulsja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nic nie miałam z tej firmy, ale chętnie bym coś wypróbowała. Nie koniecznie to masełko, ale jakieś inne może :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też nie zdążyłam wrzucić recenzji do aplikacji, bo mnie nie było. Masło nie jest według mnie złe, choć rzeczywiście Lżejsze niż standardowe. a zapach taki sobie.

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo przydatna opinia- poszukuje jakiegoś fajnego masła i tego nie kupię ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiadomo, z zapachem trudno trafić. Trzeba pójść i powąchać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. zapach ma okropny... perfumowany, duszący... ja też nie załapałam się w terminie... Paranoja jakaś

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi też ten zapach wybitnie nie podpasował. Słodkie i mdłe kwiecie jak perfumy jak u ciotki klotki na imieninach. Ja również dopiero później zaczynałam wyczuwać miód. Po około godzinie zapach robił się znośny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tymi mazurami w ogóle wyszła fajna akcja, o której dopiero teraz się dowiedziałam: brane były pod uwagę recenzje, które miały powyżej 20 lajków. Jak ja niecierpię takich konkursiw! Nigdzie nie było to czytelnie napisane. Odcięłam się od tego i po dodaniu recenzji nic już nie robiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja nie ukrywam, że się trochę połakomiłam na masełko i wzięłam udział. Ale zapowiadało się przecież całkiem przyjemnie - fajna akcja, angażują blogerki, czemu nie? Ale potem każdy krok zmierzał ku przepaści.

      Usuń
  13. Ja miałam niecały tydzień na napisanie recenzji i pomyślałam, że niezłe z nas robią mięso armatnie pod swoją najnowszą kampanię. Tanim kosztem. Pożałowali nawet na standardowy, pełnowymiarowy produkt (dopiero później dowiedziałam się, że to 50 ml)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. druga sprawa - TBS to firma międzynarodowa, a z takimi to tak jest. Centrala tam, oddziały główne tutaj, a Polska to Polska, nas - dzięki średniej krajowej nawet nie stać na ich produkty. To się wycwanili i kazali zrecenzować 50 ml. O akcji z wyciekiem wiemy tylko my, o tym, że będzie lawina zachwaleń przy wprowadzeniu nowego produktu też wiemy my. Co się dzieje w Polsce zostaje w Polsce i tyle :)

      Usuń

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje