Większość pewnie znacie, jeśli nie z autopsji to na pewno ze słyszenia czy z recenzji. Dla Was nic odkrywczego, a dla mnie przygoda z nowościami. Biedronka ostatnio bardzo pozytywnie zaskakuje. Mam wrażenie jakby co najmniej odmłodzili sobie kadrę zarządzającą, albo zatrudnili blogerki. Faktem jest, że za produkty pewnie i tak przepłacamy, bo koszt wyrobu jest kilkukrotnie niższy od ceny sklepowej, ale jednak ulegamy biedronkowej pokusie.
Z kosmetycznych rzeczy postawiłam na Timotei. Na razie jestem zadowolona z efektów, bo włosy na nowo zalśniły i nieco się uniosły pachnąc przy tym rześkim grapefruitem. Micelka z Biedronki tez nie trzeba przedstawiać. Już o nim na blogu pisałam. 400ml-owe opakowanie starczy mi spokojnie na kilka miesięcy zważając, że ostatnio zaprzyjaźniłam się z GLOV
Zawsze chciałam spróbować sztucznych rzęs. Wstyd mi, ale pierwsze zamówiłam na E-bayu z Chin. Bodajże 20 sztuk za dolara? Nie będę tego kontynuować. Ardell, tak licznie polecany na blogach,okazał się dla mnie nieco zbyt sztuczny, ale po delikatnym przycięciu nożyczkami uzyskałam pożądany efekt. Do tego klej Duo z witaminami. Choć żałuję, że do Ardella nie wzięłam czarnego, bo jednak na powiece robią się prześwity.
Delikatne opalanie sprawiło, że Light Beige musiałam przerzucić się na Sand Beige. Niby nie było nic pomiędzy. Trochę mi to nie pasuję, bo podkład zaczął iść w pomarańczowe tony, których tak bardzo nie lubię, ale faktem jest, że nie potrzebuje go już w dużych ilościach. Ostatnio porzuciłam mycie twarzy na rzecz demakijażu z GLOV, tonizowania srebrem koloidalnym i nawilżenia od Paula's Choice. Pielęgnacja i oczyszczanie w 3 krokach bez zbędnych zabiegów, które zawsze na swój sposób mnie zapchają. Dorwałam też pękacjący O.P.I w ślicznym kolorze za całe 5.99.
Biedronka zdominowała ponownie moje wakacyjne zakupy. Kapelusz z przeceny, okulary - bo stwierdziłam, że dam wytchnąć RB, tym bardziej, że czasem po prostu nie pasują do outfitu, no i hitowe sandałki z gumy. Początkowo załapałam się tylko na kolorowe 35-ki. Leżały idealnie, więc za 14,99 nie trzeba było mnie długo przekonywać. Wczoraj wsiadłam na rower i objechałam 4 Biedronki w poszukiwaniu kremowych 36-ek. Udało się. Przydałaby się tylko nowa szafka na buty...
A wy co ciekawego upolowałyście?
Te sandałki też są z Biedronki? O Matko! <3
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, kolorowe niestety 35 największe :)
UsuńPati u Ciebie zawsze ciekawostki można podpatrzeć;)
OdpowiedzUsuńja ostatnio na wyprzedaży w biedrze straciłam ponad 200 zł;/ muszę trochę odpuścić
A ja jakoś nic w tej Biedronce wypatrzyć nie mogę. Zgrzewka mleka i do domu...
OdpowiedzUsuńOkulary i kolorowe sandałki wyglądają świetnie!
OdpowiedzUsuńSuper te sandałki, nie widziałam ich jeszcze :D
OdpowiedzUsuńja też zawsze wydam masę kasy w biedronce...
OdpowiedzUsuńmi też się podobały te kolorowe sandałki, ale niestety mojego rozmiaru nie było..
a ile kosztował kapelusz?
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
:)
Dyszka, a nawet chyba 9.99 zł :P
UsuńCudne są te kolorowe sandałki :-)
OdpowiedzUsuńA w mojej biedronce tylko miski i miseczki ;)
OdpowiedzUsuńA ja z innej beczki: kupiłam tę odżywkę Balea, co polecałaś, ale nie cały karton, tylko jedną, na początek. ;-)
OdpowiedzUsuńBalea powinna Ci % odpalić - typowy przypadek z serii "blogger made me buy it" ;-)
Miałam ten szampon Timotei, ale nie byłam zadowolona :/
OdpowiedzUsuń