Króliczek napisała kiedyś o 10 rzeczach, które uwielbia i których nienawidzi. Już po samym tytule posta poczułam przypływ nieodgadnionej ciekawości co też znalazło się na takiej liście. "Ciekawe czy chodzi o błahostki czy o poważne kwestie etyczno-egzystencjalne". Przebrnęłam przez listę Króliczka z myślą tłukąca się w głowie "O jaaa, jest ktoś kto te uwielbia ten stan na granicy świadomości, może jednak nie jestem aż taka wyjątkowa". Westchnęłam i zmajstrowałam własną dziesiątkę. Na razie tego, czego nie lubię. Nie siadłam przed laptopem myśląc i szukając we wspomnieniach, o nie! Lepiej... szczypałam się w każdym momencie kiedy coś mnie denerwowało i jak głupia urzadzałam sobie wyścig przez mieszkanie w celu spisania myśli zanim całkowicie ulotniła się z mózgownicy. Tadaaaaam, oto jest.
1. Ubrań w przymierzalni pozostawionych przez osoby przede mną. - nie ma do cholery nic bardziej irytującego niż długaśna kolejka w sieciówkach, bo ludzie myślą, że przymierzalnia jednak jest zajęta.
2. Obierania cebuli - NIENAWIDZĘ! Ponoć włożenie jej na 10 minut do zamrażarki niweluje kuchenne łzy, ale w moim przypadku jest totalnie nie praktyczne, bo nigdy nie robię nic z przepisu. Czysta improwizacja.
3. Zostawiania w zlewie kubków po parzonej kawie z fusami w środku, ewentualnie wylewania ich do zlewu - czarne drobinki są wszędzie, już nie omieszkam wspomnieć jak to w domu raz czy dwa zdarzyło się, że ktoś taki kubek włożył do zmywarki, bo "myślał, że się umyje, no!". Taaaa...
4. Toalet z oknem za moimi plecami. Nieważne jak dobrze jest 'zaszronione' czy zalepione zawsze mam wrażenie, że ktoś siedzi i się gapi.
5. Zaplątanych słuchawek - nie znalazłam jeszcze sposoby, żeby złożyć je w taki sposób, żeby się nie zaplątały. Czasem udaje mi się rozplątać kiedy dotrę już do miejsca do którego jechałam/szłam.
6. Budzenia się wcześnie rano z przyzwyczajenia, zwłaszcza kiedy jest weekend i mogę pozwolić sobie na pobudkę znacznie później.
7. Przejmującego chłodu po wyjściu z zaparowanego prysznica. Jestem strasznie ciepłolubna. Wolę, żeby się ze mnie lało z gorąca, niż marznąć na kość. Brrrr...
8. Brania bez pytania? Nie wiem jak to inaczej nazwać. Czasem chomikuję w domu jakieś dobroci, kiedy wreszcie nachodzi mnie na nie ochota okazuje się, że ktoś mnie ubiegł i... nie odkupił. Wracam do domu po tygodniu studenckiej nauki, rano parzę kawę, a na myśl o orzechowym syropie uginają się pode mną nogi, sięgam do szafki i... brak. Nie ma winnego.
9. Natrętnych macaczy kosmetyków. W sklepie musi otworzyć butelkę, powąchać, pomaziać się tuszem, rozsmarować pomadkę na ręce, a na koniec... odłożyć ja na półkę jako normalny produkt, a nie tester. Aaaaaaaa!
źródło: Różowy Świat Marty |
10. Zmiany planów. Jestem perfekcjonistką, a przynajmniej tak mi się wydaje. Lubię mieć pewne rzeczy sprecyzowane, widzieć je na końcu ścieżki i do nich dążyć. I choć po dordze wszytsko może się zdarzyć, to trafia mnie w momencie kiedy ten cel, TEN właśnie cel znika, albo się zmienia, albo ktoś lub coś sprząta mi go sprzed nosa.
Kilka punktów jest abstrakcyjne. Zerkam na nie i od samego patrzenia skręca mnie w środku. Jestem ciekawa czy na szybko potraficie dorzucić coś do tej listy, albo macie jakieś inne 'dziwne' niechciejstwa. Czasem w ogóle nie przywiązujemy do ich większej uwagi, bo najwyczajniej w świecie są błahe, ale jednak są...
...denerwujące?
też mi się zdarza łezkę uronić przy ubieraniu cebulki, aaaaa!:(
OdpowiedzUsuńcebuli jeszcze nie ubierałam, haha ;)
Usuń*obieraniu
ja nie cierpię kubka z fusami z kawy w zlewie :D coś mi się dzieje jak go tam widzę :D
OdpowiedzUsuń4. Toalet z oknem za moimi plecami - TEGO NIE CIERPIĘ!
OdpowiedzUsuńPotraktuj to z humorem! :))
OdpowiedzUsuńO proszę, nie sądziłam że moja lista kogoś zainspiruje :)
OdpowiedzUsuńA z Twoją listą prawie całą się zgadzam - oprócz ostatniego punktu. Lubię czasem jak mnie życie zaskakuje. Bo nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by gonić go :D
Bardzo denerwujące rzeczy :D A co do cebuli to polecam włożyć zapałkę do ust ;) Nie wiem dlaczego i na jakiej zasadzie ale działa! :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ciuchy w przymierzalni to u mnie w pracy to jest notoryczne, w kazdej przymierzalni jest karta zeby nic nie zostawiac ale jak widac, zyjemy w narodzie analfabetów :)
OdpowiedzUsuńJest jedno wielkie ogromne NIE, które mam ochotę za każdym razem wykrzyczeć na całe gardło z wściekłości. Nie piję alkoholu, nie i koniec. I chyba nie muszę się z tego tłumaczyć. Nikomu! Wszyscy, którzy mnie znają to wiedzą, ale na każdym, każdym spotkaniu rodzinnym pada pytanie: A może jednak ci nalać?
OdpowiedzUsuńJa strasznie nie lubię swojego "przeczucia"... Takiego uczucia, ze cos sie wydarzy lub nie... Spiska mnie wtedy w środku i nie lubię tego...
OdpowiedzUsuńNigdy nie płacze krojąc cebulę.. a zasada jest bardzo prosta. "Dupka" cebuli, czyli ten koniec z włoskami produkuje sok, nie odkrawamy go, wtedy cebula nie produkuje soku a ten nie paruje nam do nosa i nie płaczemy. Tadam ;]
OdpowiedzUsuńTo ja się pod 8 i 9 podpisuję. Nie znoszę jak ktoś rusza co nie jego. Nie ważne czy zabierze i nie odkupi, czy wypapra. Jeden czort :)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię okna i świeże powietrze w latrynach. Mikro kible w blokach to koszmar. Szczególnie jak się z kimś innym mieszka. Obrzydliwe.
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej z wymienionych rzeczy nie cierpię zmacanych kosmetyków....
OdpowiedzUsuńwrrrrr cebuli też nie cierpię obierać!
OdpowiedzUsuń