Na blogu coraz mniej kosmetyków. I nie jest to nawet kwestia tego, że nie ma o czym pisać. W zasadzie jest, całe pudło kosmetyków do testów stoi i patrzy na mnie spod biurka. Tylko mnie ogarnia przeraźliwe lenistwo... Dziś się jednak zebrałam, więc zapraszam na post z maską Olivolio.
Zanosi się na 30 stopniowe upały. Z jednej stronie ogromnie się cieszę - marzy mi się aby nabrać trochę koloru. Z drugiej strony nie wiem czy będę miała okazję i czas, aby korzystać z tego słońca. Sporo wyzwań przede mną, więc jeszcze nie zdradzam, aby nie zapeszać. Tyle u mnie.
Z racji brak maski dorwałam się jakiś miesiąc temu do Olivolio - przeznaczonej do włosów zniszczonych i... farbowanych. Choć nigdy nie przyszło mi zmieniać koloru skład był zachęcający i opinie niezłe, więc wzięłam się za testy.
Już sam wygląd opakowania zachęcał do wypróbowania maski - niezwykle efektowne, eleganckie, a jednak niezwykle proste. Takie jakie lubię. Dodatkowo pod wieczkiem znajduje się zabezpieczenie, a nie jak w większości tego typu opakowań folia jednorazowego ściągnięcia. To błahostka, ale jak weźmiecie taką do walizki i mocno potrzepiecie to wtedy pogadamy...
Maska ma postać lekkiego musu o delikatnym, bardzo przyjemnym zapachu. Świetnie rozprowadza się na włosach i nie jest uciążliwa w spłukiwaniu. Dzięki zawartości takich składników jak: żel z aloesu czy pantenol jest bardzo łagodna dla skóry głowy, nawet dla osób ze stwierdzonymi problemami.
Pośród INCI odnajdujemy także olej arganowy, witaminę B3, olej laurowy, glicerynę, ekstrakt z żeń-szenia, ekstrakt z tymianku, ekstrakt z rozmarynu, biotynę - masę fantastycznych rzeczy, które nasze włosy pochłoną w mgnieniu oka.
Jakie są włosy po jej użyciu - cudownie pachnące, puszyste, ale nie spuszone i tak pięknie błyszczą. Zwłaszcza biorąc pod uwagę cudowne słońce, które czeka nas w najbliższych czas - warto zainwestować w taki kosmetyk. Jestem ogromnie ciekawa reszty serii Olivolio, bo naczytałam się na jej temat bardzo dużo dobrego.
Recenzje kosmetyczne nie cieszą mnie jednak tak jak dawniej, więc będzie ich tutaj zdecydowanie mniej. Będę chciała pokazywać Wam jedynie produkty, z których jestem zadowolona w 100%-ach, maskę Olivolio możecie więc traktować jako pierwszą z serii - do koniecznego wypróbowania!
Znacie Oliviolio?
Muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie znamy, ale my mało kosmetyków używamy. Niemniej, zainteresowałaś nas nią.
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki ale widać, że jest taka ,,luksusowa"
OdpowiedzUsuńChyba będę musiała kupić :)
OdpowiedzUsuńI ja i ja! :)
OdpowiedzUsuń