Nie tak dawno napisałam Wam kilka słów na temat szczoteczki sonicznej Foreo Luna 2, potem przyszedł czas na premierę miniaturki Foreo Luna Play, a dziś z pełną wiedzą i doświadczeniem przychodzę do Was z opinią na temat Issy - silikonowej szczoteczki sonicznej z hybrydową końcówką. Recenzji jest tyle, ile osób testujących, a co ja myślę na jej temat? Zobaczcie niżej!
Markę Foreo cenię przede wszystkim za design i jakość ich produktów. Był kiedyś w sieci wielki bum na szczoteczki soniczne - na Clarisonica czy na Philipsa, ale w mojej opinii to dopiero Foreo wypuściło na kosmetyczny rynek urządzenie innowacyjne i maksymalnie higieniczne. Idąc tym tropem wiedziałam, że szczoteczka do mycia zębów to też musi być coś! Jej testy zajęły mi ponad dwa miesiące i myślę, że taki czas w zupełności pozwolił na wyrobienie sobie o niej konkretnej opinii.
Nasza przygoda przypomina trochę historię z dużą Luną - zaczęło się średnio, bo nie potrafiłyśmy się zgrać, ale finiszujemy z happy endem. Szczoteczka jest piękna i to nie ulega wątpliwości. Ma opływowy kształt, dzięki silikonowi pewnie trzyma się w ręce, jest wodoodporna, dysponuje 11 tysiącami pulsacji na minutę, które wytwarzają mikro-wymiatanie. A przede wszystkim jest... ultrałagodna!
Mam czułe zęby, moje dziąsła często krwawią i to niekoniecznie dlatego, że są tak wrażliwe, ale dlatego, że wkładam w mycie za dużo siły. Według badań stomatologicznych, które kiedyś przeglądałam, jest to podstawowy problem dbających o higienę jamy ustnej. Tymczasem Foreo Issa nie pozwala mi na takie brutalne jej traktowanie. Delikatne silikonowe włoski subtelnie czyszczą dziąsła i zapobiegają ich podrażnieniu, jednocześnie oferując mi przyjemny masaż - nie ma zatem mowy o krwawieniu!
Jaki miałam więc problem z Issą na początku? No właśnie to, że nie mogłam dociskać włosków tak mocno jak chciałam i odnosiłam wrażenie, że są za krótkie na moje zęby. Byłam po prostu przyzwyczajona do mocnego, mechanicznego szorowania. Po dwóch miesiącach z Issą zauważyłam różnicę w stanie moich dziąseł. Na plus oczywiście - stały się mocniejsze i mniej podatne na wszelkie podrażnienia.
Trudno było mi się przyzwyczaić także do dźwięku podczas szczotkowania. Silikonowe włoski w starciu ze szkliwem nieco piszczą, ale efekt gładkości po użyciu jest cudowny! Issa ma wbudowany timer, osiem różnych trybów szybkości, a jej główkę możemy wymieniać w zależności od upodobań raz na sześć miesięcy. Jedno godzinne ładowanie Issy wystarczy na 365 cykli mycia!
Jakie są efekty? Białe polimerowe włosie PBT znajdujące się we wnętrzu szczoteczki intensywnie czyści zęby, a silikonowe bardzo dba o dziąsła. Ja, jak już pisałam, zauważyłam znaczną poprawę ich kondycji. Co więcej, moje zęby po dwóch miesiącach są jaśniejsze, bielsze, a ja jestem pewna, że zapewniam im maksimum pielęgnacji bez wkładania w szczotkowanie maksimum siły.
Issa jest droga, to fakt. Jej cena wynosi 719 zł. Jeśli jednak rozłożymy koszt na długie lata użytkowania (ISSA jest objęta 2-letnią ograniczoną gwarancją oraz 10-letnią gwarancją jakości), to wydatek wydaje się znikomy i absurdalny. Końcówki zaś kosztują 79 zł, co nie jest wygórowaną ceną.
Szczoteczkę jak i dodatkowe akcesoria możecie kupić na stronie Foreo.
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN POST? SPRAWDŹ TAKŻE:
Jak Wam się podoba Issa? Też macie wrażliwe zęby?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*