Szukałam czegoś fajnego do twarzy, mój ulubiony Loreal nagel wyparował ze sklepowych półek, więc zaryzykowałam z Nivea.
Co z tego wyszło?
KONSYSTENCJA: przyjemny żel, ślizgający się między palcami, nie pieni się zbytnio, więc nie muszę później zwalczać resztek z włosów
ZAPACH: przyjemny, delikatny, jak się na nim nie skupić to w ogóle nie czuć
ILOŚĆ: początkowo zaskoczyła mnie zależność ceny do ilości, bo tubka jest raczej mała
(200ml), ale po czasie stwierdzam, że żel jest naprawdę wydajmy i wystarczy naprawdę mała ilość, aby dokładnie oczyścić twarz
EFEKT: po pierwsze rozgrzewa na ułamek sekundy po zetknięciu z wodą, więc wielu kupujących może być rozczrowanych, bo spodziewali się czegoś więcej. Lecz z kolei ta sekunda rozgrzania... W myciu twarzy czekam z utęsknieniem właśnie na nią. Cudowne ciepło na całej twarzy, odblokowuje pory i gwaranuje łatwieszy dostęp dla substancji aktywnych do naszych niedoskonałości. Do tego świetnie matuje. Mam tłustą cerę, więc przy malowaniu zawsze posiłkuje się nie tylko matującym podkładem, ale również pudrem, w tym przypadku mogę śmiało zrezygnować z ostatniego.
Skóra zaraz po jest gładka, delikatnie napięta, niedoskonołości co prawda nie znikają jak za dotknięciem magicznej różdżki, ale są wyraźnie mniej widoczne.
CENA: 15-16 zł (ostanio promocyjnie w Rossmannie 9.99 zł)
Szczerze polecam! :)
Szukałam takiego matującego cuda, z pewnością przetestuję na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuń