Trochę rzadziej tu ostatnio bym, ale to tylko i wyłącznie przez natłok spraw uczelnianych.
Mimo, że zasypana produktami testuję na prawo i lewo i
nie starcza mi czasu na przelanie swoich myśli w internetowy świat.
Dziś opowiem o czym, co na dobre zaczarowało moją łazienkę,
a rytuał wieczornych prysznicy wypełniło owocowym zapachem...
o kremie-żelu LOVE2MIX prosto od Lawendowej Szafy, z którą ostatnio nawiązałam współpracę.
OPAKOWANIE: Już na pierwszy rzut oka widać było, że opakowanie jest pełne gracji. Już pisałam o tym, że lubię ładne, estetyczne i trwale wykonane opakowania, bo właśnie takimi drobnostkami producent trafia do klient. Ja jestem urzeczona... Nie tylko trwałe, mocne, eleganckie, ale do tego pół przezroczyste, więc nie kupuję kot w worku. A do tego te owoce na przedniej etykiecie... mniam!
KONSYSTENCJA: Ciężko ją tutaj określić, przypomina galaretkę, ale w rzeczywistości bardziej jest glutem. Z racji, że brzmi to dość pejoratywnie dodam, że jest cudownym glutem. Bez problemu rozprowadza się po ciele. W zetknięciu ze skórą zmienia się w ciecz i idealnie wchłania.
ZAPACH: Po raz kolejny ubolewam nad faktem, że nie potrafię poprzez Bloggera przesłać Wam zapachu. Z pewnością rozkochałby każdą z Was. Zaraz po wyjęciu z paczki pierwsze co zrobiłam to poleciałam pod prysznic, aby żel wchłonął się w czystą skórę. Zawsze szukam kosmetyków, które pozostawiają na skórze swój zapach nie na chwilę, ale na długo, tak, że przy każdym ruchu ręki gdzieś dolatuje do mnie delikatna mgiełka. W przypadku podarunku od Lawendowej Szafy jest OBŁĘDNIE gruszkowo!
Czuję wiosnę, słońce, sad. Całe szczęście zamknięte w takim niepozornym pudełeczku.
EFEKT: Żel stworzony jest przede wszystkim z myślą o nawilżeniu. I spełnia swoje zadanie w 101%! Nigdy wcześniej przy znanych i renomowanych balsamach i kremach nie miałam tak delikatnej, nawilżonej i sprężystej skóry!
Ciut gorzej z wydajnością, opakowanie liczy sobie 250 ml. Ja po 4 kąpielach i wysmarowaniu się od stóp do głów zużyłam prawie połowę pudełeczka. Najchętniej kupiłabym Love2Mixy w pudełku, aby nigdy mi go nie zabrakło. Już teraz zastanawiam się w jakim kierunku zapachowym podążyć, bo w ofercie jest baaaaardzo dużo ogromnie intrygujących połączeń.
Dla mnie żel okazała się strzałem nawet nie w dziesiątkę, ale w setkę.
Spełnił doskonale swoje zadanie, a do tego zaczarował mnie zapachem.
Jest moim absolutnym MUST HAVE.
Kiedy znudzą się Wam już pospolite balsamy i mleczka po kąpieli koniecznie sięgnijcie po kremowy żel!
CENA: 26 zł, a dodatkowo pragnę przypomnieć o zniżce na zakupy w sklepie, która znajduje się po prawej stronie w blogrollu. Zamawiając komplet - krem + suflet z Lawendowej Szafy ceny spadną o kilka złotych. A w taki cuda warto zainwestować każdą kwotę.
Co z tą wiosną u Was?
Bo u mnie znikła... :(
Połączenie owoców jak w dżemie, aczkolwiek może być bardzo smakowite. Piszesz, że pachnie obłędnie gruszką, co nie jest najczęściej spotykanym zapachem w kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńHmm to chyba żel idealny dla mnie uwielbiam głęboki efekt nawilżenia:)
OdpowiedzUsuńglut - jak to zachecajaco brzmi! co do zapachu, wierze na slowo!
OdpowiedzUsuńfajny ten żel. Może kiedyś taki kupię. :)
OdpowiedzUsuńWygląda jak galaretka
OdpowiedzUsuńFajną ma konsystencje ;) Taka galaretkowata
OdpowiedzUsuń