Ponoć ma być coraz zimniej... A szkoda, bo wakacyjna pogoda tak mnie rozpieściła, że teraz siedząc przed komputerem mimo, że za oknem słońce,
żeby czuć przyjemnie ciepło musiałam założyć dwa swetry i grube skarpetki.
Przesypiam zimę, wpadam w stan odrętwienia i wykonuję wszystko machinalnie,
budzę się dopiero na wiosnę. Tak już mam.
Z Maksem więc korzystamy z ostatnich promyków słońca ile tylko się da!
A wiadomo nie od dziś, że zabawa najlepiej nam upływa w towarzystwie firmy WADER.
Schowane przybory do piasku chwilę leżały w szafie, bo wakacje obfitowały w wycieczki i spontaniczne wypady, koniec końców jednak mały terrorysta wziął je w obroty.
Plastik to plastik, przy dużym obciążeniu to normalne, że może pęknąć, złamać się. Jednak ciągle mówimy o dzieciach, a te nawet kilkunastoletnie, w moim mniemaniu, nie posiadają siły, która dałaby radę produktom od Wadera przy normalnym ich wykorzystywaniu. Przy okazji wywrotki opisywałam, że podobny produkt - śmieciarkę mamy w domu już ponad 15 lat i służy dalej kolejnym pokoleniom. Tak samo jest z przyborami do piasku. Nieprzerwanie od czasu mojej młodości przez mieszkanie przewijają się młynki piaskowe i stare łopatki kupione niegdyś nad morzem, dalej sprawne w swoim fachu.
Nie znam dziecka, które nie kochałoby zabaw w piasku. Wysypywania potem z butów małych drobinek, które uwierają stopy. Duże budowle, babki, głębokie doły wypełnione wodą i ta duma kiedy zamek naprawdę przypomina zamek. Maks może jest jeszcze za mały na takie harce, ale z piaskownicy trudno go wyciągnąć. Najchętniej przewiózłby samochodem cały piasek w inne miejsce. A jakby skończony to przewoziłby go i drugi raz.
Jest kolorowo, jest bezpiecznie i jest edukacyjnie. Bo przecież takie budowanie i kopanie wymaga nie tylko wysiłku fizycznego, ale i kombinowania jak to przenieść, jak wbić, jak przesypać. Do tego jest świetną zabawą i wypełniaczem czasu. Siadłam na ławce, zrobiłam kilka zdjęć, zaczytałam się. Po półtorej godzinie zobaczyłam 3 duże doły i 5 usypanych kopców, a Maks nadal bawił się w najlepsze. Czy im to się kiedykolwiek nudzi?
Wader to nie chińska podróbka, ani japońska jakość. Takimi firmami możemy się w tym kraju pochwalić, bo nawet znajomi ze Szwecji kupują dla swoich dzieciaków właśnie nasze polskie produkty! My polecamy i tradycyjnie zachęcamy do obejrzenia relacji video :)
Ulegliście kiedyś piaskowej pokusie?
jak ładnie do zdjęć pozuje :D
OdpowiedzUsuńHehe fajne zabaweczki :D
OdpowiedzUsuńWader ma naprawdę mocne zabawki. Mój syn przez wiele lat bawił się koparką i ciężarówką tej firmy. Łopata się złamała i to niejedna, ale cuda z nią wyczyniał.
OdpowiedzUsuńMoja mała też najlepiej nie wychodziłaby z piaskownicy, a firma ta słynie z tego,że ma zabawki bardzo wytrzymałe na dziecięce "testowanie"
OdpowiedzUsuń