Trochę się ze wszystkim pospieszyłam.
Jeszcze na dobre nie zakończyłam przygód
kosmetyczno-spożywczo-dzieciowych z tamtego spotkania,
a tu już z Maniem testujemy rzeczy z kolejnego.
Tak się wszystko ładnie poukładało, że do domu mogę przyjeżdżać już w czwartki.
Aparat wtedy czeka i wykazuje pełną gotowość do weekendowych testów.
Tym razem coś o dzieciach i dla dzieci.
Tak przynajmniej z początku myślałam...
Potem jednak sama wpadłam w pułapkę farb Instant, które podarowała nam firma Corex
A teraz w dalszym ciągu nie jestem w stanie wyjść z podziwu,
jak magię szkolnych plakatówek można zamknąć w sztyftach.
Przede wszystkim nasuwa się pytanie - czym są farbki w sztyfcie i co się nimi robi? Maluje czy rysuje? Ano i to i to. Nareszcie ktoś wpadł na pomysł wybawienia nas z kubeczków farby i brudnych pędzelków. 6 kolorów lub 12, w zależności jaki zestaw kupujemy. Technicznie - banalnie proste, jedynie przekręcamy opakowanie, żeby wydobyć sztyft.
Posługując się poglądowym filmem od producenta pozwolę sobie przytoczyć 10 argumentów, dla których farby Instant to inwestycja doskonała:
1.) Łatwe w użyciu - otwórz, przekręć, maluj
2.) Bez rozlewania wody!
3.) Bez brudzącego pędzelka
4.) Efekt malowania = kredki świecowe i farby
5.) Bardzo dobre krycie!
6.) Śliczne intensywne kolory
7.) Szybko schnące - do 2 min
8.) Odporne na kruszenie, trwałe
9.) Nie brudzą rąk, ubrań
10.) Szybkie i łatwe do przygotowania i posprzątania.
A ja zgadzam się ze wszystkim! I jestem absolutnie zachwycona ich działaniem! Dodam jeszcze, że dla takich maluchów jak Maniek rysowanie kredkami świecowymi byłoby uciążliwe - nie są one tak intensywne, trzeba mocniej przycisnąć, żeby dokładnie pokryć obszar malowania. PlayColor to delikatne sunięcie po papierze, magia koloru i niesamowity efekt!
Farby same w sobie są odporne na uderzenia, upadki - nie łamią się jak kredki świecowe, nie trzeba ich dodatkowo moczyć jak w przypadku farb. Po wyschnięciu nie kruszą się, rysunki w miarę upływu czasu są intensywne, a kolory nie blakną. Efekt nie jest także tak krótkotrwały jak w przypadku kredek świecowych, które można zetrzeć z kartki paznokciem.
Teraz ciężko przestawić Mańka na rysowanie kredkami czy pisakami. Tak polubił się z gadżetem firmy Instant, że po prostu nie toleruje innej formy malowania. Ja mam spokój, bo wiem, że międzyczasie nie wypije wody z kubka od farbek, czy nie zapragnie malować na wyższą skalę - pokoju na przykład.
Zmywanie z rąk jest absurdalnie proste. Wystarczy potrzeć ręce. Mydło i woda już w ogóle radzą sobie z nimi bezproblemowo. Sama wpadłam w pułapkę farb Instant i spędziłam przy kolorowankach z pół godziny. Nawet się sfrustrowałam jak mi Maniek zaczął wyrywać sztyfty... no paranoja :)
Film z pierwszych testów dla Was...
zerknijcie sami jakie proste jest malowanie farbami PlayColor Instant!
ładne kolory
OdpowiedzUsuńfajne te sztyfty myślę że mojemu chrześniakowi bardzo by się spodobały ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł:) Jeszcze nie spotkałam się z farbami w sztyfcie:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO bardzo ciekawe i nowoczesne. ;) idealne do podróży z dzieckiem
OdpowiedzUsuńmy też w fazie testowania tych farbek, popieram są świetne!!!!
OdpowiedzUsuńfajne farbki:)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię oglądać Twoje filmiki :) Bardzo się cieszę, że farby przypadły Maksiowi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńSuper, pewnie kupię Młodemu i wszystkim innym dzieciom z rodziny :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam że ja też dopadłam się do nich, wraz z dziećmi toczyliśmy bójkę o kolory :-) dopiero gdy mąż wszedł do pokoju zorientowałam się co robię gdy zobaczyłam jak mąż puka się po czole sugerując mi przez to coś ;-D
OdpowiedzUsuńfajnie sie zapowiadaja :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że świetna z nimi zabawa.
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o o farbach w sztyfcie... Mały Mysz napewno wypróbuje!
OdpowiedzUsuńIle frajdy! Też chcę takie :-D Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuń