Jakoś nie przepadam za siedzeniem w wannie... Wtedy się rozleniwiam, czas mija szybko, a mi nie chce się wyjść. Unikam wanny jak mogę, wolę prysznic, dwa prysznice. Szybko, w ruchu, a i zrelaksować się można. Jednak dziś będzie o przyjemniaczkach na typowo na dłuższe wieczory i wannowe posiedzenia...
To tata przemówił w tym poście.
Bo wiecie są tacy ludzie, którzy w solach siedzieć mogą całe dnie.
Niezależnie od tego czy wannowa przygoda trać ma 10 min czy 2h, sól musi być!
Firmę Mentor możecie kojarzyć z postu na blogu, który dotyczył ałunu w sztyfcie. Wtedy już zrobiła na mnie ogromne wrażenie skutecznością swoich wyrobów. Co się zaś tyczy soli...
Otrzymałam dwa wiaderka - jedno leśne drugie morskie.
Nie zdążyłam nawet zrobić im zdjęć, bo bardzo szybko zniknęły.
Przy opakowaniu zabrakło mi małej łopatki, która ułatwiłaby dozowanie produktu. Samo rozpuszczanie soli w wodzie trwało kilka minutek, drobinki zabarwiły wodę na niebiesko i dodatkowo ją zmiękczyły. Podziałały odprężająco, choć pozostawiły na skórze delikatny film. Zapach unosił się w całym mieszkaniu, moment kiedy drzwi do łazienki otwierają się po gorącej kąpieli i bucha z nich morska bryza jest przyjemny, aczkolwiek nie jest niczym nadzwyczajnym. Szkoda, że zapach szybko zanika...
Rosyjskie kosmetyki też powoli opanowują nasz polski rynek. I co by się wydawało dziwne są naprawdę niezłymi kosmetykami. Tę sól mam jeszcze z czasów I Spotkania Podkrakowskich Blogerek. Drobinki są na tyle grube, że na całkowite ich rozpuszczenie trzeba niestety chwilę poczekać. Zapach jest kojący, idealny na relaks w domowym zaciszu. Kiełki pszenicy i cała gama ziół nie są bardzo wyczuwalne, ale aromat jaki unosi się nad wanną nawet mnie zwabił w swoje głębiny. Skóra po użyciu soli jest miękka i elastyczna, choć ciut przesuszona. Wedle tego co napisane na etykiecie z tym odmładzaniem to ciężko, choć tata ciągle w żartach przywołuje, że po kąpieli czuje się jak nastolatek.
Tołpa okazała się hitem nad hitami. Saszetka w którą jest zapakowana to pojemność niestety 60g, przez co sól wystarcza na jedną, góra dwie kąpiele. Ale czasem można pozwolić sobie na relaks rodem z prawdziwego SPA, prawda? Zapach jest powalający, choć na "sucho" pachnie bardzo intensywnie i nieco przerażona myślałam, że zafunduje kąpiel z zapachem, który będzie tak mocny, że aż będzie boleć głowa. Praktycznie nie barwi wody, z rozpuszczaniem jest średnio, zdarza się i pod koniec kąpieli wyczuć jeszcze nierozpuszczone kryształki. Pozostawia skórą idealnie nawilżoną, bez nieprzyjemnego filmu, gładką i odprężoną.
Absolutnym hitem okazuje się być Tołpa, tuż za nią Babuszka Agafii, a na pozycji trzeciej sól od Mentora. Układ wygranych wprost proporcjonalny do ceny, a pewnie i jakości. Tata jest tradycjonalistą, na pierwszym miejscu postawiłby na Mentora, bo nie lubi udziwnień i zapachów kosmosu. Ja jednak przekonując się do kryształkowych wieczorów zdecydowanie stawiam na Tołpę. Myślę, że jeszcze nie raz przyjdzie nam zgotować sobie jakiś miły wieczór we wzajemnym towarzystwie.
Tak prezentuje się mała tabela, którą stworzyłam na potrzeby testów. Jest to kompilacja zdanie mojego i taty... i w dalszym ciągu prowadzi Tołpa. Zachęcam do wypróbowania na sobie! Tołpa teraz bardzo mocno ingeruje w blogerskie spotkania i organizuje dużo konkursów, więc możecie się załapać na jakieś kosmetyki. Sól od Babuszki kupicie tylko w sklepie Skarby Syberii, a Mentor już czeka na swoich stornach, gdzie możecie także zostać konsultantkami ich kosmetyków.
Buuu... A u Myszy tylko prysznic... Mysiej Mamie marzy się różowa sól do kąpieli o słodkim zapachu :)
OdpowiedzUsuńfajny post, podoba mi sie, mam slabosc do borowiny tołpy
OdpowiedzUsuńŚwietnie zestawienie w tabelce i od razu widać co i jak. Mnie to chyba jednak Tołpa najbardziej zainteresowała.
OdpowiedzUsuńfajne takie zestawienie w ramce!
OdpowiedzUsuńczęściej rób takie zestawy :)