Na początku chciałabym Was powitać na nowej stornie. Jeszcze nie wszystko dopracowane, ale w wolnej chwili zagrzebuje się w html i css-a, żeby na blogu było jeszcze bardziej przejrzyście. W każdy razie najważniejsze już jest - nowa nazwa. Clumsy Words to nieporadne i niezgrabne słówka... w moim wydaniu. Jakoś mi się to tak spodobało, że mam nadzieję, że już na dłuższy czas zagości na blogu.
Dziś kilka słów, kila zdjęć z ubiegłego weekendu. A dziaaaało się!
Jak wiecie już kila dobrych miesięcy temu zostałam Ambasadorką firmy Dove. Razem z setką innych dziewczyn otrzymałyśmy 3 paczki dobrodziejstw, które przyszło nam zrecenzować i kilka zadań, które trzeba było wykonać. Koniec końców wykonałam swoje zadania tak dobrze,
że Dove zaprosiło mnie na Weekend Piękna.
że Dove zaprosiło mnie na Weekend Piękna.
A co się na Weekendzie Piękna robi? Naturalnie relaksuje w SPA. Dodatkowo Dove zapewniło nam wiele atrakcji. W naszych pokojach czekały na nas paczki z kosmetykami, wszystkie nas od razu zaintrygowało serum z aktywatorem ciepła, nowość od Dove. Skoro SPA to i zabiegi. Do pełnego relaksu na stole do masażu brakowało mi już tylko... bielizny. Wypad był moim pierwszym ever, więc nieobeznana z realiami dobre kilka minut zbierałam szczękę z podłogi, kiedy masażystka wręczyła mi bieliznę jednorazową...
Czekał mnie peeling czekoladowy i masaż De La Mer, nie ukrywam, że było bardzo miło. Wreszcie po 5 minutach nie słyszałam "już mi się nie chce". Posiłkami nas nie zagłodzili. Menu było tak bogate, że wywiozłam ze SPA co najmniej dodatkowy kilogram.
W ramach wyjazdu spotkałyśmy się z panią psycholog raz dermatolog, każda mogła zadać indywidualne pytania oraz udać się gdzieś w głąb siebie, sam na sam z własnym ja. Bo skoro Weekend Piękna, to oprócz tego zewnętrznego trzeba pielęgnować też to wewnętrzne.
Z dziewczynami się zintegrowałyśmy, choć nieco ponad dzień nie wystarczył na bliższe poznanie. Była nas spora grupka, trochę ambasadorek marki, trochę blogerek. Niesamowite było obserwować dziewczyny, których blogi regularnie czytam. Już wtedy poprzez styl ich pisania mogłam mieć pewne wyobrażenie, a teraz przekonać się jakie są w realu, poobserwować.
I żałuję, chyba jak każda, że ten weekend nie trwał dłużej. Chętnie poznałabym każdą z dziewczyn, zakosztowałabym kolejnych atrakcji SPA, a do tego wszystkiego porządnie pojadła. Bądź co bądź, studenckie jedzenie nie ma z tym tam nic wspólnego :)
Gdzieś mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec przygody z Dove i po raz kolejny nas pozytywnie zaskoczy... Dla Was też mam NIESPODZIANKĘ! Z okazji zbliżających się świąt na blogu będziecie mieli możliwość wygrania 3 zestawów kosmetyków od Dove... Na razie nie zdradzę nic więcej, wszystko w swoim czasie...
o fju fju!!!!!!!!! ale Ci dobrze tam było! aż pozazdrościłam:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Dove ;)
OdpowiedzUsuńzazdroszcze:)
OdpowiedzUsuńo matko ale ci superowo :-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bardzo, SPA to by było coś :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajne doświadczenie z Dove:)
OdpowiedzUsuńSuper i nawet troszkę zazdroszczę ;) Ważne że miło spędziłaś czas. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGratuluję! Postarali się :)
OdpowiedzUsuńBAjeczny weekend:D
OdpowiedzUsuńUlalala.... Ale zazdroszczę! PS. Cieszę się, że wróćiłaś.
OdpowiedzUsuńtylko pozazdrościć... ;)
OdpowiedzUsuńlubię DOVE
OdpowiedzUsuń