stycznia 21, 2014

Sesja jak po maśle? Palmer's nie dał rady...

Idzie sesja. Widać to już wszędzie. Ksera pełne studentów, którzy wreszcie obudzili się bez notatek. W moim Krakowie brak zimy, pada, zimno, pochmurno, brzydko. Ale dzięki temu siedzę i się uczę. Wykładowcy idą na rękę z zerówkami, więc na uczelni aktualnie intensywniejszy czas i brak mnie tu - na blogu. Dziś jednak mam dla Was kilka słów o kolejnym maśle.

Czemu jest o kolejnym maśle? Bo je uwielbiam. Lepszego wytłumaczenia znaleźć się nie da. Ciężko mi jest wchodzi do drogerii bez kolejnego masła w zapasie. W moim 'małym' magazynku zebrała się już całkiem pokaźna ilość. Tempo jednak ich zużywania pozwala mi na to, żeby przebierać między dostępnymi wariantami przynajmniej 2 razy w miesiącu.


170g w cenie ok. 30 zł to całkiem sporo. Zwłaszcza, że masło do końca masłem nie jest. Ni to balsam, może krem. Do mojej ukochanej tłustej papki z Shea wiele mu brakuje. Z oferty Palmer's jednak zainteresowało mnie na tyle mocno, że musiałam wreszcie kiedyś po nie sięgnąć. Cieszę się, że firma dba o 'sterylność'. Plastikowe zabezpieczenie przez wścibskimi łapkami osobiście dużo dla mnie znaczy.



Nie wiem jak Wy, ale ja mam to do siebie, że lubię kosmetyki, które dobrze pachną. Mogą nawet nie działać, byle by otulały mnie niesamowitą mgiełką zapachową. Moja wyobraźnia pracowała więc na najwyższych obrotach by stworzyć choć zarys tej upojnej chwili sam na sam z masłem. Wyobrażenia niestety dość bardzo rozminęły się z rzeczywistością. W zapachu masełka wyczuwalne jest kakao, choć jakby zwietrzone? Połączone z nutką czekolady i ziemi. Jestem na nie. Biorąc pod uwagę, że 'smrodek' dłuższy czas utrzymuje się na ciele absolutnie nie jestem w stanie z nim egzystować. Z kolei moje wydumane wizje rozsmarowywania tłustego masła na ciele zastąpiła rzeczywistość w postaci kremowej papki, która po wchłonięciu pozostawia nieprzyjemny, do przesady tłusty film.


Nie zaprzeczę jednak właściwością masełka, bo przyjemnie nawilża i odżywia skórę. W tym wypadku obietnice idą w parze z prawdziwym działaniem. I chcąc nie chcąc muszę powiedzieć, że z moimi nadmiernie wysuszonymi w zimie kolanami i łokciami radzi sobie lepiej niż nie jeden przyjemniaczek z Butyrosperum. Niestety biorąc pod uwagę wszystkie jego aspekty nie jestem w stanie przeboleć tego zapachu. Masełko więc obecnie służy mi jako krem do rąk, które od razu wkładam w rękawiczki. Wtedy i zapach traci na intensywności, a moje dłonie są miękki i zadbane.





10 komentarzy:

  1. Słowo smrodek skutecznie mnie zniechęciło :D A wygląda na takie, co pachnie cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też zostałam zniechęcona, a tak dobrze się zapowiadało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie nie odpowiadają ich zapachy. Miałam balsam na rozstępy i pachniał identycznie jak to twoje masełko czyli niezbyt przyjemnie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm... może ten zapach to zapach... naturalności? Bo skład naprawdę jest niezły... tylko ten zapach... :(

      Usuń
  4. Miałam kilka produktów i najbardziej pasował mi balsam do ciała oliwkowy, jego zapach był bardzo neutralny.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja jestem zachęcona bo lubię wszelkiego rodzaju masełka, szczególnie te, które dobrze odżywiają i nawilżają skórę. Z tymi produktami jeszcze u siebie się nie spotkałam, a chętnie bym przetestowała:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja wolę balsamy do ciała, jakoś taka konsystencja bardziej mi pasuje. Skusiłaś mnie jednak tym zapachem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie ciekawy produkt w takim razie i jeszcze 30złotych,eh

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje