Efekty mojej ostatniej wizyty mogliście zobaczyć na instagramie, do którego śledzenia oczywiście zachęcam. Poszłam podciąć końcówki i trochę się wymasować, wyszłam z delikatnym i subtelnym ombre - taki pierwszy krok w kierunku zmian. Zrobiłam też fryzjerskie zakupy. Wreszcie zaopatrzyłam się w Tangle Teezer i cudeńka od GK Hair. Już dawno temu do testów dostałam szampon balansujący, więc stwierdziłam, że krem z Juvexinem będzie idealny do pary.
Wszystkie opakownia GK są stylowe, jednak gdyby stały na sklepowych półkach nie specjalnie zwróciłabym na nie uwagę. Zawsze zastanawiałam się jakich cudów używają fryzjerzy, że po wyjściu z salonu moje włosy wyglądają świeżo przez kolejne 3 dni, a prostowane zostają proste przez 4 kolejne itd. Białe opakowanie przywiodło do GK-ja. Opakowanie z pompką bardzo praktyczne, nic wbrew pozorom się nie zacina, mimo że kremik bardziej gęsty niż rzadki.
Warto na pewno wspomnieć czym krem jest i jak się to "je". GK Hair stworzył odżywkę do włosów w kremie, banalną w aplikacji dla takich leniuchów jak ja. Wzbogacona JUVEXINEM - mieszanką peptydów i witamin dedykowana specjalnie włosom. Pozyskiwana w tym przypadku prosto z owczej wełny trafia na włosy w swojej najczystszej postaci. JUVEXIN penetruje włosy od nasady, dostarczając niezbędne dodatki odżywiające i nawilżające. To poprawia miękkość i redukuje nierówności na włosach. Brzmi zachęcająco, prawda? Jego konsystencja jest bardzo lekka, choć tłusta. Wiadomo z ilością nie można przesadzić i tak samo jak w przypadku olejów nakładać od połowy długości włosów, a nie bezpośrednio na skalp. Zapach jest niesamowicie przyjemny i delikatny, a włosy pachną magiczną fryzjerską mgiełką.
Co więc z efektem? No typowy fryzjerski look! Włosy takie śliskie, takie miękkie, takie błyszczące! Nabawiłam się przez to nawet zboczenia - siedzę i macam, macam i siedzę. Do tego wszystkiego absolutny brak sterczących kosmyków! Delikatną, lekką falą włosy spływają mi po plecach. Wypada ich mniej! Nie wiem czy to akurat bezpośrednio zasługa kremu GK Hair, ale myślę, że miał w tym swój większy udział. Razem z szamponem balansującym i nową czarną TT-ką tworzą zestaw idealny! Jedyne co może przerażać to cena. Produkty Globalna nie są tanie, a za ten krem na internecie zapłacimy koło 150 zł. Co sklep to inna marża, od producenta kupować nie warto, bo przy jednym produkcie zbankrutowalibyśmy na samą myśl. Jedyna nadzieja w znajomych fryzjerach - oni zaopatrują się w ilości hurtowe, więc jeden produkt więcej czy mniej nie stanowi różnicy.
Zaręczam, że naprawdę warto. Po ten produkt na pewno sięgnę jeszcze nie raz. Czasem po prostu lepiej kupić jeden niż porządny, niż silić się na promocje i kupować mnóstwo bubli, prawda?
ZDJĘCIE włosów po fryzjerze/szampon GK/krem GK/prostowanie
Chyba znalazłam tego czego szukałam :-) dzięki :-)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak profesjonalne kosmetyki. A co do olejku to lubię ten z CHI.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie uważam, że na taki profesjonalizm można sobie od czasu do czasu pozwolić. Choć cena nie dla wszystkich przystępna jakby tak ograniczyć moje kosmetyczne zbieractwo to na dobre i drogie kosmetyki by się uzbierało :)
UsuńOdżywka marzenie ;) Co do olejku ja polecić mogę olejek Kerastase Elixir K Ultime. Włosy są po nim boskie i jest niesamowicie wydajny :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt
OdpowiedzUsuńOjoj, droga rzecz, ale jesli dziala to chyba warto nawet tyle kasy zainwestowac :P
OdpowiedzUsuńHej. Były już wyniki? http://www.clumsywords.pl/2014/01/noworoczno-urodzinowe-rozdanie.html
OdpowiedzUsuńChcę go! Moje włosy ciężko znoszą zimową próbę.
OdpowiedzUsuńserum z tej firmy na końcówki jest b. fajny ,olejek Alterna i jedwab z Joanny
OdpowiedzUsuńa mnie spodobała się odżywka balansująca ta tutaj opisywana
moje włoski są delikatne i do końca nie wiem czy nie obciążało by to ich