lutego 26, 2014

Jak się opalić w 2 minuty? Słoneczna Ziemia.

To było dawno. Jeszcze przed wakacjami. Tak zaczął się nasz romans. Delikatny, ujmujący, ciągle trzymający w napięciu. Muskał moją twarz w promieniach słońca. Wiedziałam, że ten związek przetrwa długo, w końcu byliśmy sobie pisani. Dużo o nim wiedziałam i... jak się okazało on o mnie też...


Miał orientalne imię - Lavertu, przybył z odległej ziemii - Ikor. Ten romans, pełen namiętności, ubogacał kolorami każdy mój dzień. W zasadzie takie właśnie miał zadanie. Kwitłam i chodziłam w skowronkach już w listopadzie, grudniu, a ludzie pytali "Gdzie Ty byłaś? Tak ładnie opalona? Solarium? Z nim?"


Bo Lavertu to tak naprawdę puder, bronzer, który wydobywa to, co w makijażu najcenniejsze - naturalne piękno. Olej jojoba i masło karite nadają terakocie Lavertu niezwykłą gładkość i ułatwiają wchłanianie innych składników. Unikalna receptura sprawia, że produkt doskonale wiąże się ze skórą i pozostaje nienaruszony przez wiele godzin. Dodatek witaminy E, magnezu, krzemianów i skrobi kukurydzianej gwarantuje, że terakota nie tylko upiększa, ale również odżywia i regeneruje skórę. A to i tak nie koniec zalet Słonecznej Ziemi. W zależności od ilości nałożonych warstw produktu możemy uzyskać pożądany odcień opalenizny, nie obciążając skóry ciężkim makijażem.


Nie wiem jak Wy, ale ja nie często spotykam się z pudrem za (bagatela) ponad 100 zł. Już po cenie wnioskowałam, że w parze z użytecznością i doskonałym działaniem musi iść także efekt wizualny samego opakowania. A to, jak na moje oczekiwania przystało, prezentuje się nadzwyczaj elegancko. Matowa, granatowa puderniczka z małym lusterkiem i pędzelkiem, który od razu zamieniłam na inny. Tak to jest - albo rybki, albo akwarium, nie można mieć obu. W przypadku Lavertu dołączony pędzelek jest prawdziwie tragiczny - ciągle gubi włosie, jest twardy i mały, ciężko konturować twarz przy pomocy takiego bubla.


Czasem na "mniejsze" wyjścia szkoda mi Słonecznej Ziemi, wtedy sięgam po tradycyjny sypki puder i... bardzo ciężko jest mi się przestawić. Przy Lavertu nie ma ma konieczności używania podkładu, różu, bazy. Mały kamień zastępuje wszystkie moje kosmetyki. Jest perfekcyjny pod względem swojej twardości - łatwo nabrać go na pędzel, a przy okazji nachalnie się nie osypuje. Jest połączeniem proszku z... 'musem' (?) przez co nawet ja - beztalencie kosmetyczne nie zrobiłam sobie nim krzywdy w postaci pomarańczowych plam czy innych wybryków natury. Pachnie ślicznie, co jest aż dziwne na tego typu produkt, lecz niezaprzeczalne.


Kto by pomyślał, że bronzer można zaaplikować na całą twarz... z powodzeniem. A jednak. Umiejętnie nałożona Ziemia tworzy śliczny naturalny makijaż. Cała zagadka tkwi w ilości nałożonych kolistymi ruchami warstw (nie mylić z nałożoną ilością). Puder pozwala nie tylko na piękny mat przez cały dzień, ale także na efektowne uwydatnienie kości policzkowych, rozświetlenie itd. Nie zatyka porów! Ma wręcz działanie dobroczynne dla cery dzięki dużej zawartości minerałków. Na zdjęciach pokazuję Wam odcień 03, warto wiedzieć, że w przypadku Lavertu kolorystyka jest na odwrót. 03 to odcień najjaśniejszy i myślę, że najbardziej uniwersalny dla polskich kobiet pod względem miejsca w którym żyjemy, gdzie słońce dochodzi rzadziej niż częściej.


Podsumowując, Lavertu to kilka kosmetyków w jednym. Aplikując terakotę na twarz warto jednak pamiętać o tym aby była ona sucha, dzięki czemu unikniecie nie ładnych smug. Jeśli Wasza cera obfituje w niedoskonałości warto posilić się wcześniej odrobiną podkładu czy BB-ka bezpośrednio na skazę, poczekać aż się wchłonie lub zmatowić transparentnym pudrem i dopiero wówczas nałożyć Lavertu. Poczytując opinie o Słonecznej Ziemi w internecie zauważycie, że mimo swojej dość wygórowanej ceny jest ona chętnie kupowanym kosmetykiem, który wystarcza na bardzo długo i ma niebywałe właściwości. Osobiście stwierdzam, że się z nim nie rozstanę. Zwłaszcza, kiedy mogę być naturalnie opalona nawet w zimie u nas w kraju.


Jestem niesamowicie ciekawa co myślicie?



8 komentarzy:

  1. Ciekawie wygląda ale i ładnie kosztuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam z ogromną przyjemnością. Produktu nie znam, ale teraz będę marzyła o takim "romansie" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli to jest najjaśniejszy, to w moim przypadku efekt solarium gwarantowany :) Ale za to jako bronzer byłby świetny, większość jest dla mnie po prostu za ciemna. W dodatku nie zapycha, tylko ta cena...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To złudzenie kolorystyczne. Lavertu na twarzy jest naprawdę jaśniutki. Zerknij na vloga z porównaniem Słonecznej Ziemii i Ziemii Egipskiej u Lady Makeup, efekt jest naprawdę niesamowicie naturalny. A cena? Ludzie różnie piszą, ale stówa na 10 miesięcy nie jest tragedią :)

      Usuń
    2. Oglądnęłam - owszem, wygląda naturalnie, ale ja bym nie wyszła z tym na całej twarzy z domu :P W lecie prawie koloru nie zmieniam, więc nawet wtedy byłby ciemny. Zresztą wcale do takiego efektu się nie spieszę, dobrze mi z moją bladością, tylko szkoda, że ciężko jakikolwiek kolor do niej dobrać.

      A te 100zł wolałabym zostawić na kremy do twarzy - mimo wszystko pielęgnacja jest ważniejsza niż kolorówka, a i tutaj sobie czasem odmawiam czegoś fajniejszego ;)

      Usuń
  4. Ja do opalania twarzy używam bazy brązującej Chanel :)

    OdpowiedzUsuń
  5. popieram opinię! i również polecam

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje