Miałam spędzić ten weekend na polskiej Silesii, z planami jednak jest tak, że często się sypią. Nie żebym była rozczarowana, bo obowiązki weekendowe okazały się niesamowicie przyjemnymi i miłymi. Z małymi potyczkami, z wieloma przemyśleniami zapraszam więc na tydzień w zdjęciach. Jak zwykle będzie pełno jedzenia... Och...
1. Powroty do Krakowa z domu umilam sobie w ten sposób. Karcę się potem okropnie, bo z czekoladami mlecznymi to jest tak, że na jednej kosteczce się nie skończy. Waga potem nie okłamuje, za to ja tłumaczę sobie, że przybył mi po prostu kolejny kilogram wewnętrznej słodyczy.
2. Jak zostajemy z Maniulkiem sami rano oznacza to w zasadzie tylko jedno. Kawa i kakao. Dla Pani i dla Pana. Zasiadamy wtedy razem wygodnie na sofie i... (uwaga) rozmawiamy. Najczęściej o tym jakie tramwaje są w Krakowie i gdzie jeżdżą. Obsesja numerków i szynopodobnych pojazdów jest u Maksa w wyższej fazie.
3. Na uczelni też dają smakołyki. W tym semestrze plan zajęć rozłożył mi się praktycznie bez okienek. Prawie, bo w ciągu 5 dni mam zaledwie do zagospodarowania półtorej godzin. Jak widać wyżej całkiem... słodko spożytkowane.
4.,5. W tamtym roku spędzałam Tłusty Czwartek w Krakowie i nie zjadłam żadnego pączka. W tym roku nadrobiłam zaległości, a dodatkowo skusiłam się na faworki. Niestety to już nie ten smak, kiedy podkradało się je babci ze stolnicy. A pączki - w zasadzie bez nadzienia kompletnie mnie rozczarowały.
6. Najnowsza zabawa... W lekarza. Z tym, że to ja nim jestem, a Maks udaje poszkodowanego. Czasem to przerażające siedzieć w pokoju, słyszeć huk uderzającego o ścianę samochodu, a potem jęki "Ratuj mnie, ratuj!"
7. Młodzi, piękni i... jeszcze trzeźwi. To my i nasze nieudolne dzióbki przed galą Temi. Dostałam od TŻ oficjalną zgodę na publikację, więc nie mogłam jej nie wykorzystać
8. Owa gala. Rozdanie róż tygodnika Temi, gdzie S. piszę, żeby zarobić na nasze kawy ze Starbucksa... Żart, hipsterski trochę. Na scenie Personel.
9. Chwila dla siebie, znowu z kawą. Pisałam wtedy dla Was post z lutowymi linkami godnymi polecenia, podczytywałam opinie o cackach od Loreala i jednocześnie drukowałam skierowanie z uczelni na praktyki.
Tydzień w zdjęciach już po raz trzeci, kolejna porcja zdjęć i informacji o sobie.
Ciekawa jestem co najbardziej zapadło Wam w pamięć, hm?
Uwielbiam milkę o smako oreo :)
OdpowiedzUsuńJest absolutnie fantastyczna... dlatego już więcej jej nie kupię :P
UsuńPiękne te dzióbki z 7 zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńO mon dieu, jaki przecudowny różowy laptop!
OdpowiedzUsuńWygry! To ta część, której tu o sobie jeszcze nie poruszyłam, albo nieco zaznaczyłam. Jak zerkniesz na posta z ciekawymi linkami znajdziesz odnośnik do mojego artykułu - jak grać, żeby wygrać. W gruncie rzeczy wcale nie jest to takie trudne :)
Usuń