Nie wiem jak Wam, ale Święta wyjątkowo szybko mi zleciały. Tak szybko, że poza ciągłym krojeniem ciasta na przemian z rodzinnymi podróżami do znajomych czy sklepu nie miałam zbyt wielu czasu dla siebie i bloga. W zasadzie lubię Święta właśnie za to, że bezkarnie mogę siedzieć w kuchni i pichcić do woli. Czas jednak, żeby wrócić do żywych i skrobnąć dla Was mały post, a będzie o pewnym sprayu...
Dostałam kilka tygodni temu od firmy Marion pakunek z całkiem przyjemnymi kosmetykami. Myślę, że będziecie mieli okazję tu o nich przeczytać. Sprawy prostujący wydawał mi się być dedykowany specjalnie mi. Odkąd kilka lat temu pożegnałam się z codziennym prostowaniem i suszeniem włosów szukałam czegoś, może nie na gwałt, ale jednak, co by utrzymywało moje włosy we względnym ładzie, bez skręconych kosmyków, ale...
W opakowaniu otrzymujemy 130 ml produktu. Zgrabny psikać pozwala na dokładne rozprowadzenie produktu na włosach w trakcie suszenia i przed prostowaniem. Płyn ma za zadanie utrwalić prostowanie, więc tak na dobrą sprawę z prostownicy zrezygnować się nie da.
Zapach jest bardzo ładny, choć niedługo utrzymuje się na włosach. Na pewno podczas aplikacji zmysłowo otula twarz dając to niesamowite uczucie 'salonu fryzjerskiego'... No i na tym jego plusy się kończą.
Nie ukrywam, że zwabił mnie napis Keratin Mix. Wszystko co związane z keratyną dobrze mi się kojarzy, spodziewałam się tego i w tym przypadku. Nasza przygoda nie ma szczęśliwego zakończenia. Po aplikacji sprayu na świeżo umyte włosy uleciał z nich cały blask. Dosłownie. Myślałam, że to chwilowe, że po prostowaniu minie, niestety nic z tego.
Używałam sprayu na dwa sposoby - próbowałam tylko suszyć włosy, a także suszenia z prostowaniem. W obu przypadkach włosy traciły swoją miękkość, ten wyżej wspomniany blask. Stawały się matowe i jak strąki okalały moją twarz. Efekt prostowania jakiś tam był - włosy faktycznie dłużej były 'bardziej' proste i mniej podatne na zagniecenia czy odkształcenia. Jednak kosztem ich naturalnego blasku nasza przygoda skończyła się na połowie butelki, czyli mniej więcej 6 użyciach. Spray jest zasadniczo tani - 7 zł to nie majątek, choć raczej uważam, że za kwotę nieco wyższą można kupić lepszy kosmetyk do włosów, który sprawi, że nasza stylizacja będzie godna dobrego salonu fryzjerskiego.
Jak tam Wasze Święta?
Święta super, choć w piątek szalał hydraulik i pół łazienki mam rozbite :) Ale wyjątkowo się nie przejadłam...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że spray się nie sprawdził, bo Marin ma bardzo przystępne ceny.
Rzeczywiście, szkoda. Ja nie za bardzo lubię produkty do prostowania włosów, jeszcze żaden mi nie odpowiadał.
UsuńMiałam go, jednak nie byłam jakoś szczególnie zadowolona z niego :)
OdpowiedzUsuń