Jesień to taki czas pełen zadumy i refleksji. To pora roku, która najbardziej ze wszystkich przypomina mi o upływie czasu, o przemijaniu. To jesienią zawsze łapie mnie przejściowy dołek. Liście lecą, lata lecą i choć chce mi się zrobić zrobić coś wielkiego, przełomowego to... mi się nie chce.
Też tak macie na jesień? Najchętniej siadłabym przed kominkiem, którego nigdy nie miałam, opatuliła się od stóp do głów ciepłym kocem i wyczekiwała, aż TŻ przyniesie mi taką hipsterską gorącą czekoladę z marshmallow. A deszcz wtedy może kapać, chlapać i paskudzić.
No dobra. Wizja takiej sielskiej jesieni to obrazki z komedii romantycznych i innych babskich filmów. W realu wygląda to przeważnie inaczej: deszcz pada wtedy, kiedy akurat nie wezmę ze sobą parasola, zimno staje się nie do zniesienia, kiedy akurat prezentuję nową kieckę upolowaną na wyprzedażach, kubek z gorącą herbatą biorę też wtedy, kiedy złota polska jesień decyduje się na słońce w pełni i kilkanaście kresek powyżej zera.
Jesień to dla mnie... przygaszone kolory na paznokciach, drapieżne smoky w kąciku oka, fiolety, beże, brązy i kojące pomarańcze. Czaję się na Full Exposure ze Smashboxa, bo ostatnio w Sephorze zakochałam się w niej bez granic. W okresie hasających pod niebiosami liści uwielbiam używać też wszystkich kosmetyków, które w składach mają cynamon, goździki czy imbir. Delikatnie ostrych, aromatycznych, ale ciepłych.
Jesień to dla mnie... rewia mody na szale. Wyciągam z szafy najfajniejsze, najbardziej ciepłe, najbardziej wzorzyste, w kratę, w paski. Tak jak pisałam ostatnio, szczególnym uwielbieniem darzę te, w których mogę się schować i opatulić. Jesień to także... poukładane w kostkę swetry i pięćset par nowych rękawiczek, z których połowa nie dotrzyma przyszłego sezonu.
Jesień to dla mnie... szaleństwo płaszczyków. Co sezon kupuję coś nowego. Problem w tym, że nic nie oddaje. Moja szafa delikatnie pęka w szwach, ale... to szafa jest za mała, a nie moja kolekcja za duża. I kropka.
Jesień to dla mnie... topiące się woski w kominku zapachowym. To liście i szauranie butami idąc zasypanym nimi chodnikiem. To delikatne rumieńce na twarzy, kiedy temperatura drastycznie spada i kurtki pachnące pierwszym dymem z opałów.
Jesień to dla mnie... magia herbat, kaw, aromatycznych korzennych pierników, zup-kremów, szarlotki i mandarynek! Na jesień korzystam z toalety dwa razy częściej - pijąc hektolitry gorących płynów celebruję spadające za oknem liście (nie śmiejcie się, ale według jakichś amerykańskie badania, które ostatnio widziałam dowodzą, że zapotrzebowanie na papier toaletowy wzrasta właśnie w okresach jesienno zimowych, przypadek?)
Jesień to dla mnie... ciągła noc. I to chyba, poza zimnem jedyna rzecz, za którą nie lubię jesieni. Wstaję rano - ciemno, wychodzę z uczelni czy pracy - ciemno. Najchętniej zostałabym w łóżku cały dzień.
W ramach jesiennych wieczorów spędzonych pod kocem z palcami na klawiaturze rzucam Wam więc promocjami i zniżkami, żebyście nie poszli z torbami tej jesieni. Kody rabatowe do Sephora dadzą Wam możliwość otrzymania prezentu do każdego zamówienia, próbek, gratisów i cuda wianków. Kupon rabatowy do H&M to nieustanne -25% na jeden produkt, znacie tę sztuczkę z newsletterem, nie? Kod rabatowy do Zalando jeszcze dziś gwarantuje Wam jeszcze -10% od wyprzedaży. Lubię Zalando. Czasem zastanawiam się jak im się opłaca ta darmowa wysyłka i zwroty, bo znam takich leniuchów, którzy w ramach zakupów robią sobie w domu przymierzalnie.
A z czym Wam kojarzy się jesień?
Post powstał we współpracy z firmą Kodyrabatowe.pl
Bardzo fajnie ujęłaś jesień w słowach :) Mam podobne odczucie, ale krótko podsumowując jesień to dla mnie czas w którym zwalniam tempa i najnormalniej w świecie się lenie
OdpowiedzUsuńNie przepadam za jesienią, ale grube swetry i botki, które uwielbiam równie mocno jak Ty płaszczyki, działają w jej przypadku bardzo na plus! A i o tej porze roku wypróbowuję najróżniejsze smaki herbat, bo przecież trzeba się czymś rozgrzać. :)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię jesień za tę noc właśnie. Ma swój urok. Szczególnie w pięknie oświetlonym mieście :-)
OdpowiedzUsuńZapotrzebowanie na papier toaletowy wzrasta w okresach jesienno zimowych - haha, będzie czym zabłysnąć w rozmowie :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam jesień, codziennie zachwycam się kolorami liści, uwielbiam ciepłe swetry i szale. Tylko ten dzień taki krótki czasem przygnębia...
OdpowiedzUsuńNie cierpię jesieni. Koniec, kropka, nic i nikt mnie do niej nie przekona :) Mimo, że jestem zmarzluch straszny, to już bardziej wolę zimę, ale taką z białym śniegiem, że aż razi po oczach :)
OdpowiedzUsuńZimno, deszcz, katar. Nie lubię szarej jesieni i mam ochotę zapaść wtedy w sen jesienno-zimowy (bo mroźną zimę też najchętniej bym spędziła w łóżku). Szczególnie dzisiaj dobiła mnie jazda na rowerze do pracy 10 km w deszczu...
OdpowiedzUsuńU mnie w tym roku jesień jest raczej ponura, nie ma tych kolorów, jest brązowo i żółto. Przez deszcz i mróz liście nie nabrały swoich jesiennych BARW.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Uwielbiam jesień, to moja ukochana pora roku! Kocham ii tą złotą i tą szaroburą :) mogłaby trwać dla mnie cały rok :D a co do Zalando, to to chyba obecnie moje ulubione miejsce do zakupów w sieci, mają porządne marki i przystępne ceny, a ta dostawa to jest zbawienie :D
OdpowiedzUsuńNo nie... bez przesady. Cały rok to mogłoby lato trwać :D Ja jestem strasznie ciepłolubna, więc jesień ma swój urok, no ale...
OdpowiedzUsuńtaką z pomarańczami i goździkami.... mmm... :)
OdpowiedzUsuńi śnieg skrzypi pod stopami... taką też lubię :) Tylko potem zawsze... chlapa ;/
OdpowiedzUsuńJesień kojarzy nam się z feerią barw, kasztanami, spadającymi liśćmi.
OdpowiedzUsuńKiedyś uwielbiałam jesień... Dziś stałam się chyba bardziej wygodnicka i listopadowa szaruga mnie odstrasza...
OdpowiedzUsuń