Tęskniliście? Powiedzcie, że tak... Bo ja bardzo! Mój 2016 wcale nie zaczął się dobrze! Liczne zawirowanie i poczucie ciążącej nade mną sesji sprawiły, że planowanie i organizację szlag trafił. Nie lubię nie mieć kontroli nad tym, co się dzieje w moim otoczeniu. Korzystając z krótkiej chwili wrzucam Wam więc kontynuację cyklu o Programie Nowości. Taka odskocznia!
MÓJ ROK Z ROSSMANNEM... W KOSMETYKACH:
MARZEC - wiosna powitała mnie super paczką zwiastującą nadchodzące ciepłe dni. Z całej paczki największa miłością zapałałam do nowego zapachu C-Thru!
- woda toaletowa, C-Thru, Lime Magic - cudowny zapach, który nie posiada jednak wiele wspólnego z cytryną czy limonką, co sugerować może nazwa. Jeśli tak jak ja uwielbiasz lekkie, cytrusowe, rześkie zapachy z pewnością będziesz zadowolona. Ja... kupiłam już kolejne opakowanie!
- pielęgnujący szampon i odżywka, Isana - Isana potrafi czasem zachwycić, jednak szampon i odżywka... to przeciętniaczki. Nadają się do codziennej pielęgnacji, przyjemnie pachną i są łagodne dla skóry głowy, ale nic ponadto. Cena bardzo adekwatna do działania.
- suchy szampon, Camelo - pierwszy bez silkonów i parabenów, ale czy to dobrze? Osobiście bez suchego szamponu nie wyobrażam sobie funkcjonowania, a silikony w produktach do włosów bardzo lubię. Camelo z moich włosów zrobił suche strąki, co nie do końca mi się spodobało, jednak dla osób z przesadnie wrażliwą skórą głowy unikających wszelkich sztuczności i polepszaczy w składach może być naprawdę niezły. Alkohol jednak zostaje...
- miracle Beach Waves, Aussie - uwielbiam efekt włosów zmierzwionych morską bryzą. Zawsze kiedy kręcę włosy marzy mi się uzyskanie takiego naturalnego, niewymuszonego looku, ale jeszcze nie doszłam do perfekcji. Aussie mi pomógł! Wystarczy kilka psiknięć na świeże włosy, aby nieco je zmatowić i zmierzwić. To działa i wygląda niesamowicie!
- balsam pod prysznic, O-zone - fajna alternatywa dla balsamów chłodzących po opalaniu. Świetnie sprawdził się zwłaszcza w wakacje - nie podrażnił spieczonej skóry, lecz bardzo delikatnie ją nawilżył i ukoił. I to jeszcze bezpośrednio pod prysznicem.
- korektor retuszujący, Bell Hypoallergenic - zanim dostał mi się Bell kompletnie nie potrafiłam obsługiwać się korektorem czterodzielnym. Wiecie... zielony na naczynka itd. Ale postanowiłam wypróbować tę technikę kamuflażu i... dalej nie potrafię. Jest to dobry produkt pod warunkiem, że jest się w posiadaniu większej ilości czasu i pokładów cierpliwości na eksperymentowanie z kolorami. Ja wolę kamuflaż punktowy w odcieniach skóry. Hop i po sprawie.
- inne: maszynki BIC Soleil
KWIECIEŃ - w kwietniu znowu przegapiłam pudełka. Choć z reguły unikam produktów do domu, zmuszona byłam wybrać akurat ten z... płynem do mycia naczyń. No cóż... Nie byłam do końca zadowolona.
- rajstopy w spray, Self Tan, Eveline - słyszałam o rajstopach w sprayu już jakiś czas temu, ale ich cena skutecznie mnie odstraszała. Wydać ok. 40 zł na dwie aplikacje po to, aby je potem zmyć? Bez sensu. Eveline to nie do końca spray, a mgiełka i raczej powiedziałabym, że mgiełka opalizująca, a nie stricte rajstopy. Wystarczyła na więcej niż raz i naprawdę ślicznie przyciemniła moje nogi. Bez zacieków, bez smug, bez rażacego pomarańczu.
- arganowa mgiełka opalizująca, Eveline - kolejny fajny kosmetyk Eveline. Podobnie jak rajstopy zapewnił śliczną, równomierną opaleniznę bez żadnych zacieków. Problem miałam jedynie z dłońmi, które po każdym myciu odcinały się od reszty rąk, ale co tam!
- wiśniowa pomadka, Nivea - co o Nivei można jeszcze powiedzieć? To pierwsza "szminka" jaką dostałam w życiu mając 6-7 lat i niezmiennie od lat uwielbiam jej skład, formułę i nowe wersje zapachowe. Nivea to Nivea!
- lakier, Colorama, Maybelline - fajny nudziak, ale odkąd przerzuciłam się na hybrydy zwykłe lakiery stosuje tylko przejściowo. Z tego co pamiętam, jego trwałość była względnie dobra, a krycie zdecydowanie na plus.
- perfumy fiołkowe, Tesori d'Oriente - kompletnie nie mój klimat. Kwiatowy, słodki zapach. Może nie był duszący i zbyt intensywny, ale zdecydowanie nie wpasował się w moje gusta. Aniamaluje go jednak polubiła, może polubisz i Ty?
- mascara do brwi, Brow Drama, Maybelline - świetny produkt, który nadał moim brwiom wyrazistości i.. kształtu. Niewymuszony brąz, który ślicznie spoił się z naturalnym kolorem brwi. Do tego świetna szczoteczka pozwalająca na precyzyjne rozdzielenie włosów. Nic, tylko brać!
- płyn do kąpieli stóp, Fusswohl - oddałam go babci. Od kąpieli zdecydowanie wolę pielęgnację opartą o porządny peeling złuszczający, krem natłuszczający i gadżety od Scholla. Ale ponoć daje radę. Delikatny płyn koi zmęczone stopy i przynosi natychmiastową ulgę.
- inne: maseczka Rival de Loop, płyn do mycia naczyń Fairy
MAJ - jak widzicie znowu nie trafiłam na czas pojawienia się nowych zestawów. Z tego względu w mojej paczce znalazło się sporo chemii i mało kosmetyków. Ale... wśród nich znalazłam kilka perełek
- cień w kredce, Fabulous Eyes, Miss Sporty - jedyna rzecz z kolorówki i... nie! Być może to kwestia odcienia, który przypadł mi w udziale - Peanut Butter. Myślałam, że będzie to śliczny, połyskujący brąz - okazał się połyskującym pomarańczo-złotem, który na oku wygląda jak gojące się siniaki. Kredka może i miała fajną, kremową konsystencję, ale jakoś szybko wysychała. Nie polecam.
- szampon Biała Trufla, Biovax - hit tej paczki. Aksamitny, o delikatnym zapachu, który z włosami czyni cuda! Są błyszczące, lekkie i świetnie się rozczesują. Tuba idealnie nadaje się na wyjazd!
- kostka myjąca, Sanex - świetna sprawa dla wszystkich wrażliwców. Z marką Sanex spotkaliście się już przy okazji pierwszej części opowieści o Programie Nowości. Oni to stale mnie zaskakują!. Tworzą produkty ze świetnym składem, hipoalergiczne, przeznaczone do każdego typu skóry, nawet tej najdelikatniejszej i najbardziej wrażliwej. Kostka myjąca sprawdziła się u mnie nie tylko jako mydło do ciała, ale również jako produkt do demakijażu i oczyszczenia twarzy.
- afrykański olejek Moringa, Kolastyna - kolejny olejek do... wszystkiego. Wiecie jak to jest, ze jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do... niczego. Nie mniej do tej pory używam olejku - lubię nałożyć go na spękane pięty i na wysuszone po kąpieli ciało, zwłaszcza wtedy, kiedy bardzo potrzebuje nawilżenia. Na włosach też prezentuje się rewelacyjnie - delikatnie nabłyszcza i wygładza.
- żel do higieny intymnej, Lirene Lactima Therapy - przerobiłam dużo tego typu produktów i ciągle nie mam jednego ulubionego. Bardzo łagodny o fajnej, żelowej konsystencji Lirene robi robotę. Delikatny zapach nie podrażnia nosa, a niezły skład zapewnia właściwą pielęgnacje i ochronę.
- emulsja do higieny intymnej, Biały Jeleń - rzadka konsystencja, która przelatuje przez palce nieco zniechęciła mnie do jego używania. Choć Biały Jeleń ma masę kosmetyków o świetnych składach i właściwościach mam wśród nich te, które lubię mniej i bardziej. Emulsja nie jest produktem złym, ale jednak zdecydowanie wolę żele.
- krem do rąk, wiśnia i róża, Wellness & Beauty - pięknie pachnący gagatek, idealny do damskiej torebki. Opakowanie pozwala na wyciśnięcie kosmetyku do ostatniej kropli. I wiecie? Kupiłam nawet kolejne opakowanie. Bo tanio, bo przyjemnie i o super właściwościach nawilżających.
- inne: proszek do prania Persil, chusteczki higieniczne Balsam Velvet, pasta do zębów Colgate Expert White, płyn do płukania Listerine
Co myślicie o kolejnych pudełkach? Przypominam, że wszystkie powyższe opinie to wyłącznie moja subiektywna ocena. Jeśli któryś z tych produktów szczególnie Was zainteresował sprawdźcie na Rossmannie jego pozostałe recenzje. Czasem punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a jak wiadomo - każdy ma swoje widzimisię :)
SPODOBAŁA CI SIĘ TEN POST? SPRAWDŹ TAKŻE:
Co Was najbardziej zainteresowało?
jej ja to bym chyba nie zdazyla przetestować tego wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńSporo tego :) Oprócz pomadki Nivea nie miałam okazji testować ani jednej z tych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńJa chyba jeszcze raz się zgłoszę do tego programu :)
OdpowiedzUsuńJestem w tym programie i jak na razie mam średnie odczucia...
OdpowiedzUsuńEeee... co Ty jest wystarczająco czasu. W zasadzie już po kilku użyciach jesteś w stanie powiedzieć nt. produktu cokolwiek :)
OdpowiedzUsuńDlaczego?
OdpowiedzUsuńJa bardzo bym chciała Aussie, który daje włosom efekt morskiej fali. Ale faktycznie tak dobrze działa, bo większość kosmetyków tego typu po prostu brzydko wysusza włosy. Poza tym myślałam, że może w Rossmannie będzie można kupić szczotkę Ikoo, mam tam kartę zniżkową, a chciałam zakupić dwie sztuki. Ja już swoją mam, ale czas obdarować innych :)
OdpowiedzUsuń