Są takie produkty, są takie sprzęty, o których myślimy, że ich nie potrzebujemy, dopóki pierwszy raz ich nie użyjemy, nie przetestujemy. Oto historia miłości od pierwszego... umycia. Historia prawdziwa, niekoloryzowana. Poznajcie go - Redkey W12.
Zaczęło się standardowo - zawsze podobały mi się wynalazki z kategorii Home, które wspierały ludzi w dbaniu o czysty dom. Kto jak kto, ale ja na punkcie czystości (nie mylić z porządkiem i organizacją) mam bzika. Mogę pracować cały dzień w kontrolowanym chaosie, ale nie dam rady się skupić wiedząc, że podłoga jest uwalona błotem, albo na blacie coś się rozlało. Kilka czystych garnków na kuchence? Spoko! Kilka brudnych? Nie ma takiej opcji. Rozumiecie różnicę?
Pogromca zwierzęcej sierści
No więc idźmy dalej. Blisko dwa lata temu w domu pojawił się pies, a potem kolejny. A potem jeszcze kot i... kolejny pies. Sumarycznie nasza wataha liczy już dwóch całkiem dorosłych człowieków, trzy psy i kota. Jest wesoło i... wcale nieczysto.
To, że posiadanie zwierzaka to ogromna odpowiedzialność wie w zasadzie każdy. Ale z tą odpowiedzialnością idą w parze pogryzione buty, odrapana kanapa i sierść, mnóstwo sierści - na ubraniach, na pościeli, w kubku z ulubioną kawą. Nie ma tu taryfy ulgowej- albo kochasz z całym dobrodziejstwem inwentarza, albo zwierzaki nie są dla Ciebie, ale...
przechodząc do konkluzji tej historii. Ktoś bardzo mądry wymyślił odkurzacz z funkcją mopa - czyli, że i zbiera okruchy i wciąga nieszczęsną sierść i jeszcze jednocześnie ogarnia podłogę z każdego śladu uwalonej błotem psiej łapy, uf...
Redkey W12 w skórcie
Redkey W12 to mop i odkurzacz jednym. Do tego posiada funkcję samoczyszczenia, czyli najprościej ujmując słowa - odkurzasz i zmywasz za jednym zamachem i do tego wszystkiego nie musisz czyścić szmaty co kilka ruchów. Niebo.
Przy zwierzakach jest to nieoceniona pomoc. Szczególnie, kiedy mieszkasz na wsi, w domu. Jaśniepaństwa wypuszczasz z rana na obchód wokół ogrodu (ziemia), a stary z bułkami lubi przespacerować się w butach do kuchni.
Co on potrafi i co ma?
Było tak z grubsza, to teraz trochę szczegółów, żebym o niczym nie zapomniała:
- odkurza - posiada grubą szczotę, która przy ruchach do przodu zbiera okruchy i większe części stałe - makaron, ryż, rozwalone chrupki, psia karma czy popiół z pieca, nie ma problemu.
- mopuje - czyści podłogę na mokro przy ruchach do tyłu, jednocześnie zbiera wodę. Radzi sobie z tłustymi plamami i maziami. Zaschniętym na upartego też podoła, ale nie takim gdzie już trzeba skrobać. Podłoga po mopowaniu nie jest zupełnie sucha, ale wysycha w dosłownie 2 minuty, nie to co przy tradycyjnym mopie.
- czyści się sam - mechanika działania jest bardzo prosta. Napełniamy jeden zbiornik zwykłą wodą, czyścimy powierzchnię, uruchamiamy tryb 'self-cleaning' i mamy czystą szczotę i osobny zbiornik z brudami.
- ma dwie dodatkowe szczoty w zestawie - czyli łącznie są trzy. Szczota podobno wystarcza na rok. Nie wiem czy uwzględnili przy tym 4 czworonogi, no ale...
- bateria wystarcza na 50 minut ciągłej pracy - jeszcze mi nie padł w trakcie sprzątania, więc to na plus
- o wszystkim informuje nas głosowy asystent - włączenie sprayu, wyłączenie, wyciągnięcie zbiornika, założenie zbiornika... co akurat dla mnie jest irytujące, nie doszłam jeszcze do tego czy można go wyłączyć
Zalety i wady Redkey W12 - moja opinia
Urządzenie samo w sobie podobno jest lżejsze od konkurencji - waży nieco ponad 3,5 kg, gdzie większość podobnych produktów ok. 5 kg, ale przy intensywnym sprzątaniu, te min. 20 min ręka potrafi się zmęczyć.
W moim odczuciu mimo tych niecałych 4 kg, jest dość toporny. Co za tym idzie, stabilnie przylega na czyszczonej powierzchni, ale gdybym jednak miała się czepiać, to brakuje mu nieco skrętności i precyzji, przez to w moim odczuciu nie nadaje się do małych mieszkań, gdzie po prostu trudno byłoby nim manewrować i wszędzie wjechać.
Podobno nie można używać w jego przypadku środków chemicznych do czyszczenia podłóg innych niż te produkowane przez producenta - czy to prawda, nie wiem, ale póki działa gwarancja wolę chyba nie testować. Mop czyści powierzchnie samą wodą,ale jasne jest, że jeśli chcemy zadbać o nasze panele czy płytki dogłębniej - nabłyszczyć je, wypolerować, zabezpieczyć, to tak czy tak koniecznie będzie sięgnięcie po tradycyjnego mopa i roztwór wody z chemicznym specyfikiem.
Redkey W12 też tak średnio radzi sobie z dzieleniem suchego i mokrego. I w sumie z początku traktowałam to jako jakiś brak, ale teraz myślę, że w sumie po co to komu? W zbiorniku z brudną wodą zbiera się cały kurz, osady, kłaki, rozmoczone resztki płatków, chipsów. Czasem faktycznie zostanie coś na tacy za szczotą, ale jest tego bardzo mało. Po sprzątaniu jednym ruchem wylewam całość do toalety i przepłukuje zbiornik. Koniec tematu.
Kocham jednak tego gagatka. Patrzę właśnie znad monitora na moją podłogę i wiem, że ten odcisk brudnej łapy w prawym kącie zaraz zniknie, bo odpalę Redkeya. Dokładnie tak jak poniżej:
Do testów Redkey'a zaprosiła mnie marka odpowiadająca za jego dystrybucję, a ja wiedziałam, że razem z moją watahą to będą naprawdę zaawansowane i dogłębne testy. Wszyscy nowego członka rodziny zaakceptowali i pokochali, więc nie mogę tego wpisu zakończyć innym stwierdzeniem niż to, że powinni go dołączać do pakietu z każdym przygarnianym do domu psem.
PS Od 28 marca pod TYM linkiem kupicie RedkeyW12 ze zniżką 25% wpisując w podsumowaniu "SZYBKA25". Dodatkowo 200 pierwszych zakupów otrzyma w prezencie elektryczną szczoteczkę do zębów!
.
Machamy Wam 18 łapami! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*