Z racji, że sesja wrze mam bardzo mało czasu na poświęcenie się temu co lubię najbardziej.
Paczuszki piętrzą się pod sam sufit, a ja zaczynam się zastanawiać
czy nie wzięłam na siebie za dużo.
Masa rzeczy czeka na opisanie, skomentowanie i obfocenie.
Chciałabym pokazać Wam wszystko, jeszcze tydzień i
wezmę się do porządnego recenzowania.
Dziś jednak 1/2 przesyłki od AMILIE.
Na pierwszy rzut poszedł puder sypki, sama byłam nim tak mocno zaintrygowana,
że od razu wzięłam go w obroty.
OPAKOWANIE: Amilie to jedna z tych firm, które w opakowaniu i samej wizualnej sferze produktów zawierają całą kwintesencję marki - naturalność i delikatność. Nie spotkałam się jeszcze z nikim, kogo obszedł by wygląd małych paczuszek. Opakowanie kosmetyków wykonane solidnie i przemyślanie - tak, aby żadna drobinka podkładowego pyłku nie wydostała się bez pozwolenia. Niby tak niewiele, ale efekt niesamowity!
EFEKT: Nie mam idealnej cery to też nie spodziewałam się jakichś cudów w wykonaniu Amilie. Pod względem odcieni wybrałam Summer Sand (na przestrzeni dni zamieszczę na blogu swatche z odcieniami, które dostałam jako próbki). Moja buzia to ostatnimi czasy same czerwone plamki i inne przebarwienia, stąd krycie naprawdę musi być solidne. Nie myślałam, że pudrowy podkład zdoła przykryć wszelkie niedoskonałości, a jednak jestem pod ogromnym wrażeniem.
Ze strony podkładu bałam się także mocnego efektu maski, zapychania i krótkotrwałego efektu. Już przy pierwszym użyciu wszelkie moje wątpliwości zostały rozwiane.
Podkład nakłada się bajecznie prosto, ważne jest żeby posiadać pędzle. Ja wybrałam kabuki, włoski są w nim dobrze zbite i bardzo poręcznie stempluje się twarz.
Kilka dociśnięć i twarz gotowa.
Nie ma mowy o jakichś śladach po pędzlu, ani załamywaniu się w kącikach
jak w przypadku płynnych podkładów.
Moim zdaniem podkład bardzo szybko scala się z twarzą, początkowo myślałam, że będzie ciut za jasny, jednak cechy adaptacyjne opanował do perfekcji.
Co więcej wszystkie kosmetyki od Amilie to czyste minerały
pozbawione parabenów i innych paskudnych składników.
Z racji, że świetnie radzi sobie z kryciem i matowieniem zastąpił mi zarówno fluid jak i puder.
Sam efekt jest o wiele bardziej trwały niż w przypadku fluidów - musicie mi uwierzyć, bo przetestowałam go teraz w trakcie 30-stopniowych upałów.
Miałam opory przed zamieszczeniem zdjęć mojej "gołej" twarzy, ale stwierdziłam, że to najlepiej obrazuje efekt jaki uzyskuje się dzięki Amilie.
Przy okazji na fanpagu testujemy-blogujemy trwa losowanie bonu do sklepu Amilie.
Myślę, że każdy kogo zaciekawiłam powinien koniecznie spróbować swojego szczęście.
Zapraszam!
Sesjo, zgiń!
Także mam od nich podkład, świetnie się sprawdza, tylko po kilku godzinach w strefie T zaczyna trochę znikać.. :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam minerały...
OdpowiedzUsuńcoraz bardziej ciekawią mnie te mineralne kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńBardzo naturalny jest, podoba mi się
OdpowiedzUsuńPolubiłam je od samego początku :)
OdpowiedzUsuńFajny jest;)
OdpowiedzUsuńWow! Muszę przyznać, że efekt jest wspaniały! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do wzięcia udziału w moim konkursie :) Do wygrania naszyjnik :)
Buziaki, Dakota
kiedy w końcu będą te swatche?
OdpowiedzUsuń