lutego 09, 2015

POSESYJNY NEW'S CORNER #3


Niech będzie, że to trochę zapchaj dziura na blogu. Dziś zdałam ostatni egzamin w sesji, więc na głębsze tematy nie pora, a New's Corner na luzie akurat będzie jak znalazł. Zastanawiałam się, co Wam pokazać tym razem, a że z zakupami jakoś nie poszalałam tym większe wyzwanie...


Rozpoczynając tym razem od kwestii ubraniowych - skusiłam się na przeceniony szal w Stradivariusie. Nie będę owijać w bawełnę i powiem Wam, że TŻ kupił mi go na Święta, ale kiedy obudziłam się po wigilii i zobaczyłam, że jest ponad połowę tańszy zamówiłam go raz jeszcze, a wcześniejszy oddałam. Grosz do grosza... a będzie na nową torebkę. W oko wpadła mi też bluza z Mosquito, która niewątpliwie jest kwintesencją mojej patowości. Wzrok ludzi mijanych na ulicy jest absolutnie bezcenny! (normalnie noszę M-ki, ale bluzę mam XS i uważam, że leży idealnie)


W sferze kosmetycznej skusiłam się na krem z serii Manukowej od Tołpy i całkiem fajny z niego przyjemniaczek. Całą resztę użytkuję gdzieś od września, a toniku to nawet połowy mi nie ubyło. Dodatkowo z zakamarków szafy wyjęłam zimowe dary losu od Jean D'Arcel, które przy obecnej pogodzie robią dobrze mojej twarzy. 


Pokojowy grajdołek powiększyłam o lampion/świecznik z Hom&You z uroczymi sowami, za który zapłaciłam ok. 17 zł. Z racji, że u mnie jeszcze świąteczne klimaty (Maniuchny uparł się na kolędy. 4-latek znający więcej zwrotek niż ja - nie wiem czy powinno mi być wstyd, czy powinnam być dumna?) więc do kuchni zawitały świąteczne szklanki.


Biżuterynie, prosto z Chiń przywędrowały 2 naszyjniki. Czasem mając wolny wieczór po prostu wchodzę na E-baya i inne aliexpressy i kupuję co mi się tylko podoba. Ceny jakichś najprostszych łańcuszków wahają się już od złotówki (tak, łącznie z przesyłką i kopertą). Ze świadomością, że w sklepie za rogiem mogę kupić podobne rzeczy jedynie 15 zł drożej z przekonaniem klikam "Buy it!"


 W kwestiach blogowych - zawierzyłam swój los Tomkowi. Bloger i Social Media okrzyknięte przeze mnie biblią dla blogerów to świetna lektura na początek i nie-początek blogowej wędrówki. A, że z nadejściem nowego roku jednym z moich postanowień było nieco się upublicznić i pękać z dumy z bloga postanowiłam zainwestować w wizytówki. Wszelkie eventy blogowe to świetna okazja na poszerzenie kontaktów, a zapisywanie adresów innych na świstku papieru na kolanie jest trochę faux-pas. Smok-blog w Krakowie w najbliższy czwartek, ktoś się wybiera? 

Tyle u mnie, co u Was?




4 komentarze:

  1. Bluza mi się podoba, muszę chyba taką zakupić :D
    Mam podobny naszyjnik do tego po lewej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też wypadałoby mi zainwestować w wizytówki, ale odwlekam to do momentu, aż nie zainwestuję w odpowiednią oprawę graficzną bloga... A wciąż mam jakieś pilniejsze wydatki niż blog :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Szalik i szklanki bardzo mi się podobają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już mam wizytówę :) Szklaneczki z czerwonym wzorkiem -- boskie :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje