Polak Polakowi wilkiem. Baba z Lidla babie z Lidla łokciem, a ja stoję w tłumie, zerkam, patrzę i się tak zastanawiam. Polandia Cebulandia w natarciu przed sklepem, czujka z automatycznych drzwi miga jak szalona, a u faceta po lewej aparat w telefonie w pełnej gotowości. W środku tego wariackiego tłumu... ja.
W ostatnich dniach pod Lidlem prawdziwe oblężenie - po raz kolejny rzucono torebki Wittchena. Choć na pierwszy rzut oka nie znalazłam w asortymencie nic, co jakoś ponadprzeciętnie by mnie zainteresowało postanowiłam wybrać się na Lidlowe wojny po raz kolejny. Tym razem z nieco innego powodu. Marketingowego. Socjologicznego. No dobra... po torebkę w końcu też.
Poszłam do Lidla, bo choć rok temu też byłam, chciałam przeżyć to i zobaczyć to raz jeszcze. Chciałam zapytać ludzi w tym tłumie, co motywuje ich do zakupu torebki, czemu "zrywają się o 7 rano, choć na co dzień nie wychodzą z domu, bo lekarz nie pozwala", no i wreszcie skąd mają pieniądze na torebkę za... 270 zł, bo przecież to nie jest niska cena jak na nasze polskie realia, prawda? No to poszłam. Punkt 7.30 byłam pod wejściem głównym. Pozostało mi więc półgodziny na szybką ocenę konkurencji...
- Panowie? Wow, jestem w szoku, że dali namówić się swoim kobietom na tę rzeź. Mimo, że stali za mną, to przy koszach wyprzedzili mnie o kilka kroków. Tylko co z tego, skoro zanim zdążyli odpalić smartfony, żeby jeszcze raz spojrzeć "Kur.a! Którą tę torebkę to ona chciała?" nie było już z czego wybierać? (w tym roku było 32 modele, hueh!)
- Starsze panie? Nie chcę nikomu ujmować kondycji i zdrowia, ale to jasne, że przy koszach byłam wcześniej. One jednak nie przyszły wybierać i przebierać, to co było zarzuciły na ramię i odeszły w spokoju. Tak, miały po 10 torebek.
- Mężowie starszych Pań? - podstarzałe bodyguardy. Spoko, że dopingują itd, ale stawanie w drzwiach i celowe nie przepuszczanie nie jest fajne. Zabawa trwa w najlepsze, kiedy dodatkowo biorą wózek.
- Są i fajni ludzie, w moim wieku może ciut starsi - pełni dystansu do siebie i nieskrywanej sympatii. Przyszli zobaczyć jak to wygląda i choć w ich oczach maluje się przerażenie, niedowierzanie traktują to raczej jako zabawę. Nikt nikogo nie popycha, razem śmiejemy się z nie powagi sytuacji, z tego, że choć sobota wstaliśmy o godzinie 7-ej, żeby zażyć porannej aktywności w Lidlu.
Na przestrzeni moich kilku wypadów - Wittcheny, softshelle, piżamki i inne zauważyłam, że charakterystyka konsumenta się nie zmienia. Zawsze są facety, panie starsze handlarki i grupa młodzieży. Historia lubi się powtarzać, bo... faceci często wychodzą z niczym, młodzież bierze po co przyszła - czyt. wybrany model torebki dla siebie, a panie handlarki... no tak... one biorą całą resztę.
I wiecie... nie, to nie fair, że wrzuca się nas wszystkich do jednego 'cebulandiowego' worka. Dlaczego? Bo koleżanka pisze mi tak: "U mnie była taka podstarzała baba. Z mężem przyszła. Poleciała do przodu, wzięła chyba z 15 torebek, a potem godzinę w tym Lidlu stała i jak ktoś się chciał z nią wymienić to jej musiał 20 zł zapłacić". No nie. No sorry. Proszę.
Poszłam do Lidla i nie żałuję, ani też się nie wstydzę. Mam kilka fajnych torebek za pół darmo (jakość Wittchena serio jest tego warta), mam fajny softshell, mam piżamki, nawet Crocsy Mańkowi dorwałam. Ogólnie lubię Lidla i wiem, że trzeba swoje wycierpieć i swoje wystać, żeby dostać to, co się chce. Rozumiem także stanowisku wielu z Was - "O nie... szarpać się nie będę", "W życiu nie pójdę na coś takiego". Okej, nie to nie. Naprawdę nikt nikogo nie zmusza, ale jeśli ktoś mówi "Buractwo, cebulactwo..." i publicznie linczuje mnie, czy kogoś innego za lidlowskie zakupy... Damn... miejcie obiektywne spojrzenie na całą tę sytuację.
Kupienie sobie torebki renomowanej firmy, bo "jest okazja" nie jest buractwem.
Kupienie 10 torebek renomowanej firmy i sprzedanie jej w TEN SAM DZIEŃ na allegro czy olxach za dwa razy wyższą kwotę - jest cebulactwem na skalę światową.
I tego przeżyć nie mogę...
Zostawiam Was z tą smutną refleksją i jestem ciekawa co myślicie. Nie koniecznie o torebkach, ale ogólnie o Lidlu, o akcjach promocyjnych, o prestiżowych markach w dyskontach i tym cebulactwie niektórych emerytek. Proszę powiedzcie, że to nie przychodzi z wiekiem i ja też taka będę?
Kto dorwał Wittchena?
Nie dorwałam, bo noooo... są brzydkie.
OdpowiedzUsuńNawet mi się podobają niektóre modele, które obecnie były w Lidlu, ale nawet nie wiedziałam o akcji, a jak bym wiedziała, to bym nie biegła... teraz już nawet nie mam po co, pewnie wszystkie już są powystawianie na All :P Żal, jeden wielki żal, jeżeli chodzi o wystawianie tego na aukcje po wyższych cenach. Powinni serio ograniczyć zakup po 1 sztuki na osobę.
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o to, że ktoś kupuje w Lidlu, a o zachowanie ludzi podczas tych 'zakupów' ;)
OdpowiedzUsuńNie potępiam kupowania w takich sklepach, ale potępiam zachowania takie o których piszesz typu: babka która wymienia torebki za pieniądze ..wstyd!!
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam torebkę, więc nie czaiłam się na te. Jakoś te modele nie przypadły mi do gustu, a w "moim" Lidlu jeszcze się kilka sztuk ostało. :) Parę razy jednak byłam na mini polowaniu, np. po płaszczyk albo legginsy. No cóż, jakość ubrań z Lidla jest naprawdę dobra (generalizuję, bo przecież nie miałam ich wszystkich...) i lubię robić tam zakupy. Niektórzy zachowują się tak, a nie inaczej, ale to już kultura (a raczej jej brak) wychodzi na jaw. :)
OdpowiedzUsuńEeeee... no co Ty. Elegancji im nie odmowisz :)
OdpowiedzUsuńTak czy siak kupujesz rzeczy dla siebie, ewentualnie dla znajomych. Lidl nie może wprowadzić reglementacji i tego nie robi, choć słyszałam historie o kierownika sklepu, który przy wejściu uprzedzał - 2 torebki na głowę. To ma sens i tak właśnie powinno być. Niezależnie czy to torebki, piżamy, kurtki...
OdpowiedzUsuńJa to wiem i Ty to wiesz, ale są ludzie, którzy nie myślą tymi kategoriami. Jak im powiem, że kupiłam torebkę Wittchen a w Lidlu to będę cebulakiem. Niezależnie od tego co sie tam wyprawiało :)
OdpowiedzUsuńLudzie wszędzie wyczają okazję - kupią po taniości i sprzedadzą 2x drożej. :/ Takie same komplety skarpetek jak w Pepco są dostępne w osiedlowym sklepie z bielizną. Wiadomo w tym przypadku zysk jest mniejszy, ale dotyczy tej samej zasady.
OdpowiedzUsuńByłam w poniedziałek w Lidlu i zostało jeszcze kilka,ALE one mi się wcale nie podobają.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości weszłam na All i torebki widać cieszą się ogromną popularnością. Jedni wystawili je na licytacji,drudzy na kup teraz nawet za 400 zł,jedna osoba wystawiła całą kolekcję cena jak na razie ponad 2 tysiące ...
OdpowiedzUsuńJak tak czytam ten post to mam wrażenie, że te torebki za darmo rozdawali. Ja rozumiem, że są tańsze, ale żeby się aż tak zabijać? Ja odpuszczam na starcie, bo nie lubię przepychanek. Zresztą, jakość tych torebek jest podobno różna, a z reklamacjami też jest problem. Jak dla mnie za dużo minusów nawet za zniżkę 50%. Ale wiadomo, kto co lubi :)
OdpowiedzUsuńha ha ha, prawdę piszę, polać jej wódki! A tak serio... smutne to, powinni wprowadzić zasadę 2 torebek/łebka, wtedy co najwyżej handlary zabrałyby córkę, siostrę i matkę, w rezultacie nie przytargały by 30 toreb tylko 6 ;)
OdpowiedzUsuńNie chodzimy do Lidla, bo nie mamy blisko. Kiedyś byłyśmy koło 10, widocznie wyłożyli jakiś towar, bo przejechać wózkiem nie szło. To jest śmieszne, ale jednocześnie żałosne, jak się można na wszystko rzucać, nawet jeśli to niepotrzebne. Pani z 20 zł przebija wszystkich.
OdpowiedzUsuńJa nie powiem, te torebki nawet mi się podobały, niektóre, ale:
OdpowiedzUsuń1. Nie mam Lidla
2. Nie wstanę tak wcześnie
3. Poważnie - czytałam o bardzo słabej jakości tych torebek :(
Ja akurat na torebki nie polowałam... ale wybierz się kiedyś jak rzucą towar dla dzieci! uwierz mi - zostałam staranowana w 9 m-cu ciąży przez inną ciężarną :p no i po co się pchać i wyrywać, jak cyklicznie powtarzają się promocje :) I z moich obserwacji wynika, że często na drugi dzień część towarów wraca na półki - bo ktoś wziął 2 rozmiary,, bo ktoś przemyślał, że jednak nie :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie , kupują żeby zarobić.
OdpowiedzUsuńHmmmm.... zabieranie 20 torebek i sprzedawanie ich drożej w necie to cebula i słoma w butach. Szkoda mi tylko tych którzy odstali swoje a i tak nie mogą sobie kupić produktu bo ktoś chce zarabiać na promocjach. Zabawane gdy patrzy się na to jak na filmik na youtube gorzej znaleźć się samemu w tym dzikim tłumie! Pozdrowienia dla Pat :*
OdpowiedzUsuńa właśnie.... widziałam... oferta dla hurtowni...
OdpowiedzUsuńeee, czy ja wiem? Mi tam służą już prawie 2 lata. Fakt, że nie wyglądają tak na początku... Skóra naturalna zmiękła i się powyginała, a Saffiano z kolei ciągle sztywna i każde zagięcie jest mega widoczne, ale nadal wyglądają elegancko :)
OdpowiedzUsuńBuzi dla przyszłej top blogerki :*
OdpowiedzUsuńPoluje czasem na rzeczy dla Mańka. Ostatnio byłam po dresy do przedszkola i wpadłam w tłum rozhisteryzowanych mamusiek. Creepy! ale przynajmniej brały po sztuce, po dwie, a nie po dwadzieścia :)
OdpowiedzUsuńNie wiem... Ja nie miałam. Ale dziewczyny właśnie pisały o tych zagięciach i tym, że straciły fason przez to, że skóra zmiękła
OdpowiedzUsuńTeż lubię rzeczy z Lidla, ale irytuje mnie właśnie zachowanie innych. Najgorsze jest właśnie to, że wejdę jedna z pierwszych a już nie ma nic w koszu, bo ktoś wszystko zabrał i sobie na spokojnie będzie oglądał z boku i tak szybko tego nie odłoży..
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie by tak się rzucić na towar. Raz widziałam taką akcję ale to była u mnie sekunda bo miałam wypatrzone to co chciałam i tylko skorzystam z luki, a starsze panie były bardzo zdziwione :)
OdpowiedzUsuńSzczerze? To Cebulandia wychodzi bokami. Nienawidzę takich spędów pod sklepami. Nie chodzę.
OdpowiedzUsuńja byłam kiedyś po kurtkę i stwierdziłam, że moje zdrowie jest ważniejsze :D co do tych torebek to 20-30 zł drożej można znaleźć na internetach bez walki :D na szczęście i nieszczęście nie stać mnie na takie torebuchy :D w sumie szkoda było by mi tyle kasy na torebkę, wolę już sobie kupić buty :D
OdpowiedzUsuńJa zbieram siły na akcję karp w grudniu, bo chcę na własne oczy zobaczyć jak ludziom rozum odbiera. Kierują się jakimś takim odruchem przetrwania niczym zombie, tylko z tą różnicą, że oni nie chcę mózgów i krwi tylko jakieś karpie, piżamki i te inne i przecież to wcale nie jest takie mega tanie jak np. aukcje na allegro czy coś. Jak byłam w Holandii to w Lidlach zawsze widziałam wszystko porządnie ułożone, nic nie było powyciągane z opakowań, a u nas istna MASAKRA. Ludzie są niekulturalni, zachowują się tak jakby komuna miała wrócić!
OdpowiedzUsuńniektóre może i fajne,choć nie rozumiem ich fenomenu ;)
OdpowiedzUsuńpoza tym z tego co słyszałam,lidl ma na prawdę dobre jakościowo ciuchy itp, chciałam teraz wybrać się po buty dla starszej córki na zimę,reklamują po 55 zł chyba,ale jak mam jechać 20 km i zobaczyć puste półki z butami to ja podziękuję za takie akcje, tym bardziej,że zawsze rzucą kilka sztuk i potem takie bitwy w markecie :D
Byłam, ale o 13 :D No i sama rozumiesz ;)
OdpowiedzUsuńMarki luksusowe nie powinny pojawiać się w takich sklepach jak Lildl. Niszczą swoją renomę i już nikt nie patrzy na nie jak porządne i luksusowe torebki bo były sprzedawane w dyskoncie. Tak samo jak wóka w Biedrze - Wyborowa nie ma 40% a 39%. Zawsze jakaś różnica.
OdpowiedzUsuńA jak z softshellami? Solidne? Warte uwagi czy raczej jak już to nie w Lidlu?
OdpowiedzUsuńMożna, można... ja akurat mam bzika na punkcie torebek, buty odpuszczam :D
OdpowiedzUsuńSerio? Nie wiedziałam, aż muszę sprawdzić przy okazji :D
OdpowiedzUsuńMam porównanie z tymi z 4F no i na pewno softshellowi za 60 zł daleko do tego za 300 zł, ale jak na swoją cenę to są super. Nie żaden szajs, porządnie wykonane, ja polecam :)
OdpowiedzUsuńHandlary były, są i będą, pamiętam je jeszcze z czasów stanu wojennego. Ja byłam bardzo młoda, ale starsze panie przeważały nade mną siłą. Byłam już po dwóch trudnych operacjach, ale to one musiały mieć pierwszeństwo, nie tłumaczyłam się nigdy z chorób. Teraz też nie poszłam, bo wolę zachować całe kości niż siłować się z cebulandią o torebkę, chociaż gdyby to się obeszło bez takiej "wojny" pewnie bym się skusiła :D
OdpowiedzUsuń