Cześć! Nie wiem jak Wy, ale ja właśnie siedzę przed komputerem z kubkiem dużej kawy i próbuję dojść do siebie po świątecznych obżarstwach. Po raz pierwszy od tygodnia włączyłam komputer i postanowiłam napisać dla Was szybkiego posta z kosmetycznym podsumowaniem 2015 roku.
Wyodrębniłam 6 kategorii takich jak: oczyszczanie twarzy, tonik, szampon, odżywka, balsam, krem do twarzy, z którymi miałam do czynienia w tym roku i które w tym roku poznałam. Ranking jest subiektywny i bazuje na mojej indywidualnej opinii, ale z z czystym sumieniem polecam Wam kosmetyki z pierwszych miejsc.
1. LA ROCH POSSAY, EFFACLAR PURYFING FOAMING GEL - znalazł się w mojej kosmetyczce przypadkiem. Chciałam kupić Effaclar Duo, aby sprawdzić czy faktycznie jest taki świetny, a żel był... dodatkiem. Uwielbiam go! Dokładnie oczyszcza, świetnie się pieni, ma przyjemny zapach i jest niesamowicie łagodny dla mojej cery! To mój absolutny numer 1.
2. NEUTROGENA, VISIBLY CLEAR, GRAPEFRUIT - nowość w Polsce, która przywędrowała za pośrednictwem Programu Nowości. Bardzo fajny, rześki żel myjący o cudownym zapachu grejpfruta. Lekko ściągający.
3. IWOSTIN, PIANKA MYJĄCA - mimo uprzedzeń do pianek jestem z niej bardzo zadowolona! Świetne oczyszczenie i lekkość to jej główne zalety.
1. ZIAJA, LIŚCIE MANUKA, KREM DO TWARZY - rewelacyjny lekki krem z delikatnym filtrem, który idealnie sprawdza się pod makijaż. Cała seria Manuka gości u mnie już drugi rok, ale krem odkryłam dopiero niedawno i od razu skradł moje serce.
2. BETASKIN - nasz początki był trudne i burzliwe. To dość tłusty krem, który nałożony pod makijaż potęguje uczucie tłustości cery. Wklepuję go więc na noc do spania, a rano oczyszczam twarz. Dzięki temu jest nawilżona i miękka.
3. INDIA, KREM Z WYCIĄGIEM Z LIŚCI KONOPII - absolutny hit zimą, kiedy cera narażona jest na ciągłe zmiany temperatur i traci sporo wody. India świetnie nawilża, ma bardzo lekką konsystencję i bardzo szybko się wchłania.
1. NOREL, TONIK Z KWASEM MIGDAŁOWYM - delikatny, a silny! O przyjemnej, żelowej konsystencji, raczej neutralny zapachowo. Bardzo dobrze odświeża i... rozjaśnia cerę eliminując zaczerwienienia i zmiany potrądzikowe. Najlepszy jak do tej pory!
2. SYLVECO, TONIK HIBISKUSOWY - kolejny o żelowej konsystencji. Pachnie dosłownie jak owocowa galaretka, ma świetne właściwości kojące i pamiętam, że był cudownym ukojeniem spieczonej na słońcu twarzy.
3. ZIAJA, LIŚCIE MANUKA - w toniku od Ziaji uwielbiam konsystencję i sposób aplikacji. Kiedy zmywam makijaż na szybko psikam na twarz kilka razy i pozwalam tonikowi wyschnąć na skórze. W odróżnieniu od reszty ma bardzo łagodne działanie ściągające i nie pozostawia lepkiej warstwy.
1. BALEA, MASŁO DO CIAŁA - miałam czekoladowe, teraz po wizycie w Pradze używam orzechowego. Zanim je kupiłam wydawało mi się, że uwielbiam 100%-owe tłuste masła na bazie Karite, a jednak to Balea okazała się hitem. Połączenie shea z delikatnym balsamem tworzy cudowny mus, który świetnie się rozprowadza i doskonale wchłania nie pozostawiając lepkiej warstwy.
2. THE SECRET SOAP STORE, YELLOW LOVE BODY MIXTURE - chciałam go właśnie znaleźć w internetowym sklepie TSSS i... nie ma! Nie wiem co się stało! Mocno cytrusowy balsam o absolutnie urzekającym, rześkim zapachu, który utrzymuje się całą noc! A ja tak kocham cytrusy!
3. VANDINI, SPIRIT OF INDIA - cynamon, imbir, pikantność - to rzeczy, które uwielbiam zwłaszcza zimą. A że dodatkowo dobrze się wchłania i jest bardzo kremowy? Super!
1. GK HAIR, SZAMPON Z JUVEXINEM - niezastąpiony i diabelsko drogi, choć wart swojej ceny. Włosy po nim są sypkie, cudownie pachnące i błyszczące, a po kilku zastosowaniach wydają się o wiele mocniejsze i bardziej sprężyste.
2. L'OREAL, MYTHIC OIL - z nieco niższej półki cenowej. W połączeniu z odżywką i olejkiem działa cuda! Nawilża włosy i dodaje im cudownego blasku.
3. PILOMAX, VAX, ZIELONY - miałam ten sam do ciemnych włosów i był dla mnie porażką. Z zielonym bardzo się polubiłam. Zwłaszcza jeśli chodzi o codzienne mycie włosów. Odświeża i pielęgnuje, z blaskiem trochę gorzej.
1. L'OREAL ELSEVE - skłamię po raz pierwszy. L'Oreala znam już dłuższy czas, ale nadal pozostaje moją odżywka no. 1. Problem z nią jest taki, że po jednym opakowaniu moje włosy się do niej przyzwyczajają i muszę odczekać miesiąc, żeby z powrotem zacząć jej używać. Nie mniej - nawilża, nabłyszcza i w ogóle robi cuda z włosami!
2. KALLOS, BANANA - do maski z banana dodaję czasem kakao i żółtko z jajka i trzymam na włosach kilka godzin. Kiedy poznałam Kallosa nie mogłam uwierzyć, że jego cena jest tak niska, a jakość tak wysoka. Oczywiście nie wszystkie warianty mi pasują - np. Kallos Milk był w moim przypadku włosowym nieporozumieniem.
3. PILOMAX, WAX ALOES - maska poznana po ostatnim Meet Beauty - bardzo delikatna, lekka i cudownie pachnąca. Świetnie odżywia skórę głowy, a ze swoimi właściwościami nawilżającymi dociera aż po końcówki włosów.
Jak tam z Waszym podsumowaniem roku?
znam jedynie tonik norel i także go uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńBrakuje mi tu kolorówki :) Szampon muszę wypróbować bo wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobną historię z tym żelem z LRP :D Też kupiłam go w duecie z Effaclarem i nie spodziewałam się po nim wiele, a tu proszę - taki super żel :D
OdpowiedzUsuńwyszedł by tasiemiec :P Poza tym jak myślę o kolorówce to mało mam rzeczy takich 'wow' poznanych w tym roku. Jedynie co do ust i pomadek GR byłaby pewna :P
OdpowiedzUsuńOdżywka WAX jest u mnie na wysokiej pozycji. Manuka leży w kuferku jeszcze nieodkryta, teraz po nią sięgnę żeby zweryfikować poglądy :)
OdpowiedzUsuńZnam kilka z Twoich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu kuszą mnie kosmetyki India. Chyba się skuszę
OdpowiedzUsuńZnam przede wszystkim z doświadczenia kosmetyki Ziaji i bardzo je lubię, również pojawiły się w moich rocznych ulubieńcach. Resztę sobie zapisałam, chętnie coś wypróbuję nowego :).
OdpowiedzUsuńOooo, używałam tego kremu z Ziai, z liśćmi manuka i jest na prawdę dobry! :)
OdpowiedzUsuńRównież bardzo lubię krem na dzień z Liści Manuka, niestety żel do twarzy nieco mnie przesuszył...
OdpowiedzUsuń