Jestem wielką fanką naszej polskiej marki Wittchen. Stronę internetową mam w ulubionych, a przy każdej wizycie w galerii handlowej odwiedzam jej firmowy sklep. Ale żeby od początku było jasne - ani Wittchen, ani Lidl, ani nikt nie płaci mi za to, żebym tu na blogu napisała cokolwiek. W torebkowej bitwie uczestniczyłam trzy razy - tylko raz biegłam, ale tylko dlatego, że ludzie za mną chcieli mnie zabić... Tylko czy było warto?
Spekulacje dotyczące torebek i ich jakość sięgają już kilku lat. Doskonale pamiętam pierwszą akcję Wittchena z Lidlem. Pamiętam, bo ją przespałam. A torebkę, którą początkowo chciałam kupić ostatecznie kupiłam, ale na Allegro. I zapłaciłam za nią dwa razy tyle, bo myślałam, że akcja była jednorazowa.
Jakość torebek Wittchen z Lidla
Mówi się, że marka wpuściła do dyskontów torebki drugiej jakości, takie z gorszego sortu. Tylko logicznie rzecz biorąc - czemu miałaby to robić? Przecież jeśliby tak było, to naraziłaby się na rekordową ilość reklamacji, a cała wizja upłynnienia towaru i szybkiego zarobku przerodziłaby się w cyrk na kółkach. O opinii, pijarze, sympatii konsumentów nie wspominając.
Nie. Torebki z Lidla nie są gorszej jakości. Materiał, szycie i detale torebek nie pozostawiają złudzeń. Majstersztyk! Do tego klasyczny design i cała feeria barw - to rzeczy, które ucieszą niejedną kobietę.
Torebki z Lidla po kilku latach
Mój najstarszy egzemplarz ma 3,5 roku, to chyba całkiem sporo jak na torebkę, nie? A wiecie co jest najlepsze? Że ciągle mi się podoba - jest ponadczasowa, klasyczna, kobieca. Choć akurat ją czas nie oszczędził - to naturalna skóra licowa, mój jedyny egzemplarz bez sztywnego spodu i nóżek. W tym przypadku zmiany temperatury i codzienne "wypychanie" sprawiły, że materiał się rozciągnął, pozaginał. Nie wygląda już jak na początku, ale nadal świetnie mi służy. Z rączek zeszła lamówka, ale praktycznie tego nie widać. Dziś kupiłabym ją jednak w skórze Saffiano, która jest o wiele sztywniejsza.
Kolejne dwa modele dorwałam już w Lidlu, nawet pisałam kiedyś na blogu o tym boju. Biegłam po nie, ale tylko dlatego, że znowu obawiałam się, że tym razem akcja Wittchena z Lidlem jest już ostatnią. Ruda świetnie sprawdzała się podczas wypraw na uczelnię, mieści A4 i po trzech latach nie widać na niej ani grama zniszczenia. Czarna jest idealna na co dzień - pasuje zarówno do klasycznych, eleganckich stylizacji jak i... Conversów. Skóra Saffiano jednak jest nieco sztywna, a kiedy się zegnie, widać na niej załamania.
W międzyczasie akcji w Lidlu, po oddaniu krwi i zdaniu sesji, zrobiłam sobie prezent w postaci kolejnej małej czarnej. Z salonu! Torebka służy mi do dziś, a chodzę z nią praktycznie codziennie! Mieści portfel, telefon, powerbanka - najważniejsze podręczne rzeczy! A w gratisie dostałam jeszcze małą, malutką, z jakiegoś materiału na wzór skóry. Potem jeszcze S. zrobił mi niespodziankę zamawiając jedną ze sklepu internetowego - podobał mi się model, choć bardzo chciałam go w skórze. Niestety to skóra ekologiczna, która w całym tym zestawieniu wygląda najgorzej po tych kilku latach.
Rok później ponownie wybrałam się po torebkę do Lidla, bo "w takim rozmiarze i kolorze jeszcze nie mam!". Dorwałam co chciałam, beż, naturalna skóra i format mieszczący laptopa. Idealna do ręki, bardzo pojemna. Do dziś - ZERO śladów użytkowania.
Kolejny rok odpuściłam Lidla. Ale torebki śniły mi się po nocach i aż z ciekawości przeglądałam szemrane aukcje internetowe. I wpadłam. Znalazłam kolejną, oczywiście taką, jakiej jeszcze nie miałam, wystawioną przez lombard i to jeszcze taniej niż w Lidlu. Ponownie - nówka sztuka do dziś.
W tym roku poszłam na lajcie godzinę po otwarciu. Była kultura, szacunek, zero bitw i gonitw, a torebek do wyboru, do koloru. Wzięłam tę, na której zależało mi najbardziej, a o którą Wy tak często pytaliście na Instagramie.
Czy warto kupić torebkę Wittchen w Lidlu?
Oczywiście rozumiem, że dla niektórych 250-280 zł za torebkę, nawet skórzaną, to ciągle za dużo. Nie neguję tego, bo faktycznie to sporo pieniędzy. Ale patrząc z perspektywy czasu i biorąc pod uwagę stan torebek dziś, co macie udokumentowane na powyższych zdjęciach, byłabym skłonna zainwestować w nie nawet jeszcze więcej. Uwielbiam polskie marki i zawsze z ochotą będę je wspierać. Jestem dumna, że Wittchen jest jedną z nich. Dorzucam do tego świetną jakość, szyk, klasę - to jest to, na co chcę wydawać swoje pieniądze. I... tak, w najbliższą sobotę wybieram się do Lidla :)
Co myślicie o tej akcji i torebkach?
Powiem szczerze, że mnie jakoś ta marka nie porywa. Są tańsze i równie dobre jakościowo firmy, ale każdy lubi co innego.
OdpowiedzUsuńwww.natalia-i-jej-świat.pl
Są śliczne, chciałabym jakąś jasną albo kolorową. Ciemnych mam już wystarczająco ;)
OdpowiedzUsuńAle kolekcja <3 Wow !
OdpowiedzUsuńmam swoją zwykłą skajową za 70zł od ponad dwóch lat, co dzień noszę. I nic się z nią nie dzieje więc po co wydawać tyle na torebkę
OdpowiedzUsuńO mato, trochę ich masz.
OdpowiedzUsuńjeśli lubi się markę, a jakość jest warta to czemu nie?
OdpowiedzUsuńAno :D
OdpowiedzUsuńWyglądają super. Wcale nie widać użytkowania.
OdpowiedzUsuńJa właśnie kupiłam 5 torebkę Wittchen z Lidla
OdpowiedzUsuńja... dziesiątą :D
OdpowiedzUsuńNo to tak- modele i jakość są świetne! Teraz poluję na jakiś fajny portfelik.
OdpowiedzUsuńCo prawda w Lidlu torebek nie kupowałam, ale na ich stronie owszem. I jestem zachwycona:)
www.justcleo.pl