Lato zmusiło mnie do przejścia na minerałki.
Ciężko w upały wytrzymać z ciężkim podkładem, toną pudru,
żeby się nie świecić i bronzerem na policzkach.
W lato lepiej postawić na cienką i oddychającą warstwę na twarzy
dla lepszego efektu i wygody.
Jestem osobą, która bez makijażu, choćby lekkiego, z domu nie wyjdzie,
więc minerały uratowały mnie od totalnego roztopienia.
Na blogu znajdziecie już recenzję podkładu mineralnego od Amilie Summer Sand.
W przesyłce był jeszcze róż - Coconut Shell.
Minerałki zasługują na szczególną uwagę, więc zachęcam do lekturki.
Najchętniej poświęciłabym opakowaniom od Amilie osobny post, bo jestem nimi absolutnie zauroczona. Posiadają w sobie to coś, że przekuwają uwagę i budzą jakieś takie zaufanie. Małe okrągłe, trwałe, zakręcane. Żadna drobinka nie ma szans się z niego wydostać bez naszej pomocy. Ale kiedy zapomnimy o przekręceniu zawleczki możemy spodziewać się drobinkowej burzy piaskowej. Poza tym dobrze manewruje się w nich pędzlem - nawet bez wysypania różu na wieczko włosie dosięga pigmentu przez małe otworki.
Na co dzień używam bronzera. Nie mogę się pochwalić ładnie zarysowanymi kośćmi policzkowymi, ale dzięki jednemu pociągnięciu kabuki mogę delikatnie namalować to czego nie ma. Róż od Amilie jest dla mnie nowością pod względem koloru. Bardziej wpada w czerwień, niż w moje ukochane brązy. Mam jednak wrażenie, że dzięki temu odcieniowi makijaż jest jakby świeższy, bardziej rześki.
To, że kosmetyki Amilie nie zawierają żadnych parabenów, żadnych substancji zapachowych, talków, silikonów pozwalają mojej skórze swobodnie oddychać i jej nie zapychać. Ostatnio borykam się z problemem kaszki na twarzy, więc chcą dać skórze chwilę wytchnienia przerzuciłam się całkowicie na krem BB z lekką domieszką podkładu mineralnego i różu.
Kosmetyki Amilie nie zapychają. Do ich użytkowania potrzebne są oczywiście pędzle, które mogą skłaniać niektórych do dodatkowych kosztów, ale efekt za nimi idący jest naprawdę nieoceniony. Coconut Shell pasuje głównie do szatynek i brunetek, ładnie podkreśla policzki i utrzymuje się na skórze przez cały dzień.
Uciekło ode mnie słońce...
Świetny efekt daje na policzku ;)
OdpowiedzUsuńPiękna subtelna mgiełka koloru na policzkach. Super :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda na policzku!
OdpowiedzUsuńja również uwielbiam mineralne kosmetyki,używam pudru z Ikor,i efekt też jest bardzo zadowalający.$wietne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMineralne róże lubię za subtelność. W zasadzie nie da się ich przedobrzyć. Ten jest piękny:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolorek
OdpowiedzUsuńMam róż z tej firmy w kolorze Apple Blossom, super jest! :)
OdpowiedzUsuńPiękny delikatny efekt:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńnie znam,ale rzeczywiście robi wrażenie :)) super blog będe tu z pewnością częściej zaglądać..obserwuję!:)
OdpowiedzUsuńŁadny róż! Jestem brunetką więc w sam raz dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńTeraz już jesień za pasem, ale chyba w przyszłe lato i ja się zdecyduję...
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wygląda na policzkach, podoba mi się,że ma "niezapychającą formułę", widać,że producenci kosmetyków zaczęli się bardziej strać i ulepszać ich receptury.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta S.
Śliczny, naturalny efekt :)
OdpowiedzUsuńinteresujący kolor,ja uzywam tez brązu ale widze ze ten całkiem fajnie wyglada
OdpowiedzUsuńkocham minerały, chociaż Amilie jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńmam przepiękny róż Primose od Era Minerals, ale ten jest całkiem ładny, więc może trzeba się skusic:)
OdpowiedzUsuń