Lubię kremy do rąk.
Mam ich tyle, ile mam torebek, żeby nie trzeba było cały czas przekładać.
Wyrobiłam w sobie odruch bezwarunkowy, który uwidacznia się przy każdorazowym umyciu dłoni.(tu muszę wspomnieć, że kiedy w domu mieliśmy mydełko Dove w płynie - kremowanie było zbędne). Nie mniej, częściej przebywam poza domem,
więc krem w torebce musi być.
Po Spotkaniu Blogerek w łapki wpadł mi krem od firmy AFP BIO.
Raczej nie jestem wymagająca.
W zupełności wystarcza mi do rąk Kozie Mleko, którego jakość przewyższa cenę.
CATTIER jednak ceni się trochę wyżej. Za 75ml zapłacimy ponad 30 zł. Warto?
W przypadku kremików jestem absolutnie za opakowaniem z klapką. Jakkolwiek to brzmi. Okręcane to absolutny niewypał. Jeszcze w przypadku Cattier, który wedle tego co na nalepce jest napisane "chroni przed zmianami atmosferycznymi" - kompletnie nie wyobrażam sobie odkręcać go w rękawiczkach, na mrozie, potem zakręcać. Pomijam działanie, zapach, efekt... ale do praktycznych krem nie należał.
Ciut rzadsza od Koziego Mleka. Generalnie delikatna i lekka. Bardzo fajna do paćkania. Nic się z nią nie dzieje pod wpływem zmiany temperatury - mowa tutaj o minionych upałach, a także o ostatnim ochłodzeniu. Dobra do rozprowadzania, nie rolluje się.
Konstatując - brak wad.
Chyba wiele z Was stawia oprócz efektu kremu na jego zapach? Cattier Was nie uraczy. Choć i to pewnie kwestia relatywna. Początkowo nos mi owiało delikatną limonką, może trochę mięty? Potem jednak skojarzyłam ten zapach... Kostki do ubikacji, domestos czy inny chemiczny płyn. No nie! 90% naturalnych składników, krem z certyfikatem Ecocert i takie jaja? W składzie jednak perfum, a dłonie śmierdzą mi jakąś chemią na kilometr. A tak się napalałam...
Nie zaprzeczam efektowi i zapewnieniom producenta. Glinka delikatnie wygładza dłonie i regeneruje skórę. Cała reszta składając się na koktajl ziół BIO sprawia, że są naprawdę aksamitne. Ale, ale... zanim takie będą trzeba poczekać, aż krem się wchłonie. A do szybciochów to on nie należy. Pozostawia po sobie tłusty film i bardzo ciężko kilkoma ruchami pozbyć się go z dłoni.
Zbierając wszytko do kupy... 30 parę złotych za 75 ml, którym nie odbieram zaszczytnych właściwości regnerująco-wygładzających to trochę za dużo. Ten sam efekt, z ładniejszym zapachem, choć krótszym działaniem osiągniemy z jakimś przeciętniaczkiem za 5-6 zł.
[OFF TOPIC:] Szukam blogerek kosmetycznych z Tarnowa i okolic (powiedzmy do 30km). Na razie tak o, potem może do większego projektu, ktoś coś wie na ten temat?
Oj jak dla mnie chyba za drogo, jedyny produkt z wyższej półki, na który jestem w stanie wydać pieniądze to balsamy do rąk z Pat&Rub ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie cena za taki krem za wysoka, używałam tańszych i spisywały się dużo lepiej.
OdpowiedzUsuńRęce w domestosie - a fuj!
OdpowiedzUsuńJa tez lubie ten z koziego mleka :)
OdpowiedzUsuńSzkoda pieniędzy
OdpowiedzUsuńLubię takie tłuste nakładać na noc, ale i tak zbędna moja uwaga, bo za tyle nie kupię :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie trochę dużo jak na takie "efektowne" zapachy ;)
OdpowiedzUsuń