Brrr... zimno tak, że szok. Rozkoszuje się orzechowym cappucino zaopatrzona w gorzką czekoladę i najcieplejszą bluzę. Nawet nie patrzę w okno, bo od razu wpadłabym w załamanie na tle nerwowo-depresyjnym. Rano jednak się zebrałam i ruszyłam na podbój Uniwersytetu zahaczając w drodze powrotnej o Biedronkę... A tam, wśród nowej kosmetycznej oferty stała i czekała na mnie... jeszcze jedna, ostatnia, zachomikowana pomadka Be Beauty.
Już we wrześniu kupiłam dwie. Byłam tak zadowolona, że po kilku dniach wróciłam do Biedronki po więcej, ale nic się nie uchwało. Zrobiłam wtedy zdjęcia, żeby pozachwalać ją na blogu, ale skoro tak szybko upłynniła się z biedronkowych zapasów to nie miało to sensu. Ale, ale... skoro ja dorwałam jeszcze jedną, to i Wy możecie, tak więc... na podbój Biedronki!
Już w jesiennej wishliście mówiłam, że chodzą za mną przygaszone, jesienne, matowe kolory. O ile 03 do takich należy to 02 wzięłam z czystej ciekawości czy przełamię się na tyle, żeby wściekle pomalować nią usta. Stawiałam początkowo na Velvet Matte, ale z racji, że nie mam sklepu stacjonarny GR nigdzie w okolicach, a jak zwykle szkoda mi pieniędzy na przesyłkę paru pomadek odłożyłam zachciankę do zrealizowania na kiedy indziej.
Pomadki są niezwykle gustowne. W pięknych, stylowych czarnych sztyftach prezentują się imponująco. Bałam się początkowo, że Biedronka polegnie jakościowo. Nie wszytsko złoto, co się świeci - mówią, czy jakoś tak. Wbrew pozorom już po pierwszym użyciu byłam naprawdę zachwycona pigmentacją i miękkością pomadki. Sztyft pięknie podkreślił moje usta, a obiecywany mat wcale ich nie wysuszył. Wielokrotnie widywałam recenzje, w których dziewczyny uskarżały się na brzydkie podkreślenie wszelkich rowków, nierównomierne rozłożenie na ustach i efekt okropnego wysuszenia.
Kolor 02 jednak mnie powalił, nie jestem przyzwyczajona do takiej jaskrawości i chyba inni też nie są przywyczajeni do takiej jaskrawości i mnie, bo zaraz po 'maźnięciu' naraziłam się na pytania "Co Ci się stało w usta?". Trójeczka z kolei jest bardzo 'moja'. Delikatna, naturalna, a zarazem niezwykle czarująca. Nie ma się co kryć, że trwałość nie jest ich najmocniejszą cechą, bo w zasadzie po godzinie czy dwóch dzwinym trafem udaje mi się kolorową powłokę bezczelnie... zjeść. Cena (6 zł) zdecydowanie jednak kusi... Aż żałuję, że Biedronka wypuściła tylko 3 odcienie...
Nie umiem wyrazić swojej radości z powodu dorwania dziś 'trójeczki'. Uprzedzając pytania (w zasadzie to sama się dziwnie) - była nietknięta, nie zmacana, igła! Jeśli tylko będziecie mieli okazję się w nią zaopatrzeć bierzcie śmiało! Dla mnie też, bo przecież dobrych rzeczy nigdy za wiele.
I jak się podoba?
Nie widziałam, że takie cuda czekają na mnie w Biedronie! Wyglądają naprawdę fajnie!
OdpowiedzUsuńwygląda cudnie ;)
OdpowiedzUsuńja niestety nie znalazłam żadnej w biedronce i bardzo żałuję :(
OdpowiedzUsuńBoskie kolory :)
OdpowiedzUsuńCzerwona mi się podoba, u mnie było ich mnóstwo
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki. U mnie już nie ma :(
OdpowiedzUsuńOba odcienie przepiękne. Na ustach wyglądają po prostu świetnie :)
OdpowiedzUsuńŻe też się nie skusiłam.. ;(
OdpowiedzUsuńSą przepiękne! Jutro polecę do dwóch Biedronek, może jeszcze jakąś utrafię :D
OdpowiedzUsuńObie podobają mi się bardzo, szczególnie ta czerwona, bo jestem maniakiem takich kolorów, szczególnie jesienią !;)
OdpowiedzUsuńnie pomyslalabym, żeby spojrzec nawet w ich strone a wygladaja fajnie :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie tu u Ciebie :)
Mam dwójeczkę i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńPierwsza jak najbardziej w moim typie, natomiast druga zbyt mocna :) lece do biedronki ;)
OdpowiedzUsuń