stycznia 17, 2015

JAK SZYBKO SCHUDNĄĆ - DIETA DUKANA W PRAKTYCE


Na wstępie napiszę, że w 2,5 miesiąca zeszłam z wagi ponad 10 kg. To wystarczający powód, dla którego musisz przeczytać ten post. Dużo mówi się o tym, że dieta Dukana jest jedną z najbardziej niebezpiecznych diet wyniszczających organizm. To ściema, a ja jestem żywym przykładem na to, że jeśli do czegoś podchodzi się z rozumem można osiągnąć bardzo dużo, albo jeszcze więcej.

Nie odsyłam Was do żadnych artykułów na poparcie tego co piszę, redagując ten tekst mam na myśli wyłącznie własne doświadczenia i sprzedaję Wam własną opinię. Istnieją miliony za i przeciw, istnieją strony pełne krytyki, wypowiedzi speców od dietetyki, którzy będą mydlić Wam oczy, a potem skasują kilkaset złoty za poradę. A ja... lubię Dukana. Bo jest cholernie wymagający i angażujący na 100%.

OGÓLNE ZASADY
Słowem wstępu krótki opis tego, co można, a czego nie. Dieta składa się z czterech faz, następujących po sobie. Pierwsza (3-5 dni) - samo białko (drób, ryby, serki wiejskie, jogurty naturalne, otręby) jest chyba najtrudniejszą do przejścia, ale i od razu uświadamia nam czy to dieta dla nas. Jeśli przetrwamy na samym białku, reszta będzie już tylko przyjemnością. Druga (przez dłuższy okres, aż do osiągnięcia wagi docelowej) - w systemie 1/1, 3/3, 5/5 białko naprzemiennie z warzywami. Trzecia (tydzień na każdy zrzucony kilogram) - faza druga + owoce, pełnoziarnisty chleb. Czwarta (raz w tygodniu) - tzw. dukanowe czwartki, jeden dzień w tygodniu kiedy jemy głównie produkty białkowe.

NAJWIĘKSZY MIT
Wiele osób mocno krytykuje dietę Dukana, twierdząc, że niszczy ona nerki przez ilość białka, którą się codziennie spożywa. Prawdą jest, że Pierre Dukan stracił status doktora, mitem, że powodem była szkodliwa dieta. Dukan zrobił z siebie znak handlowy, przegrał w sądzie sprawę z kolegą po fachu, który zarzucił mu, że dieta ma coraz mniej wspólnego z medycyną, a więcej z handlem (faktem jest, że zarabia nawet na programie coachingowym, który wspomaga wytrwanie na diecie). Tak jak każdy lekarz na sumieniu ma pewnie większe i mniejsze grzeszki, jednak utrata prawa do wykonywania zawodu nie dotyczyła bezpośrednio diety i jej domniemanej szkodliwości.

SZKODLIWA DIETA
Jeśli do zaleceń diety podchodzimy z rozumem to nie prawa stać się nam coś złego. Warto przed rozpoczęciem 'dukania' zrobić potrzebne badania, żeby wykluczyć problemy z nerkami, bo prawdą jest, że będzie czekać je sporo pracy. Pierwszy tydzień jest trudny, ciągła myśl o jedzeniu, o tym, czego nie można jeść, przypomnienia na telefonie o szklance wody do wypicia, ciągła chcica na coś dobrego. Potem wpada się w rytm Dukana. Pamiętam sytuację, kiedy wyczerpana po całym dniu wracałam autobusem do domu. Byłam głodna, myślałam o tym, co zjem po przyjściu. Na przeciwko mnie usiadł chłopak z ogromnym pachnącym cheeseburgerem. Nigdy, przenigdy nie czułam takiego ssania, moje nozdrza łaknęły zapach, a oczy prawie jadły. Potem odkryłam, że sporą ulgę w 'chcicy' przynosi mi... powąchanie danej potrawy.


NOWE SMAKI
Dzięki Dukanowi zaczęłam myśleć co jem, zaczęłam próbować nowych rzeczy, łączyć je w niecodzienne kompozycje. Raz robiłam oszukane placki ziemniaczane z otrębów z przepisu Kota, ale na kuchence indukcyjnej strasznie trudno o to, żeby papka trzymała się razem, w dodatku kiedy pichcimy na teflonie bez tłuszczu. Nie wyglądało to zachęcająco. Dodałam wtedy szynki, chudego sera, serka wiejskiego, całość zapiekłam i zjadłam z ogromnym smakiem. Na Dukanie zjadłam najlepsze ciasto kakaowe z mikrofalówki ever, stworzyłam do tego waniliowy sos na bazie mleka odtłuszczonego i do tej pory wspominam te dobrocie. Moje zakupy z 10 minutowych zamieniły się w półgodzinne czytanie etykiet. W głowie przeliczałam wartości. Na Dukanie możesz zjeść wszystko co ma większą zawartość białka, niż tłuszcze i węgle razem wzięte (przynajmniej od 2 fazy).

SAMOPOCZUCIE NA DIECIE
Czułam się świetnie, miałam ogromną ilość energii, miałam milion pomysłów na to, co zjeść, wkręciłam się w 'dukanie' i taki sposób odżywiania stał się czymś zupełnie normalnym. Początkowo najbardziej brakowało mi pieczywa - przy statusie studenta dorwanie szybkiej kanapki, panini czy obwarzanka to najprosztszy sposób na zabicie głodu. Trzeba było jednak ruszyć mózgownicą, pomyśleć i postarać się bardziej. Nie raz po nocach piekłam drożdżówki na otrębach. Do tego dochodziła tęsknota za majonezem, margaryną i owocami, których nie dało się niczym zastąpić. Motorem napędowym były jednak spadające kilogramy.


AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA CZY DIETA? MOŻE OBA?
Wiele osób mówi, że efekt wypracowany dietą wraca szybko w postaci zdwojonych kilogramów. Nie mają racji. Przynajmniej nie w moim przypadku. Od mojego dukania mija rok, waga nie wróciła, kilka kilogramów tak, ale to kwestia świąt i niecodziennego obżarstwa na zasadzie "A spali się...".
Podobny efekt mogłam osiągnąć regularnymi ćwiczeniami i jedzeniem o stałych porach ale... ja nienawidzę ćwiczyć, mam awersję jak stąd do Tokio Hotel na wszelkie Chodakowskie i inne rzeczy. Lubię rolki, kocham rower, łyżwy, pływanie, gry zespołowe - dwa ognie, siatkówka, hokej. Z wfu zawsze byłam bardzo dobra, ale ćwiczeń, monotonnych powtórzeń i pakowania nie jestem w stanie przeboleć. Przy Dukanie intensywne treningi wysiłkowe odpadają, to za duże obciążenie dla organizmu, choć pamiętam, że wtedy jak nigdy chciało mi się biegać. Regularne posiłki też nie są dla mnie. Nie jadam śniadań, nigdy nie jadłam i nigdy nie będę. Wiem, że to złe, ale rano mój żołądek jest tak ściśnięty, że cokolwiek w niego wpakuję ma ochotę to zwrócić.

ALBO CHUDNIESZ ALBO HÓDNIESZ
Podsumowując. Dukan jest ogromnym wyzwaniem, świetną szkołą samodyscypliny. Wiele nawyków zostało mi do dziś, Pepsi już nie smakuje tak samo, teraz czuję tylko okropny cukier. Po pierwszych 3-5 dniach waga już wykazuje różnicę, co daje ogromnego kopa do dalszej walki. W Dukana trzeba się zaangażować, przyjąć go z całym dobrodziejstwem inwentarza. Sama nie lubię robienia czegoś na pół gwizdka, więc kiedy mówiono mi "Zjedz jakiś owoc, przecież nic Ci się nie stanie", wiedziałam, że nie mogę się poddać. Albo akceptujesz zasady takie jakie są i chudniesz, albo jesteś przegrywasz. Dukan rozgranicza dobre-złe rzeczy, możesz jeść-nie możesz. Proste. I tego się trzymajmy.

Ktoś z Was podejmował się diety białkowej?


5 komentarzy:

  1. Mój tata był. Ja byłam ale na trochę innych zasadach i też sporo schudliśmy. Ale później trochę wróciło :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja od kilku lat jestem wegetarianką, dlatego wiele diet odpada ze względu zapychanie w nich żołądka mięsem. Staram się jeść regularnie, mniejsze porcje, pić dużo wody. I nie jest najgorzej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej diecie. I to nie jest tak, że ona nie wyniszcza organizmu. Zależy u kogo. Mój wujek ją stosował szybko dużo schudł, ale zaczął gorzej się czuć, wiec przestał i wszystko wróciło do normy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zwróć proszę uwagę na to co napisałam w pierwszym akapicie "redagując ten tekst mam na myśli wyłącznie własne doświadczenia i sprzedaję Wam własną opinię.". Nie uważam, abym poprzez ten wpis propagowała jakiś okropny, niezdrowy tryb życia, opiałam jedynie Dukana od mojej strony, bazując na własnych doświadczeniach. W internecie znajdziesz zarówno zwolenników tej diety, jak i zagorzałych przeciwników. Nie rozumiem co masz na myśli pisząc "wszystko co piszesz może być wykorzystane przeciwko Tobie, wiec należy uważać na słowa i sformułowania.". Nie każdy musi się ze mną zgadzać, a na tym blogu króluje wolność słowa, korzystając z tego przywileju egoistycznie piszę... o sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dotrwałaś do IV fazy? Odpukać, ja jestem zdrowa jak ryba :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje