Nie wiem kiedy minął ten miesiąc. Dopiero co ekscytowałam się pierwszą wizytą w Naturhouse, a dziś wpadam na bloga z podsumowaniem tych tygodni i kilkoma przemyśleniami. Jestem zaskoczona Waszym odbiorem! Po każdym Story z wizyty dostaję od Was tyle energii, że pewnie gdybym chciała, to wystarczyłaby mi ona zamiast jakiegokolwiek jedzenia.
KURACJA NATURHOUSE - SAMOPOCZUCIE I MOTYWACJA
O swoich perypetiach z odchudzaniem piałam już kilka razy na łamach bloga. Zawsze zaczynało się z wielką pompą i bardzo restrykcyjnie, a kończyło na wyczerpaniu i efekcie jojo. Nareszcie postanowiłam się rozprawić z moim mentalnym Grubasem tak definitywnie. I jawnie, bo publiczne przyrzeczenia dodają sporego kopa.
Jak czułam się przez miesiąc kuracji? Cudownie! Na każde pytanie znajomych o to, jak mija mi dieta, zgodnie z prawdą odpowiadałam:"Nie jestem na żadnej diecie! Chcę po prostu zmienić swoje myślenie i okropne nawyki". I tak w rzeczywistości było. Nie cierpiałam, że nie mogę zjeść pizzy, wciągnąć pączka i zapić go karmelowym shake, bo nigdy nie byłam głodna! A kiedy pojawiała się ochota na słodkie, to sięgałam po otrębowe ciastka z kakao od Naturhouse.
Moja motywacja nie słabła, nie zanotowałam też wielkich chwil słabości. Mój organizm nie cierpiał po odstawieniu cukrów, bo nadal je spożywałam i spożywam, ale w zdrowszej formie - w owocach.
Miałam oczekiwania względem tych czterech tygodni. Myślałam, że skoro w pierwszym tygodniu zgubiłam prawie 2 kg, to dalej poleci jak z płatka. Ostatecznie spadało to trochę wolniej, ale jednak ciągle w dół. Druga wizyta po dwóch tygodniach to ciut mniej, bo -0,5 kg, kolejny tydzień -0,3 kg. Byłam podenerwowana, że waga zwolniła, ale kiedy w końcu odpuściłam to ciągłe martwienie się o kilogramy, po czwartym tygodniu waga wskazała -1,2 kg, a po piątym kolejne -1,3 kg. To ponoć tak działa. Podobnie było z moim prawem jazdy - gdy w końcu odpuściłam, pozbyłam się oczekiwań, wtedy pozytywnie się zaskoczyłam. Co z tego, że za piątym razem! :)
CO MNIE ZASKOCZYŁO W KURACJI?
Nigdy nie byłam głodna, a wręcz kilka razy zdarzyło mi się przejeść. Zaczęłam bardzo stopniowo zmniejszać swoje porcje - tak, by znaleźć ilości i gramatury, które idealnie nasycą mnie na kolejne 3 godziny. Moja dieta rozpisana jest na 5 posiłków (9, 12, 15, 18, 21), więc starałam się pilnować godzin, ale też nie chodziłam ze stoperem w ręku!
Nareszcie zaczęłam słuchać swojego organizmu. I tak... cheatowałam! Wypiłam kilka mrożonych kaw, zjadłam kawałek pizzy, wybrałam się na lody, ale WSZYSTKO traktowałam jako posiłek, a nie jako przekąskę pomiędzy. Nawet sok pomarańczowy jest teraz dla mnie posiłkiem! A co najśmieszniejsze? Te potrawy i wszystko, co jem, smakuje taaaak... słodko i słono! Mój smak niesamowicie się wyostrzył!
Polubiłam taki tryb życia i funkcjonowania. I co chyba najważniejsze - nie mam ochoty rzucać się na jedzenie, co towarzyszyło mi zawsze przy bardziej restrykcyjnych dietach!
ODCHUDZANIE ZACZYNA SIĘ W GŁOWIE
Ktoś kiedyś tak powiedział i nie sposób się nie zgodzić. Ale ja dodałabym jeszcze, że zaczyna się też... z głową. A jeśli nie swoją, to kogoś bardziej doświadczonego. I rusza się z jedynki, a nie od razu z trójki (tak właśnie nie zdałam za trzecim podejściem :P). Powoli, do celu, z odpowiednim wsparciem, motywacją i silną wolą. Ja mogę? Możesz i Ty i razu podrzucam Ci listę punktów NH!
CO DALEJ?
Moje spotkania z panią dietetyk nadal odbywają się co tydzień. Przychodzę, wchodzę na wagę, opowiadam o tygodniu, o wszystkich przewinieniach, samopoczuciu. Dokładnie sprawdzana jest moja tabelka z jedzeniem, dobierane są suplementy. Ciągle walczę z wodą, a w te upały walka jest szczególnie trudna, bo organizm broni się jak może przed odwodnieniem. Cel na tę chwilę? No ciągle marzę o tych -20 kg. Przy tempie, w którym teraz chudnę, mam nadzieję, że do Sylwestra się wyrobię. Nie pozostaje Wam więc nic innego jak trzymać kciuki i jeszcze bardziej mnie napędzać!
Jesteście ciekawi dalszych etapów
mojej przygody z Naturhouse?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*