Pamiętam jak byłam mała mama zawsze krzyczała kiedy kroiłam jeszcze ciepłe ciasto.
Do tej pory nie znam racjonalnego wytłumaczenia faktu,
że ponoć po ciepłym placku boli brzuch.
Mnie nigdy nie bolał.
Kiedy nachodzi mnie więc chwila słabości, takiej słabości, że za coś słodkiego jestem w stanie zabić - rzucam się pędem do kuchni by zakosztować muffinowych rewolucji.
Początki był typowo sklepowe - muffinki robiło się z pudełka. Rach, ciach, szybciutko. To trochę jak gotowanie dla kalek, bo babeczek z pudełka naprawdę nie da się zepsuć.
Potem zaczęłam eksperymentować, a w takt szła ze mną Strefa Rzeczy Ulubionych, która partneruje blogowi praktycznie od samego jego początku.
I trafiła do mnie forma muffinkowa.
Muffiniki są o tyle wspaniałe, że robi się z tzw. odpadków.
Pakuję do nich wszystko co w domu zbędne od gnijących bananów
zmiksowanych na papkę, po twarożek na krańcu żywotności.
Przepisów na babeczki jest tyle ile ludzi na świecie, a nawet i więcej.
Jeśli zaś rozchodzi się o formę do pieczenia muffinek.
Będąc całą sobą za rozwiązaniami stricte pro ekologicznymi polecam siliconowe blaszki.
Takie, jak moja od Strefy - wielokrotnego użytku, trwała i bardzo użyteczna.
Można w nich piec bez uprzedniego natłuszczania,
a ciasto i tak delikatnie odchodzi od formy.
Wiele nie trzeba, żeby zaspokoić nie tylko oko, ale i słodką chandrę.
Słodkość banalnie prosta, szybka i idealna dla każdej kuchennej łamagi.
A jeśli jesteś przypadkiem zmasowanej nieudolności zapewniam, że Strefa ma coś dla Ciebie, co pomoże jednak upiec, a nie kupować :)
Ale pyszności tutaj u Ciebie dzisiaj:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńmusiały być pyszne ! najdziwniejsze? hmm, dla mnie normalne są chyba wszystkie na słodko, ale znam osoby, które uważają, ze muffiny marchewkowo- imbirowe,które bardzo lubię są raczej nietypowe :)
OdpowiedzUsuńo jaaaciee, chciałabym ich spróbować :)
Usuńpyszniutkie ale bym zjadła i to nie jedną! ;)
OdpowiedzUsuńMmm <3 muszą być pyszne .
OdpowiedzUsuńMnie też po gorącym cieście nigdy brzuch nie bolał :)
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie! Uwielbiam muffinki :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tego posta doszło do mnie, że nas mama też straszyła ciepłym plackiem i bólem brzucha a ten nigdy nie bolał :)
OdpowiedzUsuńMuffinki jadamy zwyczajne z owocami, dżemem, budyniem. Osobiście uwielbiam dodawać cynamon do ciasta :)
ale ściema z tym brzuchem! do tej pory nie wiem czemu się tak mówi, myślałam, że mnie ktoś oświeci :)
Usuńapetyczne te babeczki :) muszę sobie sprawić taką silikonową formę do pieczenia :)
OdpowiedzUsuńSuper sprawa takie wypieki, ja niedawno zamieszczałam post o moich bułeczkach z makiem ;p
OdpowiedzUsuńAle apetyczne ;-)
OdpowiedzUsuńo nie błagam:P nie o tej godzinie!:P teraz muszę iść po czekoladę:/:P
OdpowiedzUsuńmniam:)
OdpowiedzUsuńJa do muffinek wrzucam to co akurat mam w domku lub na co mam ochote w zależności od nastroju.
Ostatnio wrzuciłam gruszke i do tego dorzuciłam jabłko :)
taki muffinki są najlepsze - babeczki śmieciowe :)
UsuńAle smakowicie wyglądają te ciasteczka <3
OdpowiedzUsuńwygladają genialnie:) Kochana odezwij sie do mnie na maila jak mozesz. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPychota!!! I jak tu przejść na dietę :P
OdpowiedzUsuń