stycznia 09, 2015

NOWA MASCARA W RODZINIE RIMMEL - SCANDALEYES XXTREME


Kiedy w Sylwestra na angielskim fanpagu Rimmel przedstawił światu swoje nowe dziecko uśmiechnęłam się pod nosem trzepocząc maźniętymi już wtedy nowym tuszem rzęsami. Mascara Scandaleyes Xxtreme znalazła się w grudniowym pudełku nowości od Rossmanna i szybko poszła w ruch.

Akurat byłam na tuszowym głodzie, gdzieś między końcówką starej, a początkiem nowej mascary. Przypomniałam sobie wtedy, że pierwszy hit Rimmela - Sandaleyes Extreme Black zauroczył mnie swoją intensywnością i głębokością czarnej mazi. Niczym poza tym. Względem nowości zawsze mam duże oczekiwania, więc z zapartym tchem lustrowałam nowe dziecko w rodzinie.

Myślę, że sporej większość ten tusz faktycznie podejdzie. Według producenta świetnie poradzi sobie z rozdzieleniem, pogrubiać i dodatkowym wywinięciem rzęs. Moim zdaniem to połączenie starej Extreme Black z Wonderfull. Na uwagę na pewno zasługuje szczoteczka, która odmiennie do starej wersji Scandaleyes jest siliconowa. I chwała za to, bo mam awersję do wszystkich sztywnych, podrażniających oczy szczoteczek ze sztucznym włosiem. Trochę zwymyślana, powykręcana, charakterystycznie wyprofilowana i jak dla mnie zbyt toporna, przez co w efekcie używałam jednej 'ścianki'.


I mimo, że wreszcie nauczyłam się malować rzęsy bez konieczności użycia potem micelara do zmycia tuszu z powiek ze Scandaleyes Xxtreme jest to niemożliwe. Nie jestem pewna czy to nadal kwestia budowy szczoteczki, czy opakowania i gumki ściągającej warstwę tuszu, ale po każdorazowym zamoczeniu szczoteczki na jej końcu tworzy się paskudy ogonek, zadzior z tuszu, który wcale nie ułatwia manewrowania i papra wszystko dookoła.


Co do efektu jaki daje nowa mascara - to kwestia indywidualna. Dla mnie mógłby być bardziej intensywny. Szczoteczka bardzo ładnie rozdziela rzęsy i je wydłuża, ale jak na mój gust z nieszczęsnym pogrubieniem nadal jest średnio. Nałożenie każdej kolejnej warstwy wiąże się ze sporym sklejeniem i grudkami. Objawia się tu kolejna z cech nowej mascary - ultra szybkie zasychanie, które rozpatrywać można dwojako. 


Tusz się nie kruszy, nie osypuje gwarantując długotrwały efekt. Demakijaż również nie sprawia większych problemów. Stwierdzam, że w porównaniu do starej pomarańczowej wersji jest o wiele lepiej, jednak nie na tyle, abym mogła okrzyknąć Scnadaleyes Xxtrem nową ulubioną mascarą. Zerknijcie na efekt (moje rzęsy z pierwszego zdjęcia są na 3-miesięcznym dopingu Realash, więc wyglądają znacznie lepiej niż na większości zdjęć z recenzjami mascar. Btw. niedługo podsumowanie kurcji.)



Jak Wam się podoba?


4 komentarze:

  1. kiedy bym tak robiła to potem ten zaschnięty tusz w postaci małych drobinek osadzał się na szczoteczce i na rzęsach, a to by wyglądało już absolutnie koszmarnie, niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny efekt :)
    Uwielbiam takie szczoteczki :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam go, szczoteczka mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. efekt daje fajny , ale nie wiem nie polubilam sie z popzedia ....

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*

Copyright © 2017 Pata bloguje