Prawdopodobnie macie już dość tematów koronawirusowych... ja też. Codziennie marzę o tym, by obudzić się w starej, dobrze mi znanej rzeczywistości. Tymczasem każdego dnia muszę uczyć się zaadaptować do nowej normalności i próbować budować ją po swojemu, ale... inaczej.
Codziennie uczę się czegoś nowego. Odkrywam rzeczy, których zawsze chciałam spróbować, ale zwykle brakowało mi czasu. Zwalniam obroty i trochę odpoczywam próbując z całej siły nie panikować. Takim oto sposobem ostatnio odkryłam, że... relaksuje mnie igła i nitka. Z racji wprowadzonego obowiązku zakrywania twarzy postanowiłam na upartego stworzyć swoją, własną, spersonalizowaną maseczkę. Mi się udało, to i Wam się uda!
Słowem wstępu - nie mam maszyny do szycia, nie kupiłam na maseczkę żadnego materiału, żadnej gumki. Posiłkowałam się tylko i wyłącznie rzeczami, które znalazłam w domu. Budzi we mnie wstręt, kiedy widzę więc, że marki sprzedają maseczki za bagatela kilkanaście, kilkadziesiąt złotych, kiedy "koszt" ich produkcji to w porywach ok. 3 zł. Przykre i obrzydliwe.
JAK ZROBIĆ MASECZKĘ BEZ MASZYNY DO SZYCIA?
Do wykonania swojej maseczki wykorzystałam:
- wykrój maseczki
- bawełnianą torbę na zakupy
- gumkę od składanego... parasola
- czarną nitkę oraz igłę
- nożyczki, metr (lub linijkę), długopis
- (mulinę do wyhaftowania motywów)
1. Wykrój na maseczkę znalazłam w internecie - szukanie nie boli, choć pewnie gdybym miała rozrysować ją sama, to tak czy tak podjęłabym się wyzwania. Wy nie musicie - zostawiam Wam namiary na gotowca do wydrukowania. Są wersje damskie i męskie, uniwersalne.
2. Tak jak mówiłam bazowałam na tym, co miałam pod ręką. Nie chciałam poświęcać żadnego podkoszulka, wybrałam więc czarną bawełnianą torbę, których mam w domu bez liku. Potrzeba matką wynalazku.
3. Na torbie odrysowałam CZTERY razy wykrój. Użyłam pisaka kredowego, żeby było widać.
4. Wycięłam wszystkie części dość niechlujnie zostawiając ok. 0.6 cm (tak na oko) marginesu.
2. Tak jak mówiłam bazowałam na tym, co miałam pod ręką. Nie chciałam poświęcać żadnego podkoszulka, wybrałam więc czarną bawełnianą torbę, których mam w domu bez liku. Potrzeba matką wynalazku.
3. Na torbie odrysowałam CZTERY razy wykrój. Użyłam pisaka kredowego, żeby było widać.
4. Wycięłam wszystkie części dość niechlujnie zostawiając ok. 0.6 cm (tak na oko) marginesu.
5. Zszyłam po dwa kawałki wykroju ze sobą wzdłuż czerwonej linii zaznaczonej na powyższym zdjęciu. Gdybym posiadała maszynę do szycia prawdopodobnie zajęłoby mi to ok. 15 sekund. Ostatecznie trudziłam się ze ściegiem za igłą robiąc to totalnie na wyczucie.
6. Do jednej części maseczki doszyłam gumki po obu stronach - zwróćcie uwagę tylko na kierunek gumek i stronę maseczki. Doszyłam ją skierowaną "do środka" i po tej stronie gdzie nie widać ściegów. Za chwilę maseczkę będę wywijać na drugą stronę więc będą wtedy ładnie wychodzić ze środka.
7. (Na jednej części maseczki dodałam kilka haftów. Bez wcześniejszego przygotowania, bazując na tym co zostało mi z muliny po poprzednich haftowaniach.)
6. Do jednej części maseczki doszyłam gumki po obu stronach - zwróćcie uwagę tylko na kierunek gumek i stronę maseczki. Doszyłam ją skierowaną "do środka" i po tej stronie gdzie nie widać ściegów. Za chwilę maseczkę będę wywijać na drugą stronę więc będą wtedy ładnie wychodzić ze środka.
7. (Na jednej części maseczki dodałam kilka haftów. Bez wcześniejszego przygotowania, bazując na tym co zostało mi z muliny po poprzednich haftowaniach.)
9. Obszyłam maseczkę dookoła łącząc ze sobą obie części maseczki zostawiając niewielką dziurę między gumkami po jednej stronie. Dzięki niej zaraz wywinęłam maseczkę na prawą stronę.
10. Wywróciłam maseczkę na drugą stronę, a dziurę, którą zostawiłam zszyłam zawijając materiał do środka
Nie będę kłamać i powiem Wam szczerze, że do zrobienia maseczki potrzeba cierpliwości, minimalnych zdolności manualnych i (chyba najważniejsze) zdolności myślenia przestrzennego. To ważne by wiedzieć którą stronę wywijamy, w którą stronę obszywamy. Jeśli zamiast czterech kawałków czarnego wykroju zrobicie dwa czarne i np. dwa czerwone, to z pewnością będzie łatwiej to ogarnąć, a co więcej zmajstrujecie sobie maseczkę dwustronną.
Dodatkowo możecie do maseczki doszyć małą kieszonkę na wymienny filtr, jeśli zależy Wam na większej ochronie. Ale powiedzmy sobie jasno - to nie jest maseczka, która ochroni nas przed wirusami i zarazkami, ale może to ryzyko delikatnie ograniczyć. Jeśli nie da nas, to chociaż dla innych.
Poniżej efekty mojej pracy i... pierwszego podejścia. Jestem bardzo zadowolona i z dumą noszę swój wyrób. Dajcie znać jak Wam się podoba i czy same skusiłybyście się na takie kwarantannowe DIY?
Co myślicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*