Nie uważam się za wzorzec jeśli chodzi o odchudzanie. Nie raz wspominałam o tym, że utrata kolejnych kilogramów przychodziła mi z trudem. Wielokrotnie postanawiałam uporać się z nimi raz na dobre, ale nigdy mi to nie wychodziło. Szczególnie, że z czasem pojawiały się kryzysy...
Właśnie jestem w trakcie takiego kryzysu. W maju rozpoczęłam kurację z Naturhouse. Pełna ekscytacji i ogromnej motywacji codziennie stosowałam się do jasnych wytycznych, czyniąc z nich małe przyzwyczajenia, które przechodziły w rutynę, ale kiedy na chwilę bardziej sobie odpuściłam wkradła się niepewność i rezygnacja.
Jak rozpoznać kryzys?
Bardzo się starasz, trzymasz dietę, jesz zdrowo i regularnie, a waga nagle staje w miejscu. Każdemu w tym momencie przestaje się chcieć. Bo jak to możliwe? Wszystko robisz zgodnie z zaleceniami, a kilogramy ewidentnie lecą sobie z Tobą w kulki.
U mnie to było początkiem sierpnia. Na głowie miałam przeprowadzkę ze wszystkimi zgromadzonymi przez 5 lat mieszkania w Krakowie gratami. W Polsce największe upały, moje garnki w kartonach, a kuchnia na starym mieszkaniu umyta, więc szkoda robić bałagan. Pozostało mi jedzenie gotowców, albo zamówienie czegoś do domu. To był moment, do którego się nie przygotowałam i w którym się... rozregulowałam.
Kryzys podczas odchudzania
Kryzys to nic złego, każdy go ma, każdy przez niego przechodzi. Nie jesteśmy robotami, braki motywacji się zdarzają, a pokusy czekają na każdym kroku. Łatwo się znajdować wytłumaczenia. Moim była przeprowadzka, ciągle wyjazdy, brak czasu... Tryb życia, który prowadzę jest bardzo chaotyczny. Nie mam stałej pracy, nie chcę do biura na 8h, nie wiem co będę robić jutro, nie mówiąc już o tygodniu do przodu, to też z planowaniem u mnie po prostu trudno.
Ostatnio spędziłam 5 dni w Barcelonie. W trakcie tego wyjazdu chciałam doświadczyć Hiszpanii. To naturalne i zrozumiałe, że musiałam spróbować churrosów, chociaż smażone są w głębokim tłuszczu. Musiałam zjeść Empanadas, choć to prawie same węgle. NIE MAM WYRZUTÓW SUMIENIA! Jednak najważniejsze, to po powrocie... wrócić do nawyków. Jak? Kiedy motywacja daje w kość, a w ostatnim czasie pozwoliliśmy sobie na zbyt wiele?
Moje 3 tricki na pokonanie kryzysu
Przede wszystkim - nic się nie stało! Prawdziwa siła człowiek to nie brak porażek i upadków w życiu, a styl w jakim się z nich podnosimy. Szkoda zaprzepaścić pierwszy efektów, ale nic na siłę. Co mi pomogło?
- Kupiłam książki i ebooki ze zdrowymi przepisami - jestem fanką jedzenia i... zdjęć jedzenia. Uwielbiam przeglądać książki kucharskie, szukać przepisów. Postanowiłam spróbować nowych smaków, odwzorowywać wygląd potraw i rzucić się w kulinarny szał rozbudzając własną kreatywność.
- Zastosowałam na początek metodę 3/3 - nie od razu Rzym zbudowano, to oznacza, że nie wyznaczyłam sobie sztywnego momentu, kiedy wracam do diety, do sztywnych restrykcji. W zgodzie ze sobą zadecydowałam, że najbliższe 3 dni daję sobie na powrót do zdrowego jedzenia, ale będzie w porządku jeśli raz, albo dwa zjem coś mniej zdrowego, albo nie wpasuje się w czasowe okienka jedzeniowe Kolejne 3 dni z kolei będę się bardzo mocno trzymać swoich zdrowych zasad i ani razu nie pozwolę sobie na odstępstwa. I tak przestałam czuć, że zawalam..
- Skorzystałam z gotowców - wiedząc, że wraz ze spadkiem motywacji, mogę mieć problem zarówno z regularnością jak i zdrowym podejściem postanowiłam zawsze mieć w pogotowiu coś, co jest małe, mogę to wziąć i zjeść w każdej sytuacji, a jednocześnie coś zdrowego. W moim powrocie do zdrowych nawyków towarzyszyły mi batony Slimbel, ciasteczka Peipakoa Regularis, proteinowe szejki i oczywiście... owoce :)
W moim przypadku minęły 4 miesiące zdrowszych nawyków z Naturhouse. Waga nie pokazuje spektakularnych rewelacji. Ciągle walczę z gromadzeniem wody i z pokusami, które czyhają na każdym kroku, ale jestem szalenie zadowolona z moich wymiarów. Łącznie w obwodach straciłam ponad 25 cm, co czuję szczególnie po ubraniach i co jest zauważalne przez moich znajomych.
Na następne lato na pewno będę gotowa! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz zamiar w swoim komentarzu zostawić mi odnośnik do swojego bloga lepiej od razu wyjdź! ZAKAZ REKLAM I LINKOWANIA. Odwiedzam KAŻDEGO, kto zostawia merytoryczny komentarz, a jeśli mi się podoba zostaję tam na dłużej. Nie potrzebuję specjalnego zaproszenia!
Jednocześnie dziękuję za każde słowo i każdego hejta :*